W rezerwacie otaczały mnie brązowe twarze wszystkich odcieni. Ciocie, wujkowie, babcie i dziadkowie, siostry i kuzyni, a także moi własni rodzice. Zawsze czułam się bezpieczna – i widziana. To byli moi krewni i to był mój dom.

Oprócz języka angielskiego, słyszałem język Paiute często używany w rezerwacie, a nawet częściej w naszym domu. Język Shoshone był również używany w społeczności, ponieważ nasz rezerwat jest domem dla obu plemion Shoshone i Paiute.

Dorastałem uczestnicząc w unikalnych wydarzeniach kulturalnych w rezerwacie, takich jak ceremonie, spotkania i tańce. Dorastałam również robiąc rzeczy, które robi wiele innych amerykańskich dzieci, jak gra w koszykówkę, lekcje gry na pianinie i sprzedaż ciasteczek harcerskich. Wcześnie wiedziałam, kim jestem jako Newe’ tzea’a, współczesna dziewczyna Shoshone-Paiute.

Ludzie nie wydawali się wiedzieć wiele o rdzennych Amerykanach poza tym, co widzieli w starych hollywoodzkich filmach… źli Indianie krzyczący w tle, władający łukami i strzałami, i może czasami mówiący łamaną angielszczyzną. „Dzicy” Indianie z piórami we włosach, noszący przepaski i ubrania z frędzlami, mieszkający w tipi.Życie w mieścieSpędziłem również część mojego wczesnego dzieciństwa w obszarze miejskim – Boise, Idaho – ponieważ moja mama ukończyła tam studia. Jako pierwszoklasistka byłam jedną z kilku brązowych twarzy w morzu różowawych twarzy. W mojej klasie była jedna afroamerykańska dziewczynka, Stacy, i wiedziałam, że w klasie w głębi korytarza był starszy, rdzennie amerykański chłopiec, Alex. Podkochiwałam się w Alexie. On był jak me.

Chociaż nie byłem dokładnie świadomy, jak bardzo różniłem się wtedy, jako 7-latek, rozpoznałem innych brązowych ludzi wokół mnie, a ja zdecydowanie zauważyłem „Indianie”. W miejscach publicznych w mieście, moja mama mówiła w języku Paiute, „Punni! Newe’!” „Patrzcie! Indianie!” A my szybko spoglądaliśmy w ich stronę, szczęśliwi. To było rzadkie, że widzieliśmy niektóre z naszych własnych tam w mieście.

W czasie, gdy moja mama uczęszczała do college’u, podróżowaliśmy między Boise i rezerwatu w weekendy. Mój tata utrzymywał nasz dom i pracował w rezerwacie, więc jeździliśmy tam i z powrotem – do miasta, do rezerwatu, z powrotem do miasta i z powrotem do rezerwatu.

Tak wyglądało moje życie przez pięć lat, od 3 do 7 roku życia. Latem po pierwszej klasie, przenieśliśmy się z powrotem do rezerwatu. Później zdałem sobie sprawę, że to ciągłe przemieszczanie się pomogło mi przystosować się do zmian i objąć piękną różnorodność w otaczającym mnie świecie.

Jednakże, to właśnie mieszkając w mieście Boise, zdałem sobie sprawę z mojej odmienności, tak jak inni zdali sobie sprawę z mojej indiańskości. Później zdałem sobie sprawę, że nie byłem tym, czego typowy Amerykanin oczekiwał od „Indianina”, a wielu z nich nawet nie myślało o mnie jako o Hindusie na początku. Zawsze trzeba było przekonać ich do mojej tożsamości.
Dla nich równie dobrze mogłam być Sarą, małą dziewczynką o czarnych włosach i brązowych oczach. Dla nich może nawet byłam Meksykanką, ponieważ w całym kraju rdzenni Amerykanie są często myleni z Meksykanami, biorąc pod uwagę naszą brązową skórę i ciemne rysy. Wszystko tylko nie rdzenni Amerykanie.

Ludzie nie wydawali się wiedzieć wiele o rdzennych Amerykanach poza tym, co widzieli w starych hollywoodzkich filmach. Filmy westernowe, gdzie kowboje walczą z Indianami – nikczemni Indianie krzyczący w tle, dzierżący łuki i strzały, i może czasami mówiący łamaną angielszczyzną. „Dzicy” Indianie z piórami we włosach, noszący opaski na głowach i ubrania z frędzlami, mieszkający w tipi.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.