Pobierz audio mp3 (kliknij prawym przyciskiem myszy, zapisz jako)

The Nutcracker

Kliknij obrazek, aby uzyskać pełny widok – obrazek do Storynory by Sophie Green

Przedstawiamy klasyczną historię z muzyką Czajkowskiego z jego słynnego baletu.

Clara i Fritz mają bardzo szczególnego ojca chrzestnego, który tworzy wynalazki z mechanizmów zegarowych (a może są one magiczne), a jego prezenty świąteczne są zawsze niesamowite i wspaniałe. W tym roku daje im coś raczej małego i prostego – dziadka do orzechów lalkę w kształcie żołnierza. Jest dość brzydka i szybko się psuje, ale Klara i tak ją kocha. A potem ożywa i udowadnia, że jest prawdziwym bohaterem.

Oryginalna książka w języku niemieckim „Dziadek do orzechów i Król Myszy” jest autorstwa ETA Hoffmanna, który napisał ją w 1816 roku. jego jest naszą własną adaptacją Storynory, z muzyką i magią.

Proofread by Claire Deakin.
Read by Natasha. Duration 28 minutes.

The-Mouse-King-420

Click picture for full view – picture for Storynory by Sophie Green

To była noc przed Bożym Narodzeniem. Clarla i Fritz siedzieli przy drzwiach do kuchni. Ich policzki były czerwone po rzucaniu się śnieżkami na zewnątrz na zimnym powietrzu. Ich oczy świeciły jaśniej niż świece na choince, i rozmawiali bardzo podekscytowani o czymś.

Co dwoje dzieci było tak podekscytowanych w Wigilię? Nie trzeba być geniuszem, aby odgadnąć odpowiedź na to pytanie – rozmawiały bowiem o… Prezentach.

Prezenty dla Klary i Fritza były zapakowane i czekały na nich na stole kuchennym, tuż po drugiej stronie drzwi. Ale dzieciom nie wolno było przechodzić przez te drzwi, dopóki nie nadszedł czas – czas na prezenty. A ponieważ nie mogli zobaczyć prezenty, rozmawiali o nich zamiast.

„Założę się,” powiedział Fritz, „że w tym roku, Ojciec Chrzestny Drosselmeyer zrobił dwie całe armie żołnierzy zegarowych – tysiące i tysiące z nich, kawalerii, piechoty i artylerii – i pójdą na wojnę ze sobą i strzelać z armat i pistoletów, jak to: BAAAMMMMM! To będzie zupełnie jak prawdziwa bitwa!”

„O nie!” Powiedziała Klara. „Mam nadzieję, że zrobił coś ładniejszego niż to. Myślę, że zrobił zabawkowy teatr z orkiestrą, która gra, i baletnicami, które wyglądają jak łabędzie i tańczą na czubkach palców. W rzeczywistości, Ojciec Chrzestny Drosselmeyer powiedział mi, że był zobaczyć rosyjskie tancerki – i że były one najbardziej cudowną rzeczą, jaką kiedykolwiek widział – i dlatego myślę, że robi magiczny teatr dla nas.”

„Jesteś taki głupi nincompoop czasami,” powiedział Fritz. „Ojciec chrzestny Drosselmeyer nie robi magii. On robi zegary, które można nakręcić.”

„O tak, on robi magię,” powiedziała Klara. „A w każdym razie, jesteś głupi nincompoop – więc tam!”

Dzieci rozmawiali, aż w końcu zadzwonił dzwonek do drzwi, aby ogłosić, że Ojciec Chrzestny Drosselmeyer sam przybył do domu. Dzieci pospiesznie wyszły mu na spotkanie w holu.

„Ojcze chrzestny, proszę przyjdź do kuchni, abyśmy mogli otworzyć nasze prezenty” – błagała Klara.

Był to zabawnie wyglądający mężczyzna, który nosił perukę, która czasami zsuwała mu się do połowy głowy. Miał słabe wąsy, które nigdy nie urosły bardzo krzaczaste, a jego lewe oko było zwykle do połowy zamknięte. Jego dłonie i palce były bardzo małe, ale był w nich taki sprytny – bo Fritz miał rację, ojciec chrzestny Drosselmeyer był zegarmistrzem i to jednym z najsprytniejszych, jacy kiedykolwiek żyli. A może Klara też miała rację – może, tylko może, potrafił też trochę czarować. Ale w każdym razie, jego prezenty były zawsze niesamowite i wspaniałe.

Trzeba było trochę czasu, aby zebrać całą rodzinę; w tym rodziców, dzieci, ciotki, wujków i rodziców chrzestnych. W końcu nadszedł czas na otwarcie prezentów. Z opakowania wyłoniły się słodycze, lalki i cynowe żołnierzyki, a nawet pięknie wyrzeźbiony i pomalowany pałac sułtana. To były ekscytujące i piękne prezenty – i w końcu wszystkie zostały otwarte – z wyjątkiem tego, że nie znaleźli jeszcze prezentu od ojca chrzestnego Drosselmeyera. Klara zrozumiała, że chowa on dla nich jakąś specjalną niespodziankę, ale Fritz pomyślał, że ich ojciec chrzestny jest tak dziwnym człowiekiem, że być może zapomniał w tym roku o Bożym Narodzeniu. Oboje dzieci były zbyt grzeczne, żeby zapytać, ale Klara podarowała ojcu chrzestnemu swój własny prezent – obrazek przedstawiający wróżkę śliwkę cukrową, który sama namalowała. Staruszek był nim wyraźnie zachwycony.

Powiedział: „A co ja mam w tym roku dla drogiej Klary i Fritza? Ach tak, teraz pamiętam. To jest tutaj, w kieszeni mojej kamizelki.”

Wyciągnął bardzo mały prezent – nie dłuższy niż jego dłoń. „Które z was chce go otworzyć w tym roku?”

Fritz zobaczył, jak mały był prezent i powiedział: „Niech Klara go otworzy. Jest taka podekscytowana, bo jest jeszcze dzieckiem.”

Clara wzięła prezent i poczuła go. Tak, tu była jego głowa – trochę na duży rozmiar, a tu były jego nogi. Uśmiechnęła się i powiedziała: „To lalka. Założę się, że tańczy.”

Odpakowała ją ostrożnie i zobaczyła, że to nie była zwykła lalka. To był dziadek do orzechów – pomalowany tak, aby wyglądał jak żołnierz. Rączki były nogami w jaskrawoczerwonych spodniach, a stopy w błyszczących butach, a część, w którą wkładało się orzechy, aby je rozbić, wyglądała jak przerośnięta głowa z gigantycznymi szczękami. Na głowie nosił wysoką czapkę z wściekłością. Prawdę mówiąc, to było raczej brzydkie.

„Dlaczego, dziękuję”, powiedziała Klara. „Nie jesteś rozczarowany, prawda?” Ojciec chrzestny Drosselmeyer asked.

„Nie,” powiedziała. „Kocham żołnierza dziadka do orzechów, bo jest zabawny,” a ona dała jej ojciec chrzestny uścisk i pocałunek.

Ale Fritz nie lubił żołnierza dziadka do orzechów w ogóle. Uważał, że jest bezużyteczny – no prawie – można go użyć do rozbijania orzechów, a po kolacji właśnie to robili. Klara i Fritz siedzieli pod choinką i rozbijali orzechy włoskie w ustach żołnierza. Klara nie była dość silna, żeby rozbijać skorupki, ale Fritzowi przychodziło to z łatwością, dopóki nie spróbował rozłupać bardzo twardego orzecha. Ściskał i ściskał, i ściskał, aż w końcu dziadek do orzechów pękł. Jedna z jego szczęk odpadła, pozostawiając biednego żołnierza z połową ust.

„O nie!” pisnęła Klara. „Dlaczego to zrobiłeś?” Chwyciła dziadka do orzechów i odłamany kawałek jego szczęki i uciekła, aby znaleźć ich matkę – Ale co mogła zrobić jej matka? Wszystko, co mogła zrobić, to przytulić Klarę i obiecać, że ojciec chrzestny Drosselmeyer sprawi, że dziadek do orzechów będzie tak dobry jak nowy rano. To było zabawne, ale teraz, kiedy dziadek do orzechów był uszkodzony, Klarze zrobiło się go żal. Mimo że miał brzydką twarz, zaczęła go kochać tak bardzo, jakby to była najpiękniejsza lalka na świecie. Kiedy Klara poszła położyć go pod choinką, zrobiło jej się tak smutno, że położyła się i trzymała zepsutego żołnierzyka blisko siebie. Popłakała trochę i wkrótce zasnęła wśród prezentów. Gdybyście weszli do pokoju właśnie wtedy, moglibyście pomyśleć, że Klara sama jest dużą lalką, jak inne, wrzucone pod choinkę.

O północy dwanaście kurantów dziadkowego zegara wybudziło Klarę ze snu. Usiadła i przez chwilę zastanawiała się, gdzie jest. Gdy spojrzała w górę, zobaczyła Ojca Chrzestnego Drosselmeyera siedzącego na samym czubku drzewa w miejscu anioła. „Ojcze Chrzestny! Co ty tam robisz?” powiedziała. Ale on nie odpowiedział, bo był tylko lalką. Potem zobaczyła dziadka do orzechów. Och, jak smutno wyglądał, leżąc tam z brakującym kawałkiem. Wtedy dziadek do orzechów-żołnierz nagle się odwrócił… i uśmiechnął się do niej ze swoją zniszczoną twarzą.

Wrzasnęła i zaczęła biec do drzwi. Zrobiła zaledwie kilka kroków, gdy zobaczyła, że cała podłoga przed nią jest pokryta myszami – tylko, że to nie były zwykłe myszy, bo były przebrane za żołnierzy i miały miecze i karabiny. Na przedzie prowadził je straszny gryzoń z siedmioma głowami, z których każda miała złotą koronę. Myślę, że każdy może się przestraszyć myszy – są takie małe i piskliwe, a przy tym wyłaniają się z dziur i szczelin tak nagle, że aż nas zaskakują. Ale armia myszy? I siedmiogłowy Król Myszy? To był naprawdę straszny widok! Być może nie muszę wam mówić, że Klara krzyknęła!

Ale zanim zdążyła krzyknąć, zapłakać czy uciec, lalka dziadka do orzechów rzuciła się do przodu, a za nią jego własna armia lalek i blaszanych żołnierzyków, i wokół stóp Klary rozgorzała bitwa między zabawkami a myszami. Myszki piszczały, a pistolety i armaty strzelały po obu stronach. Klara zastanawiała się, dlaczego cała rodzina nie została obudzona przez ten straszny hałas. Zabawki i myszy leżały poranione na wszystkie strony, a dziadek do orzechów walczył z Królem Myszy. Król Myszy kąsał dziadka do orzechów swoimi siedmioma głowami, ale dziadek do orzechów walczył dalej – gdyby tylko nie był połamany, mógłby złapać Króla Myszy w szczęki, ale tak naprawdę mógł tylko tańczyć, skakać i kopać swoimi długimi nogami. Wygrywał walkę z królem, ale przegrywał bitwę, bo otoczyli go mysi żołnierze, którzy złapali go za nogi i zaczęli odciągać.

„O nie, nie!” krzyknęła Klara, a ona zdjęła swój but i rzuciła nim tak mocno, jak tylko mogła w Króla Myszy. Ona po prostu nie trafiła go, ale on przestraszył się i zaczął uciekać. Kiedy armia myszy zobaczyła swojego króla uciekającego przed olbrzymią dziewczyną i jej latającymi butami, odwróciła się i uciekła w popłochu. W jednej chwili zniknęły w szczelinach między deskami podłogi, zostawiając za sobą swojego więźnia, dziadka do orzechów. Wszystkie zabawki wiwatowały i zaczęły tańczyć, aż w końcu, gdy pierwsze światło wpadło przez okno, wpełzły z powrotem do pudełka z zabawkami lub poszły spać pod choinkę.

Clara wróciła do swojego pokoju i zapadła w głęboki sen. Obudziła się późno w świąteczny poranek. Kiedy zeszła na dół, znalazła ojca chrzestnego Drosselmeyera. Naprawił on już lalkę dziadka do orzechów, tak że była jak nowa.

„Bardzo ci dziękuję, drogi ojcze chrzestny” – powiedziała Klara. „To najlepszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam.” Potem opowiedziała mu wszystko o swoim dziwnym śnie, a jej ojciec chrzestny położył głowę na jednym boku, podczas gdy on słuchał jej snu, a kiedy skończyła mu opowiadać, powiedział. „Interesujący. Bardzo interesujący. Twój sen przypomina mi pewną historię. Pozwól, że ci ją teraz opowiem”

Oto historia, którą opowiedział Klarze:
„Pewnego Bożego Narodzenia złe myszy wkradły się do królewskiego pałacu i zjadły całą kiełbasę, która była przeznaczona na specjalny świąteczny obiad dla króla. Król był wściekły i wezwał swojego specjalnego wynalazcę, który nazywał się Drosselmeyer i tworzył wiele wspaniałych rzeczy. Kazał mu zrobić kilka pułapek na myszy – co też uczynił – i zostawił je w pałacowych kuchniach. Wkrótce złapały one mnóstwo myszy. Królowa myszy była wściekła, ponieważ myszy, które leżały w pułapkach, były jej dziećmi. Wdrapała się na toaletkę ludzkiej królowej i gdy ta kładła się spać, królowa mysz powiedziała: „Więc ośmieliłaś się zabić moje dzieci, prawda? Cóż, zemszczę się, zemszczę się. Sprawię, że twoja mała księżniczka stanie się całkiem brzydka.” Królowa krzyknęła, a jej strażnicy wbiegli do pokoju z wyciągniętymi mieczami – ale mysia królowa zniknęła za listwą przypodłogową.

Tak się złożyło, że król i królowa mieli piękną córkę o imieniu księżniczka Pirlpat. Kiedy król usłyszał o groźbach królowej myszy, rozkazał, aby łóżko księżniczki było strzeżone przez siedem zaciekłych kotów, aby żadna mysz nie mogła się do niej zbliżyć – ale nawet koty muszą spać. Kiedy były już skulone i cicho mruczały, mysia królowa przemknęła obok nich i wspięła się na koniec łóżeczka księżniczki Pirlpat. Tam wypowiedziała złe magiczne zaklęcie, a rano, kiedy księżniczka spojrzała w lustro, zobaczyła, że jej twarz stała się całkiem, całkiem brzydka. Jej nos był długi i miał brodawkę na końcu, oczy były małe i zezowate, włosy sterczały i nie chciały się ułożyć, a na brodzie miała plamy. W rzeczywistości, ona nie była po prostu brzydka, ona była ohydna.

Jak można sobie wyobrazić, królowa była całkowicie zrozpaczony – i król, dobrze, że był obok siebie. Wezwał Drosselmeyer ponownie i dał mu tylko cztery tygodnie, aby znaleźć lekarstwo na brzydotę księżniczki – lub inaczej.

Drosselmeyer był wynalazcą, jednak, a nie magik. Nie znał żadnych zaklęć ani anty-zaklęć. Nie wiedział, co robić, więc poprosił nadwornego astrologa o radę. Otrzymał radę, że księżniczka Pirlpat musi zjeść orzech zwany Crakatook. Najpierw orzech musi być złamany przez chłopca, który nigdy nie golił, a on musi to zrobić bez otwierania oczu, a następnie musi zrobić siedem kroków do tyłu bez potknięcia.

Więc, Drosselmeyer szukał ziemi dla orzecha Crakatook, a w końcu, po prawie czterech tygodniach były w górę, znalazł jeden w małym sklepie. Zaniósł go do króla.

„Ten orzech, panie”, powiedział, „jest lekarstwem na brzydotę twojej córki. Ona musi go zjeść. Ale najpierw orzech musi zostać rozbity przez chłopca, który nigdy się nie golił, i musi to zrobić z zamkniętymi oczami, a następnie musi zrobić siedem kroków do tyłu, nie potykając się.”

Król był zadowolony, że lekarstwo dla jego córki było tak proste. Ustanowił prawo, że każdy chłopiec, który spełni warunki i wyleczy jego córkę z brzydoty, otrzyma rękę księżniczki. Wielu chłopców przybyło do pałacu i próbowało złamać orzech, ale żadnemu się to nie udało, aż do pewnego dnia, gdy własny siostrzeniec Drosselmeyera odwiedził swojego wuja w pałacu. Jego twarz była jeszcze gładka, nie całkiem osiągnął wiek, kiedy trzeba golić, a jego wujek zapytał, czy chciałby spróbować swoich sił w łamaniu orzecha.

Niedoszły siostrzeniec trzymał orzech między zębami, zamknął oczy, a on złamał go. Następnie zrobił siedem kroków do tyłu, a na siódmym kroku potknął się.

Jednakże księżniczka Pirlpat została wyleczona ze swojej brzydoty i była znowu piękna – siostrzeniec Drosselmeyera złapał zaklęcie, a jego twarz stała się brzydka. W miejsce miłych, uprzejmych ust pojawił się głupi uśmieszek, a na gładkich policzkach wyrosła mu biała, kręcona broda. Jego głowa urosła za duża w stosunku do ramion. I wyglądał nie tylko brzydki, ale głupi też.

Ale król obiecał, że jego córka poślubi chłopca, który ją wyleczył, jego córka odmówiła poślubienia tego, który był tak brzydki, a król musiał zgodzić się, że nie byłoby właściwe dla księżniczki poślubić taki brzydki, głupi wygląd chłopca.

Jak siostrzeniec Drosselmeyera poszedł do domu, ludzie wskazywali i śmiali się z niego. Jego nauczyciel powiedział, że nie może już przychodzić do szkoły, bo wyglądał tak głupio – więc został w domu, zupełnie sam.

Taką historię opowiedział Klarze ojciec chrzestny Drosselmeyer. Dziękowała ojcu chrzestnemu za opowiedzenie jej tak ciekawej historii, ale musiała przyznać, że zrobiło jej się smutno. Tej nocy Klara myślała o tej dziwnej opowieści i nie mogła zasnąć. Po dłuższej chwili czuwania usłyszała głos szepczący jej do ucha.

To był król myszy, który powrócił. Powiedział do niej: „Nakarm mnie swoimi słodyczami, albo odgryzę głowę twojemu cennemu dziadkowi do orzechów i wypluję ją tam, gdzie nikt jej już nie znajdzie, nawet twój pomysłowy ojciec chrzestny.”

Klara tak bardzo bała się o dziadka do orzechów, że wstała i znalazła trochę słodyczy dla króla myszy. Pochłonął je z siedmioma głowami w jednej chwili, a potem zażądał więcej. Zeszła do spiżarni i znalazła trochę ciasta, ale i to zjadł, i świąteczny pudding, i świeżo upieczone herbatniki. Wciąż jednak chciał więcej.

„Ile jeszcze mam ci dać?” zapytała Klara. Król Myszy odpowiedział: „To ja mówię, kiedy przestać. Daj mi więcej. Więcej mówię!”

Klara zaczęła płakać – bo co powiedziałaby jej mama rano, kiedy stwierdziłaby, że wszystkie słodycze, ciastka i herbatniki w domu zostały zjedzone? Gdy ona płakała, do pokoju wszedł dziadek do orzechów. Król Myszy odwrócił się i powiedział: „Przygotuj się na śmierć, o brzydalu”, ale dziadek do orzechów odgryzł każdą z siedmiu głów Króla Myszy i wkrótce leżał martwy.

Po pokonaniu wroga Klara podniosła swojego bohatera i zabrała go z powrotem do swojego pokoju. Zamiast iść spać, obejrzeli wspaniały spektakl. Zabawki wyszły, aby tańczyć i śpiewać dla nich przez całą noc. Nigdy wcześniej Klara nie widziała tak pięknego przedstawienia.

Rano nie mogła się doczekać, aby opowiedzieć mamie wszystko o tym, co widziała. Kiedy zaczęła opowiadać o siedmiogłowym królu myszy i dzielnym dziadku do orzechów, jej matka powiedziała: „Klaro, twoja wyobraźnia szaleje. Nie zdajesz sobie sprawy, że to, co widziałaś, to tylko sen?”

„Ale spójrz mamo,” powiedziała Klara, sięgając do kieszeni. „Tu jest siedem koron króla myszy, którego dziadek do orzechów pokonał!”

„Tylko zabawki!” Powiedziała jej matka. „Przestań być głupi. Czy nie widzisz, że jestem zajęta?” Więc Klara poszła do pokoju dziecinnego, usiadła i płakała.

„To prawda, to prawda” – powiedziała. „A gdyby dziadek do orzechów był człowiekiem, a nie tylko, no cóż, dziadkiem do orzechów, to bym go kochała i wyszła za niego za mąż, nawet gdyby był brzydki. Nie byłabym jak ta księżniczka Pirlpat z bajki. Pokochałabym chłopca za jego dobre serce – nie za przystojną twarz.”

Gdy to mówiła, usłyszała dzwonek do drzwi, a następnie głos jej ojca chrzestnego w holu. Poszła do niego, aby powiedzieć mu, co myślała, ale nie było potrzeby. Ojciec chrzestny Drosselmeyer przyszedł ze swoim siostrzeńcem, jego siostrzeniec nie był już brzydki – ale przystojny, jasnooki i uśmiechnięty. Kiedy Klara obiecała poślubić brzydkiego, ale dobrego chłopca, złamała zaklęcie. On odzyskał swój dawny wygląd i oboje wiedzieli, że pewnego dnia pobiorą się i będą żyć długo i szczęśliwie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.