Od swoich początków badania nad seksem były ograniczone przez społeczne piętno. Pionier tej dziedziny, Alfred Kinsey, spędził dekady na przeprowadzaniu wywiadów z ludźmi na temat ich zachowań seksualnych. Jego książki sprzedawały się, ale był powszechnie krytykowany za brak obiektywnej perspektywy: podobnie jak Freud przed nim, wierzył, że u podstaw wielu zachowań społecznych leży stłumiona seksualność, i często dochodził do sądów, które potwierdzały ten pogląd – nawet jeśli jego wnioski opierały się na mniej niż reprezentatywnych badaniach. On także używał wygodnych grup próbnych, takich jak więźniowie, a także ochotnicy, którzy z konieczności nie krępowali się mówić o swoich praktykach seksualnych.
W latach pięćdziesiątych William Masters i Virginia Johnson poszli dalej, pytając otwarcie o zwyczaje seksualne, a nawet obserwując ludzi w trakcie aktów seksualnych. Ich dane również zostały zakwestionowane: Czy osoba, która zgłasza się na ochotnika do uprawiania seksu w laboratorium, może nam coś powiedzieć o przeciętnym Amerykaninie? Jeszcze bardziej niepokojące jest to, że Masters i Johnson starali się „leczyć” homoseksualizm, ujawniając uprzedzenie, które mogło łatwo zabarwić ich ustalenia.
Prawda, jedną z rzeczy, którą szybko zauważasz, gdy szukasz danych na temat przypadkowego seksu, jest to, że dla liczb dotyczących każdego, kto nie jest studentem college’u, musisz, w przeważającej części, patrzeć na badania prowadzone poza środowiskiem akademickim. Kiedy OkCupid zbadał swoją bazę użytkowników, okazało się, że od 10,3 do 15,5 procent użytkowników szukało raczej przygodnego seksu niż zaangażowanego związku. W badaniu „British Sex Survey” z 2014 roku, przeprowadzonym przez „Guardiana”, około połowa wszystkich respondentów stwierdziła, że była zaangażowana w przygodę na jedną noc (pięćdziesiąt pięć procent mężczyzn i czterdzieści trzy procent kobiet), przy czym homoseksualiści (sześćdziesiąt sześć procent) częściej niż heteroseksualiści (czterdzieści osiem procent). Jedna piąta ludzi powiedziała, że spała z kimś, kogo imienia nie znała.
W ramach projektu Casual Sex Project, Vrangalova próbuje zbudować bazę użytkowników historii, które, ma nadzieję, pewnego dnia dostarczą surowych danych do badań akademickich. Na razie jednak słucha: pozwala ludziom wchodzić na stronę, odpowiadać na pytania, zostawiać odpowiedzi. Ritch Savin-Williams, który uczył Vrangalovą w Cornell, powiedział mi, że był pod szczególnym wrażeniem jej chęci „rzucenia wyzwania tradycyjnym koncepcjom i projektom badawczym za pomocą obiektywnych podejść, które pozwalają jednostkom na udzielanie szczerych, przemyślanych odpowiedzi.”
Rezultatem jest być może największe w historii repozytorium informacji o zwyczajach związanych z przypadkowym seksem na świecie – nie ma ono wielu konkurentów. Ludzie, którzy dzielą się swoimi historiami, są w przedziale od nastolatków do emerytów (najstarsi uczestnicy Vrangalovej są po siedemdziesiątce) i obejmują mieszkańców miast i przedmieść, profesjonalistów z wykształceniem wyższym (około jedna czwarta próby) i ludzi, którzy nigdy nie ukończyli szkoły średniej (kolejna jedna czwarta). Większość uczestników nie jest szczególnie religijna, choć nieco mniej niż jedna trzecia identyfikuje się jako przynajmniej „trochę” religijna. Większość z nich to biali, choć są też czarni, Latynosi oraz inne grupy rasowe i etniczne. Początkowo wpisy były w około sześćdziesięciu procentach dokonywane przez kobiety, a obecnie w siedemdziesięciu procentach przez mężczyzn. (Jest to zgodne z normami; mężczyźni „powinni” chwalić się bardziej swoimi seksualnymi wyczynami niż kobiety). Każdy może przesłać swoją historię, wraz z danymi osobowymi, które odzwierciedlają jego lub jej dane demograficzne, emocje, cechy osobowości, postawy społeczne i wzorce zachowań, takie jak spożycie alkoholu. Konfiguracja zbierania danych jest standardowa, z rozwijanymi menu i skalami ocen.
Wciąż, strona jest daleka od klinicznej. Strona główna to kolorowa mozaika kwadratów, oznaczonych kolorami zgodnie z kategorią doświadczenia seksualnego (niebieski: „one-night stand”; fioletowy: „seks grupowy”; szary: tajemniczo brzmiący „pierwszy z wielu”; i tak dalej). Cytaty są wyróżnione dla każdej kategorii („Panie, jeśli nie miałyście gorącego, młodego latynoskiego ogiera, powinnyście go sobie sprawić!”). Wiele odpowiedzi wydaje się przechwalać, prowokować lub wyolbrzymiać dla celów retorycznych. Czytając to, czułam się mniej częścią projektu badawczego niż członkiem społeczeństwa poświęconego podnieceniu.
Vrangalova jako pierwsza przyznaje, że projekt Casual Sex nie jest tym, co można by nazwać obiektywnym, naukowym podejściem do zbierania danych. Nie ma losowego przydziału, nie ma kontroli, nie ma warunków eksperymentalnych; dane nie są reprezentatywne dla ogółu populacji. Uczestnicy sami dokonują selekcji, co nieuchronnie wpływa na wyniki: jeśli poświęcasz czas na pisanie, jest bardziej prawdopodobne, że napiszesz o pozytywnych doświadczeniach. Jest również bardziej prawdopodobne, że masz osobowość, która wiąże się z chęcią dzielenia się szczegółami swoich flirtów z opinią publiczną. Jest jeszcze jeden problem z Casual Sex Project, który jest endemiczny dla większości badań socjologicznych: bez zewnętrznej walidacji behawioralnej, skąd wiemy, że respondenci mówią prawdę, a nie to, co chcą usłyszeć lub myślą, że chcemy, aby powiedzieli?
A jednak, ze względu na wszystkie te wady, Casual Sex Project dostarcza fascynującego wglądu w seksualne zwyczaje pewnej części populacji. Może to nie wystarczyć do wyciągnięcia nowych wniosków, ale może nadać niuans założeniom, rozszerzając na przykład wyobrażenia o tym, kto angażuje się w przygodny seks lub jak się z nim czuje. Przeglądając wpisy po spotkaniu z Vrangalovą, natknęłam się na słowa mężczyzny, który podczas przypadkowego spotkania po siedemdziesiątce dowiedział się czegoś nowego o własnej seksualności: „Wcześniej zawsze mówiłem, że nikt mnie nie wyrwie na samym bj, nauczono mnie tego lepiej” – pisze. Jako odzwierciedlenie reprezentowanych grup wiekowych i demograficznych, Casual Sex Project podważa popularną narrację, że przygodny seks jest produktem zmian obyczajowych zachodzących wyłącznie wśród młodych ludzi. Gdyby tak było, oczekiwalibyśmy niechęci do angażowania się w przygodny seks wśród starszych pokoleń, które dorastały w erze przed „kulturą podrywu”. Taka niechęć nie jest oczywista.
Przypomnienie, że ludzie w każdym wieku angażują się w przygodny seks, może nas skłonić do wyobrażenia sobie trzech możliwych narracji. Po pierwsze, że być może to, co widzimy jako wzrost kultury zaczepiania, nie jest tak naprawdę nowe. Kiedy w latach sześćdziesiątych normy związane z randkami i wolną miłością uległy zmianie, nigdy już nie cofnęły się do końca. Siedemdziesięciolatkowie angażują się w przypadkowe spotkania, ponieważ taka postawa jest również częścią ich kultury.
Jest też inne, niemal przeciwstawne wyjaśnienie: przypadkowy seks nie jest teraz normą i nie był nią wcześniej. Po prostu zawsze znajdą się jednostki, w każdym pokoleniu, które szukają seksualnej satysfakcji w nietradycyjnych warunkach.
I jest jeszcze trzecia opcja, ta, która jest najbardziej spójna z narracją, że nasza kultura przypadkowego seksu zaczyna się od zaczepek w college’u: że ludzie zaczepiają się z różnych powodów. Niektórzy młodzi ludzie uprawiają przygodny seks, ponieważ czują, że nie mogą sobie na to pozwolić, albo ponieważ są otoczeni przez kulturę, która mówi, że powinni tego chcieć. (Wstępna analiza danych na stronie internetowej Vrangalovej sugeruje, że alkohol jest znacznie częściej obecny w przygodnych doświadczeniach seksualnych młodych niż starszych). A starzy – cóż, starzy nie dbają już o to, co myśli społeczeństwo. Dla niektórych, to poczucie łatwości może przyjść w ich trzydziestych; dla innych, ich czterdziestych lub pięćdziesiątych; dla innych, nigdy, lub nie całkowicie.
Ta ostatnia teoria odnosi się do innego z ustaleń Vrangalova-jeden, który, wyznaje, przyszedł jako niespodzianka, kiedy po raz pierwszy napotkał go. Nie wszystkie przypadkowe doświadczenia seksualne zarejestrowane na stronie były pozytywne, nawet wśród tego, co z pewnością jest silnie tendencyjną próbką. Kobiety i młodsi uczestnicy szczególnie często zgłaszają poczucie wstydu. („W pewnym momencie znalazłam się na nim, a on nie mógł mnie zmusić, więc musiałam wyrazić zgodę…”. Nie jestem pewna” – pisze osiemnastolatka, relacjonując, że stosunek był niesatysfakcjonujący i opisując uczucie „stresu, niepokoju, winy i obrzydzenia” dzień później). Istnieje cały wątek oznaczony jako „brak orgazmu”, który zawiera inne czasami niepokojące i emocjonalne historie. „Z czasem mój pogląd stał się o wiele bardziej wyważony” – powiedziała Vrangalova. „Pochodzę z bardzo pozytywnej perspektywy seksualnej, otoczona przez ludzi, którzy naprawdę skorzystali z eksploracji seksualnej i doświadczeń, w przeważającej części. Studiując to, nauczyłam się widzieć obie strony medalu.”
Część negatywnego nastawienia, aby być pewnym, ma swoje uzasadnione przyczyny: przygodny seks zwiększa ryzyko ciąży, chorób i, częściej niż w zaangażowanym związku, przymusu fizycznego. Jednak wiele negatywnych doświadczeń związanych z przygodnym seksem wynika z poczucia społecznego konwenansu. „Widzieliśmy, że obie płcie czuły się dyskryminowane ze względu na płeć” – powiedziała mi Vrangalova. Mężczyźni często czują się osądzani przez innych mężczyzn, jeśli nie uprawiają przygodnego seksu, a oczekiwania społeczne mogą umniejszać ich doświadczenia, podczas gdy kobiety czują się osądzane za angażowanie się w przygodne doświadczenia, czyniąc te, do których dążą, mniej przyjemnymi.
Może nie powinno to być zaskoczeniem: sam fakt, że Vrangalova i inni szukają wyjaśnień dla zachowań związanych z przygodnym seksem, sugeruje, że nasze społeczeństwo postrzega je jako godne uwagi – coś niezwykłego, a nie zwyczajnego. Nikt nie pisze o tym, dlaczego ludzie czują potrzebę picia wody lub chodzenia do łazienki, dlaczego jedzenie kolacji z przyjaciółmi jest „czymś” lub grupy studyjne są „na fali wznoszącej”
To właśnie to poczucie wstydu, ostatecznie, Vrangalova ma nadzieję, że jej projekt może pomóc w rozwiązaniu problemu. Jak ujął to jeden z respondentów ankiety, którą Vrangalova wysłała do użytkowników: „Pomogło mi to poczuć się dobrze z tym, że mam ochotę na przygodny seks, a nie wstydzić się lub myśleć, że to, co robię, jest złe”. Psycholog James Pennebaker odkrył w ciągu kilku dekad pracy, że pisanie o doświadczeniach emocjonalnych może działać jako skuteczna forma terapii, w sposób, w jaki rozmowa o tych doświadczeniach może nie działać. (Jestem mniej przekonany, że istnieją korzyści dla tych, którzy używają strony jako sposobu na pochwalenie się własnymi doświadczeniami). „Często nie ma na to miejsca, chyba że zakłada się własnego bloga” – zauważa Vrangalova. „Chciałam zaoferować ludziom przestrzeń, w której mogliby się dzielić.”
To może być prawdziwy wkład Casual Sex Project: nie powiedzieć nam czegoś, czego jeszcze nie wiedzieliśmy, lub przynajmniej nie podejrzewaliśmy, ale sprawić, by takie nieosądzające, intymne rozmowy stały się możliwe. Brudnym sekretem dzisiejszego seksu przygodnego nie jest to, że go uprawiamy, ale to, że nie dzielimy się naszymi doświadczeniami z nim związanymi w najlepszy sposób.
.