Pomóż wesprzeć misję Nowego Adwentu i zdobądź pełną zawartość tej strony internetowej jako natychmiastowe pobranie. Zawiera Encyklopedię Katolicką, Ojców Kościoła, Summę, Biblię i wiele więcej za jedyne $19.99…
(Od Albi, łac. Albiga, obecna stolica departamentu Tarn).
Nowo-manichejska sekta, która rozkwitła w południowej Francji w XII i XIII wieku. Nazwa Albigensi, nadana im przez Sobór w Tours (1163) przeważyła pod koniec XII wieku i przez długi czas była stosowana do wszystkich heretyków z południa Francji. Nazywano ich także katarystami (katharos, czysty), choć w rzeczywistości byli tylko odłamem ruchu katarystycznego. Powstaniu i rozprzestrzenianiu się nowej doktryny w południowej Francji sprzyjały różne okoliczności, wśród których można wymienić m.in: fascynację, jaką wywierała łatwo uchwytna zasada dualistyczna; pozostałość żydowskich i mahometańskich elementów doktrynalnych; bogactwo, czas wolny i wyobraźnię mieszkańców Langwedocji; ich pogardę dla katolickiego kleru, spowodowaną ignorancją i światowym, zbyt często skandalicznym, życiem tych ostatnich; protekcję przeważającej większości szlachty i bliskie lokalne połączenie aspiracji narodowych i uczuć religijnych.
Zasady
Doktrynalne
Albigensi twierdzili, że współistnieją dwie wzajemnie przeciwstawne zasady, jedna dobra, druga zła. Pierwsza z nich jest twórcą świata duchowego, druga – materialnego. Zła zasada jest źródłem wszelkiego zła; jemu należy przypisywać zjawiska naturalne, czy to zwykłe, jak wzrost roślin, czy też nadzwyczajne, jak trzęsienia ziemi, a także zaburzenia moralne (wojny). On stworzył ludzkie ciało i jest autorem grzechu, który wypływa z materii, a nie z ducha. Stary Testament musi być częściowo lub całkowicie przypisany jemu, podczas gdy Nowy Testament jest objawieniem Boga miłosiernego. Ten ostatni jest twórcą dusz ludzkich, które zła zasada uwięziła w materialnych ciałach, po tym jak zwiodła je do opuszczenia królestwa światłości. Ta ziemia jest miejscem kary, jedynym piekłem, jakie istnieje dla duszy ludzkiej. Kara ta nie jest jednak wieczna, ponieważ wszystkie dusze, będąc z natury Boskie, muszą w końcu zostać wyzwolone. Aby dokonać tego wyzwolenia, Bóg zesłał na ziemię Jezusa Chrystusa, który, choć bardzo doskonały, podobnie jak Duch Święty, jest jednak zwykłym stworzeniem. Odkupiciel nie mógł przyjąć prawdziwego ludzkiego ciała, ponieważ w ten sposób dostałby się pod kontrolę złej zasady. Jego ciało było więc z istoty niebieskiej i z nim przeniknął do ucha Maryi. Tylko pozornie był On z Niej zrodzony i tylko pozornie cierpiał. Jego odkupienie nie miało charakteru operatywnego, lecz wyłącznie pouczający. Aby korzystać z jego dobrodziejstw, trzeba stać się członkiem Kościoła Chrystusowego (albigensów). Tu poniżej, to nie katolickie sakramenty, ale osobliwa ceremonia albigensów znana jako consolamentum, czyli „pocieszenie”, oczyszcza duszę z wszelkiego grzechu i zapewnia jej natychmiastowy powrót do nieba. Zmartwychwstanie ciała nie będzie miało miejsca, ponieważ z natury wszystkie ciała są złe.
Moralne
Dualizm albigensów był również podstawą ich nauczania moralnego. Człowiek, jak nauczali, jest żywą sprzecznością. Dlatego też wyzwolenie duszy z niewoli ciała jest prawdziwym celem naszego istnienia. Aby to osiągnąć, godne pochwały jest samobójstwo, które było wśród nich zwyczajem w formie endura (głodówki). Wymarcie życia cielesnego na największą skalę zgodną z ludzką egzystencją jest również doskonałym celem. Ponieważ pokolenie propaguje niewolę duszy nad ciałem, należy praktykować wieczną czystość. Współżycie małżeńskie jest zabronione; konkubinat, jako mniej trwały, jest bardziej pożądany niż małżeństwo. Porzucenie żony przez męża, lub odwrotnie, jest pożądane. Albigensi brzydzili się rodzeniem nawet w królestwie zwierząt. W związku z tym zalecano powstrzymywanie się od wszelkiego pokarmu zwierzęcego, z wyjątkiem ryb. Ich wiara w metempsychozę, czyli transmigrację dusz, będąca wynikiem logicznego odrzucenia czyśćca, dostarcza innego wyjaśnienia dla tej samej abstynencji. Do tej praktyki dodawali długie i surowe posty. Konieczność bezwzględnej wierności wobec sekty była silnie wpajana. Wojna i kara śmierci były absolutnie potępiane.
Pochodzenie i historia
Kontakt chrześcijaństwa z orientalnym umysłem i orientalnymi religiami wytworzył kilka sekt (gnostycy, manichejczycy, paulicjanie, bogomilianie), których doktryny były zbliżone do doktryn albigensów. Jednak historyczny związek między tymi nowymi heretykami a ich poprzednikami nie może być jasno określony. We Francji, gdzie prawdopodobnie zostały wprowadzone przez kobietę z Włoch, doktryny neomanichejskie były potajemnie rozpowszechniane przez kilka lat, zanim pojawiły się, niemal równocześnie, pod Tuluzą i na synodzie w Orleanie (1022). Ci, którzy je głosili, byli nawet zmuszeni ponieść surową karę śmierci. Z herezją musiały się zmierzyć sobory w Arras (1025), w Charroux, w departamencie Vienne (ok. 1028) i w Reims (1049). Na soborze w Beauvais (1114) poruszono sprawę neomanichejczyków w diecezji Soissons, ale odesłano ją do soboru, który miał się wkrótce odbyć w tym ostatnim mieście. Petrobrusianizm zaznajomił Południe z niektórymi doktrynami albigensów. Jego potępienie przez Sobór w Tuluzie (1119) nie zapobiegło rozprzestrzenianiu się zła. Papież Eugeniusz III (1145-53) wysłał legata, kardynała Alberyka z Ostii, do Langwedocji (1145), a św. Ich przepowiadanie nie przyniosło jednak trwałego skutku. Sobór w Reims (1148) ekskomunikował protektorów „heretyków z Gaskonii i Prowansji”. Sobór w Tours (1163) zadecydował, że albigensi powinni zostać uwięzieni, a ich majątek skonfiskowany. W Lombez odbyła się dysputa religijna (1165), której wynik był jak zwykle niezadowalający. Dwa lata później albigensi odbyli sobór powszechny w Tuluzie, ich głównym ośrodku działalności. Kardynał-Legat Piotr podjął kolejną próbę pokojowej ugody (1178), ale został przyjęty z drwiną. Trzeci sobór powszechny na Lateranie (1179) wznowił poprzednie surowe środki i wydał wezwanie do użycia siły przeciwko heretykom, którzy plądrowali i pustoszyli Albi, Tuluzę i okolice. Po śmierci (1194) katolickiego hrabiego Tuluzy, Rajmunda V, jego sukcesja przypadła Rajmundowi VI (1194-1222), który sprzyjał herezji. Po wstąpieniu Innocentego III (1198) dzieło nawrócenia i represji zostało energicznie podjęte. W latach 1205-6 trzy wydarzenia dobrze wróżyły powodzeniu podjętych w tym kierunku wysiłków. Rajmund VI, w obliczu groźby działań wojennych, do których nakłaniał go Innocenty, obiecał pod przysięgą wypędzić dysydentów ze swoich terytoriów. Mnich Fulco z Marsylii, dawniej trubadur, został arcybiskupem Tuluzy (1205-31). Dwaj Hiszpanie, Diego, biskup Osmy i jego towarzysz, Dominik Guzman (św. Dominik), wracając z Rzymu, odwiedzili legatów papieskich w Montpellier. Za ich radą nadmierny zewnętrzny przepych katolickich kaznodziejów, który obrażał heretyków, został zastąpiony apostolską surowością. Odnowiły się dysputy religijne. Dominik, dostrzegając wielkie korzyści, jakie jego przeciwnicy czerpali ze współpracy kobiet, założył (1206) w Pouille koło Carcassonne zgromadzenie zakonne dla kobiet, którego celem było kształcenie biedniejszych dziewcząt szlacheckich. Niedługo potem położył podwaliny pod zakon dominikanów. Innocenty III, wobec ogromnego rozprzestrzeniania się herezji, która zainfekowała ponad 1000 miast i miasteczek, wezwał (1207) króla Francji, jako suzerena hrabstwa Tuluzy, do użycia siły. Ponowił swój apel po otrzymaniu wiadomości o zabójstwie swego legata, Piotra z Castelnau, mnicha cysterskiego (1208), które, sądząc po pozorach, przypisał Rajmundowi VI. Do krucjaty przyłączyli się liczni baronowie z północnej Francji, Niemiec i Belgii, a na czele wyprawy postawiono legatów papieskich: Arnolda, opata z Cîteaux, i dwóch biskupów. Rajmund VI, wciąż pod zakazem ekskomuniki nałożonym na niego przez Piotra z Castelnau, zaproponował poddanie się, pojednał się z Kościołem i wyruszył w pole przeciwko swoim dawnym przyjaciołom. Roger, wicehrabia Béziers, został zaatakowany jako pierwszy, a jego główne twierdze, Béziers i Carcassonne, zostały zdobyte (1209). Potworne słowa: „Zabijcie wszystkich; Bóg pozna swoich”, rzekomo wypowiedziane przy zdobyciu Béziers, przez legata papieskiego, nigdy nie zostały wypowiedziane (Tamizey de Larroque, „Rev. des quest. hist.” 1866, I, 168-91). Szymon z Monfort, hrabia Leicester, otrzymał kontrolę nad podbitym terytorium i został wojskowym przywódcą krucjaty. Na soborze w Awinionie (1209) Rajmund VI został ponownie ekskomunikowany za niespełnienie warunków kościelnego pojednania. Udał się osobiście do Rzymu, a papież zarządził dochodzenie. Po bezowocnych próbach porozumienia na soborze w Arles (1211) między legatami papieskimi a hrabią Tuluzy, ten ostatni opuścił sobór i przygotował się do oporu. Został uznany za wroga Kościoła, a jego posiadłości przepadły na rzecz tego, kto by je zdobył. Lavaur, departament Tarn, wpadł w 1211 r., pośród straszliwej rzezi, w ręce krzyżowców. Ci ostatni, zdenerwowani masakrą 6.000 swoich zwolenników, nie oszczędzili ani wieku, ani płci. Krucjata przerodziła się teraz w wojnę podjazdową, a Innocenty III, pomimo swych wysiłków, nie był w stanie przywrócić przedsięwzięcia do pierwotnego celu. Piotr Aragoński, szwagier Rajmunda, interweniował, by uzyskać jego przebaczenie, ale bezskutecznie. Wówczas chwycił za broń, by go bronić. Wojska Piotra i Szymona z Montfort spotkały się pod Muret (1213). Piotr został pokonany i zabity. Sojusznicy poległego króla byli teraz tak osłabieni, że zaproponowali poddanie się. Papież wysłał jako swego przedstawiciela kardynała-diakona Piotra z Santa Maria in Aquiro, który wypełnił tylko część jego poleceń, przyjmując z powrotem do Kościoła Rajmunda, mieszkańców Tuluzy i innych, ale jednocześnie wspierając plany podboju Szymona. Dowódca ten kontynuował wojnę i został mianowany przez Radę w Montpellier (1215) panem nad całym zdobytym terytorium. Papież, poinformowany, że jest to jedyny skuteczny środek do zmiażdżenia herezji, zatwierdził ten wybór. Po śmierci Szymona (1218), jego syn Amalryk odziedziczył jego prawa i kontynuował wojnę z niewielkimi sukcesami. Ostatecznie zarówno Amalryk, jak i Rajmund VII odstąpili prawie całe terytorium królowi Francji, a Rada w Tuluzie (1229) powierzyła stłumienie albigensizmu inkwizycji, która wkrótce przeszła w ręce dominikanów (1233). Herezja zanikła około końca XIV w.
Organizacja i liturgia
Członkowie sekty dzielili się na dwie klasy: „doskonałych” (perfecti) i zwykłych „wierzących” (credentes). Doskonali” to ci, którzy poddali się obrzędowi inicjacji (consolamentum). Było ich niewielu i tylko oni byli zobowiązani do przestrzegania wyżej opisanego surowego prawa moralnego. Podczas gdy żeńskie członkinie tej klasy nie podróżowały, mężczyźni chodzili po dwóch z miejsca na miejsce, dokonując ceremonii wtajemniczenia. Jedyną więzią, która łączyła „wierzących” z albigensianizmem, była obietnica otrzymania consolamentum przed śmiercią. Byli oni bardzo liczni, mogli zawierać małżeństwa, prowadzić wojny itp. i na ogół przestrzegali dziesięciu przykazań. Wielu z nich pozostawało „wierzącymi” przez lata, a inicjowani byli dopiero na łożu śmierci. Jeśli choroba nie kończyła się śmiercią, głód lub trucizna zapobiegały dość często kolejnym przewinieniom moralnym. W niektórych przypadkach rekonsolatio było udzielane tym, którzy po inicjacji powrócili do grzechu. Hierarchia składała się z biskupów i diakonów. Istnienie albigeńskiego papieża nie jest powszechnie uznawane. Biskupi byli wybierani spośród „doskonałych”. Mieli oni dwóch asystentów, starszego i młodszego syna (filius major i filius minor), a ich następcami byli zazwyczaj ci pierwsi. Consolamentum, czyli ceremonia inicjacji, była rodzajem duchowego chrztu, analogicznego w obrzędzie i równoważnego w znaczeniu do kilku sakramentów katolickich (chrzest, pokuta, zakon). Jego przyjęcie, od którego wzbraniano się dzieciom, było w miarę możliwości poprzedzone starannymi studiami religijnymi i praktykami pokutnymi. W tym okresie przygotowania kandydaci posługiwali się obrzędami, które wykazywały uderzające podobieństwo do starożytnego katechumenatu chrześcijańskiego. Istotnym obrzędem consolamentum było nałożenie rąk. Zobowiązanie, które „wierzący” podejmowali, aby zostać inicjowanymi przed śmiercią, było znane jako convenenza (obietnica).
Stosunek Kościoła
Właściwie mówiąc, albigensizm nie był chrześcijańską herezją, ale pozachrześcijańską religią. Władza kościelna, po tym jak perswazja zawiodła, przyjęła kurs surowych represji, które czasami prowadziły do godnych pożałowania ekscesów. Szymon z Montfort miał początkowo dobre zamiary, ale później użył pretekstu religii, aby uzurpować sobie terytorium hrabiów Tuluzy. Kara śmierci była rzeczywiście zbyt swobodnie wymierzana albigensom, ale należy pamiętać, że ówczesny kodeks karny był znacznie bardziej rygorystyczny niż nasz, a ekscesy były czasami prowokowane. Rajmund VI i jego następca Rajmund VII, gdy byli w niebezpieczeństwie, zawsze byli gotowi do obietnic, ale nigdy do poważnych poprawek. Papież Innocenty III miał rację mówiąc, że Albigensi byli „gorsi od Saracenów”; mimo to doradzał umiarkowanie i nie pochwalał egoistycznej polityki Szymona z Montfort. To, co Kościół zwalczał, było zasadami, które prowadziły bezpośrednio nie tylko do ruiny chrześcijaństwa, ale do samego wyginięcia rasy ludzkiej.
About this page
APA citation. Weber, N. (1907). Albigensi. In The Catholic Encyclopedia. New York: Robert Appleton Company. http://www.newadvent.org/cathen/01267e.htm
MLA citation. Weber, Mikołaj. „Albigenses.” The Catholic Encyclopedia. Vol. 1. New York: Robert Appleton Company, 1907. <http://www.newadvent.org/cathen/01267e.htm>.
Transcription. Ten artykuł został przepisany dla Nowego Adwentu przez Tima Drake’a.
Aprobata kościelna. Nihil Obstat. 1 marca 1907 roku. Remy Lafort, S.T.D., Censor. Imprimatur. +John Kardynał Farley, Arcybiskup Nowego Jorku.
Informacje kontaktowe. Redaktorem New Advent jest Kevin Knight. Mój adres e-mail to webmaster at newadvent.org. Niestety, nie mogę odpowiedzieć na każdy list, ale bardzo cenię sobie Państwa opinie – zwłaszcza powiadomienia o błędach typograficznych i nieodpowiednich reklamach.