W pewnym momencie pod koniec kwietnia, COVID-19 odebrał życie swojej 58,221-ej ofierze w Stanach Zjednoczonych. Nie znamy nazwiska ofiary ani dokładnego czasu zgonu, ale śmierć ta była znacząca: Oznaczał, że koronawirus pochłonął więcej amerykańskich istnień niż cała wojna w Wietnamie.
Ten konflikt, który trwał od 1955 do 1975 roku, spowodował śmierć 58 220 Amerykanów. COVID-19 przekroczył tę liczbę w mniej niż cztery miesiące.
Podobnie jak nocne liczenie zgonów, które miało miejsce w czasach Wietnamu, ponure liczby obecnego kryzysu mogą przesłonić fakt, że ci, którzy zginęli, byli istotami ludzkimi, opłakiwanymi przez tych, których pozostawili.
Jako weteran i historyk, którego badania badają rytuały pogrzebowe, wiem, że sposób, w jaki Amerykanie upamiętniają zmarłych, jest przesiąknięty tradycjami, które są zarówno społeczne, jak i kulturowe. COVID-19 komplikuje te długotrwałe tradycje.
Wirus sprawia również, że wielu ludzi myśli o własnej śmiertelności w sposób, w jaki nigdy wcześniej tego nie robili. Jak napisał niedawno w Washington Post naukowiec z Princeton, Eddie S. Glaude Jr, dzięki COVID-19 Amerykanie nie mogą już „wygnać śmierci na dalekie rubieże naszych społeczności.” Zamiast tego, „Śmierć jest na naszym progu.”
Księga życia
W wojnie na wyniszczenie w Wietnamie, amerykańscy żołnierze i kobiety, którzy stracili życie, często byli wyliczani obok swoich rówieśników – zdegradowani do pojedynczego liczbowego punktu odniesienia wśród dziesiątek tysięcy, którzy zginęli.
Wtedy, jak i teraz, gazety i relacje telewizyjne zawierały codzienne raporty o ofiarach, gdy rząd wypuszczał oficjalne liczby z Wietnamu. Raporty te stały się standardową częścią newscastów i rozwinęły się w centralny punkt wysiłków na rzecz zwalczania wojny.
Dzienne podsumowania pomogły znormalizować śmierć w Wietnamie w umysłach Amerykanów. Nazwiska amerykańskich zmarłych na wojnie były wymienione w porządku numerycznym według daty i godziny śmierci. Zwycięstwo było oceniane na podstawie liczby ofiar zadanych wrogowi. Dzienna księga wszystkich bojowników, którzy zginęli po obu stronach konfliktu, została wykorzystana do zasugerowania, że Ameryka wygrała wojnę.
W konsekwencji, dane ilościowe zastąpiły twarze i nazwiska zaginionych, odczłowieczyły zmarłych na wojnie i wpłynęły na obsesję na punkcie surowych danych w stosunku do tradycyjnych środków oceny postępu, takich jak zdobywanie lub tracenie terytorium.
I podobnie jak dzisiaj, liczby zostały upolitycznione, gdy zaufanie Amerykanów do ich przywódców zaczęło słabnąć. Wielu, zarówno wtedy, jak i teraz, szukało alternatywnych środków, aby rozliczyć się ze zmarłymi.
Medialne portrety konfliktu w Wietnamie pogłębiły tę dehumanizację, przedstawiając nieruchome ciała amerykańskich zmarłych. Rzadko kiedy obok tych obrazów pojawiały się nazwiska poległych w akcji.
Takie relacje medialne pomogły ukierunkować sposób, w jaki społeczeństwo przetwarzało śmierć podczas Wietnamu.
Śmierć podczas kryzysu
Wojna z COVID-19 kontynuowała te praktyki, pogrążając Amerykanów w codziennych liczbach śmierci przeciwko wrogowi, który nie został w pełni zrozumiany. Codzienne liczenie zmarłych, przeprowadzone testy i ich wyniki, zestawione na tle ogólnych procentów, są postrzegane jako wyznacznik sukcesu w walce z koronawirusem.
Tak jak teraz, pokazywane są obrazy martwych ciał bez nazwisk – tylko teraz są one wożone do ciężarówek chłodni.
Oprócz podobieństw w sposobie przekształcania zmarłych w dane ilościowe, Wietnam i pandemia dzielą również podobieństwa w sposobie opłakiwania zmarłych.
Weteran Wietnamu Bill Hunt napisał w 1990 roku, że „W końcu, wszystkie wojny są o umieraniu. Kiedy umieranie dotyczy honoru, jest to w jakiś sposób w porządku.” Ale podczas wojny w Wietnamie, wrażliwość opinii publicznej na liczbę zabitych i apatia wobec konfliktu faktycznie zmniejszyły poparcie dla tego, co amerykańska opinia publiczna postrzegała jako „koszty utopione” i utratę 58 220 istnień ludzkich.
Dużą część tego braku zrozumienia wśród Amerykanów na temat tego, za co ginęli ich bliscy, ofiary wojny w Wietnamie spowodowały emocjonalne obciążenie tych, którzy opłakiwali utraconego członka służby. Zgony w tym konflikcie były często opłakiwane prywatnie i bez publicznych uroczystości.
Tak samo było w przypadku ofiar COVID-19. Ze względu na strach przed zarażeniem, rodziny nie mogą być obecne w szpitalach w ostatnich dniach i minutach życia swoich bliskich. Przeciążony przemysł pogrzebowy i nakazy schronienia na miejscu oznaczają również, że rodziny i przyjaciele nie mogą pochować ani upamiętnić swoich bliskich w tradycyjny sposób, taki jak stypa czy pogrzeb.
Zarówno w walce z COVID-19, jak i w wojnie wietnamskiej, ta izolacja sprawia, że żałoba, pochówek, upamiętnienie i pożegnanie są zarówno problematyczne, jak i prywatne. W rezultacie pogodzenie się ze stratą ukochanej osoby jest o wiele bardziej uciążliwe i utrudnia tym, którzy pozostali przy życiu, znalezienie zamknięcia i przetworzenie śmierci.
Pamięć publiczna
W końcu nazwiska członków służb, którzy zginęli w Wietnamie ozdobiły ścianę Vietnam Veterans Memorial Wall w Waszyngtonie, D.C., uznając publicznie po raz pierwszy poświęcenie tych, którzy zginęli. Posiadanie stałego miejsca pamięci pomogło złagodzić ból tych przedwczesnych zgonów.
Nie wiemy, czy ci, którzy zginą podczas obecnej pandemii, zostaną upamiętnieni w podobny sposób. I niestety, nie wszyscy otrzymają nekrolog, w którym będzie można przeczytać szczegóły ich życia.
Być może będziemy musieli znaleźć nowe sposoby pogodzenia śmierci tych, którzy stracili życie w walce z COVID-19.
Ale aby iść dalej, musimy uznać mężczyzn i kobiety, którzy umierają, nadać im imiona i twarze oraz publicznie ich uhonorować – nie tylko dla zmarłych, ale i dla żyjących, którzy nadal ich opłakują.