(PHOTO: COURTESY OF PETER ATTIA)

W szkole średniej Peter Attia planował zostać zawodowym bokserem. Trenował po sześć godzin dziennie, codziennie skrupulatnie śledząc swoje postępy. Nauczyciel zmienił jego trajektorię, a Kanadyjczyk skończył z dyplomem licencjackim z matematyki i inżynierii, magister Stanford, stint w McKinsey, a jego obecna pozycja jako prezes i współzałożyciel Nutrition Science Initiative. On nadal pracuje jak szalony, zbyt. Attia rozmawiał z Pacific Standard o wartości intensywnych ćwiczeń, drogę od śruby do sukcesu, i dlaczego nie czyta fiction.

Czy był moment, kiedy zdałeś sobie sprawę, że jesteś jednym z najmądrzejszych ludzi w pokoju?
Jestem prawdopodobnie inny niż większość ludzi, z którymi przeprowadzasz wywiad. Właściwie nie byłem świetnym uczniem w tradycyjnym sensie, aż do ostatniego roku szkoły średniej. W rzeczywistości, byłem dość mocno zakręcony i naprawdę nie miałem żadnych planów, aby pójść na studia. Moją ambicją było zostać zawodowym bokserem i to było wszystko, do czego dążyłem. Większość moich nauczycieli wahała się gdzieś pomiędzy myśleniem, że jestem kompletnym idiotą i, po pozytywnej stronie, kimś, kto miał potencjał, ale nie żył do niego.

To zmieniło się dla mnie w klasie 12, kiedy miałem naprawdę świetnego nauczyciela, który dostał mnie do ponownego rozważenia mojej decyzji, aby nie iść na uniwersytet. Zmieniłem się o 180 stopni i postawiłem sobie te wszystkie skandaliczne cele: ukończyć szkołę jako pierwszy w klasie i być pierwszym w klasie na uniwersytecie. Mimo że udało mi się osiągnąć te wszystkie rzeczy, nigdy nie miałem poczucia, że jestem najmądrzejszym facetem w pokoju. Zawsze miałem wrażenie, że będę wszystkich wyręczał w pracy dwa do jednego. Na studiach równolegle studiowałem dwa kierunki – matematykę i inżynierię mechaniczną. Latem przed pierwszym rokiem studiów kupiłem wszystkie podręczniki do matematyki i fizyki i robiłem je na własną rękę. Kiedy byliśmy w klasie, musiałem zrobić to po raz drugi. Następnego lata zrobiłam to samo. Czułem się jakbym miał szczęście, bo dostałem się do każdego kursu w college’u dwa razy i dlatego dostałem się do niego na znacznie głębszym poziomie niż moi koledzy z klasy.

Musisz mieć jakieś wrodzone zdolności, chociaż. Matematyka i budowa maszyn nie należą do najłatwiejszych dziedzin. Czy myślałeś o sobie jako o mądrej osobie?
Myślę, że miałem szczęście, ponieważ pomimo wszystkich moich niepowodzeń w dorastaniu, moi rodzice konsekwentnie powtarzali mi, jaki jestem mądry. Kiedy byłem dzieckiem, miałem test IQ, i testowałem bardzo wysoko. Przez rok, kiedy miałem siedem czy osiem lat, byłem objęty programem dla uzdolnionych dzieci. Myślę, że dwoje dzieci z każdej szkoły w Toronto było wyciąganych na jeden dzień w tygodniu, aby pójść do tej specjalnej szkoły. Moja matka opisała to jako najwspanialsze doświadczenie edukacyjne, jakie miałem w szkole. I don’t remember it much to be honest with you, but when the program folded and I was put back into regular school, it sounds like I got a little bored.

But I remember that my mom and dad always made it clear to me that I was really smart and that I was my own worst enemy. Prawdopodobnie masz rację, że miałem wszelkie wrodzone narzędzia, jakich ktokolwiek potrzebował, ale z jakiegoś powodu – prawdopodobnie niepewności siebie – skłaniałem się ku przekonaniu, że mogę każdego przerosnąć. To naprawdę wywodzi się z boksu. Stąd wzięło się pragnienie, aby zawsze rozpracowywać przeciwnika.

Jak blisko zostania zawodowym bokserem byłeś?
Dorastałem w Kanadzie, a my nie mamy turnieju Złotych Rękawic, więc typowa ścieżka to bycie najlepszym amatorem, czyli Olimpiada, a następnie zostanie zawodowcem. Mój styl boksowania nie pasował do stylu amatorskiego. Byłem bardziej zainteresowany byciem zawodowym bokserem, więc trenowałem bardziej jako zawodowiec. Trenowałem z zawodowcami. Mogłem zostać zawodowcem w każdej chwili, na pewno przed ukończeniem 18 roku życia. Czy odniósłbym sukces? Statystycznie rzecz biorąc, nie. Myślę, że skończyłbym pompując paliwo do końca życia. Zostać mistrzem świata wagi średniej to jak wygrać los na loterii. Twierdziłbym, że dokonałem właściwego wyboru, idąc zamiast tego do college’u.

Dlaczego wybrałeś inżynierię mechaniczną i matematykę?
Byłem trochę skonfliktowany, kiedy opuszczałem szkołę średnią. Bardzo lubiłem matematykę i wiedziałem, że inżynieria jest zasadniczo stosowaną formą nauki. Te dwie rzeczy przemawiały do mnie, ale chciałem zachować opcjonalność. Podejrzewałem wtedy, że chcę zrobić doktorat z inżynierii lotniczej i kosmicznej, więc pomyślałem, że najlepszą drogą do tego celu będzie studiowanie inżynierii mechanicznej i matematyki stosowanej. W ten sposób mógłbym zrobić doktorat z matematyki stosowanej, doktorat z jakiejkolwiek dyscypliny inżynierskiej lub zająć się inżynierią lotniczą i kosmiczną. To było dla mnie naprawdę dobre rozwiązanie. Gdybym skończył tylko inżynierię, czułbym się naprawdę niespełniony. W inżynierii nie interesujesz się teorią, jak powstała matematyka. Interesuje cię tylko odpowiedź. To jest bardzo praktyczne. Myślę, że gdybym robił tylko matematykę, byłbym trochę niespełniony, ponieważ chciałbym zastosować teorię do zrobienia robota robiącego x lub y. Pod wieloma względami było to jedno z tych rzadkich doświadczeń, gdzie gwiazdy się wyrównały i nie mógłbym wybrać lepszej pary przedmiotów do studiowania w moim życiu.

Czy jesteś planistą? Brzmi to tak, jakbyś miał bardzo konkretne cele długoterminowe i ustalał mniejsze po drodze, aby się tam dostać.
Myślę, że to była jedyna rzecz, która pozwoliła mi dokonać przejścia od chęci bycia zawodowym bokserem do chęci bycia studentem inżynierii. Nawet gdy trenowałem sześć godzin dziennie, co robiłem w szkole średniej, byłem nieugięty w dążeniu do celu. Nie mam pojęcia dlaczego – nie jest to coś, co zaobserwowałem u moich rodziców – ale zaczynając mniej więcej w wieku 13 lat, codziennie zapisywałem swoje cele na kartce papieru.

Wtedy były to tylko cele fizyczne. Świat fitnessu podzieliłem na pięć kategorii: siła, sprawność anaerobowa, sprawność aerobowa, gibkość i wytrzymałość mięśniowa. W każdej z nich miałem konkretne cele. Zapisywałem je codziennie na dużym post-icie i przyklejałem na komodzie. Każdego dnia oceniałam je na nowo. W niektóre dni zapisywałem je w dosłownym brzmieniu, ale był to proces ciągłego ich przewartościowywania. Gdy pojawiały się nowe informacje, zaczynałem dostosowywać cele. Wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale to było Bayesian. W skali Myers-Briggs, jestem dość silny na wszystkich czterech wymiarach, które wybrałem, ale powiedziałbym, że żaden z nich nie jest silniejszy niż moja tendencja do bycia J kontra P.

Czy nadal masz bardzo konkretne cele?
Tak, mam. Wciąż jestem rubrykowany w tego typu sprawach z samym sobą. To jest dziwne dla ludzi wokół mnie, ponieważ normalnie nie dostajesz 40-latka, który jest normalnym, nieistotnym facetem dążącym do czegoś takiego jak trenuje do Olimpiady. To jest w pewnym sensie śmieszne. Nikogo tak naprawdę to nie obchodzi, a jednak mój trener i ja codziennie piszemy do siebie maile z wynikami moich treningów. Co mogę zrobić lepiej? To jest w pewnym sensie niesamowite.

„Właściwie nie zdziwiłoby mnie, gdyby sposób, w jaki ćwiczę, robił więcej szkody niż pożytku dla mnie osobiście w dłuższej perspektywie. Jest to całkiem prawdopodobne. Może jest to neutralne. Nie wiem, że to jest zdrowe, ale to jest bardzo trudne dla mnie, aby przejść dzień bez robienia tego.”

Jak o w swoim życiu zawodowym?
To jest mniej o mnie jako osoby i więcej o tym, co robię teraz. Zdecydowanie dla Nutrition Science Initiative, jesteśmy po prostu niesamowicie napędzani metryką. Nawet jeśli jesteśmy non-profit, działamy bardziej jak for-profit robi w tym sensie, że prosimy nasz zarząd, aby trzymać nas odpowiedzialnych za rzeczy. Mamy bardzo krótkoterminowe cele, które w dużej mierze nie są aż tak interesujące, ale coś w rodzaju, że w tym kwartale chcemy zebrać tyle pieniędzy. Oczywiście, mamy główny cel, cel nadrzędny, który jest powodem, dla którego robię to, co robię. To jest powrót Stanów Zjednoczonych do poziomu zdrowia i dobrego samopoczucia, które naszym zdaniem jest osiągalne, biorąc pod uwagę, że został kiedyś osiągnięty, gdybyśmy mogli po prostu dowiedzieć się, co ludzie powinni jeść.

Rozmawiałem z kilkoma innymi osobami dla tej kolumny, którzy pracowali w McKinsey. Nie podobało im się to. W niektórych swoich postach pisałeś o tym, jakie to było pozytywne doświadczenie. Czy możesz opowiedzieć trochę o pracy tam?
Absolwenci McKinsey, z którymi rozmawiam, dzielą się na trzy kategorie. Niektórzy mówią, że to było okropne doświadczenie. Nie sądzę, żeby było ich zbyt wielu. Myślę, że jest wiele osób w środkowym wiadrze, którym nie podobało się zbytnio, kiedy tam byli, ale są naprawdę zadowoleni, że to zrobili. Myślę, że są ludzie tacy jak ja, którzy cieszą się, że to zrobili i czerpią z tego przyjemność w każdej chwili. Powiedziałbym, że to był zawodowy punkt kulminacyjny mojego życia. Z pewnością było to najbardziej niesamowite doświadczenie, w jakim brałem udział, jeśli chodzi o jasność, że jest to merytokracja i wspaniały system wartości. Dla mnie, przede wszystkim, było to najbardziej niesamowite doświadczenie mentorskie, jakie można mieć poza tradycyjnym stażem. Porzuciłem chirurgię, aby pójść do McKinsey. Bardzo podobała mi się moja rezydentura. Było wiele elementów, których nie lubiłem, inaczej bym nie odszedł, ale jedną z rzeczy, które kochałem, było poczucie mentorstwa. W Johns Hopkins, który jest najlepszym szpitalem na świecie, byli wszyscy ci niesamowici chirurdzy i to był mój plac zabaw. Byłem szkolony przez tych ludzi, którzy byli moimi mentorami. Kiedy odchodziłem, naprawdę martwiłem się, że nie będę się rozwijał w środowisku, w którym nie będę tego miał.

W McKinsey musiałem być częścią dwóch praktyk, co było całkiem zwyczajne dla lekarza medycyny. Zazwyczaj lekarze medycyny są wchłaniani do praktyki opieki zdrowotnej, ale ja miałem zaplecze matematyczne, więc zostałem również wchłonięty w większym stopniu do praktyki modelowania ryzyka kredytowego. Pracuję dla klientów bankowych. Jestem jedynym lekarzem w tym pomieszczeniu, ale to nieistotne. Istotne jest to, że potrafię modelować ryzyko kredytowe zgodnie z Basel II wystarczająco dobrze. A ja otrzymuję mentoring na obu frontach. Do dziś jestem blisko z dwoma osobami, które były moimi największymi mentorami. Jedna z nich jest członkiem naszego zarządu w NuSI.

Co pan czyta?
Czytam dużo, ale ze wstydem muszę powiedzieć, że nie przeczytałem żadnej beletrystyki od 1999 roku.

Co to było?
Fight Club. Na studiach medycznych podjąłem świadomą decyzję, że nie mam już wystarczająco dużo czasu na czytanie beletrystyki. Było zbyt wiele rzeczy, które chciałem wiedzieć i musiałem poświęcić się literaturze faktu. Może to zabrzmi jak poganin, ale ciągle przeglądam literaturę faktu. Niektóre z nich to jak czytanie podręczników. Aktualna książka na mojej szafce nocnej jest autorstwa dr Richarda Bernsteina o cukrzycy. Są takie książki, w których próbuję nauczyć się czegoś bardzo technicznego. Inne książki, które zwykle czytam, to rzeczy, które pomagają mi w życiu. Przed tą książką przeczytałem Delivering Happiness, której autorem jest Tony Hsieh, założyciel Zappos.

Czy używasz fitnessu, aby oczyścić swój umysł i pomóc Ci myśleć?
To może zabrzmieć szalenie, ale nie sądzę, aby istniały jakiekolwiek dowody naukowe sugerujące, że poziom i intensywność, z jaką ćwiczę, jest zdrowa. Właściwie nie zdziwiłbym się, gdyby sposób, w jaki ćwiczę, przyniósł mi więcej szkody niż pożytku na dłuższą metę. Jest to całkiem prawdopodobne. Może jest to neutralne. Nie wiem, że to jest zdrowe, ale jest mi bardzo trudno przejść jeden dzień bez robienia tego.

Myślę, że są trzy powody, dla których muszę robić to, co robię ćwiczeniowo. Pierwszym jest to, że będąc introwertykiem, bardzo pragnę ciszy i samotności. Nawet jeśli są to dwie godziny na rowerze z sercem bijącym mi w gardle, fakt, że to jedyny dźwięk, jaki słyszę, jest dla mnie niesamowitym ukojeniem. Po drugie, jest to dla mnie kolejny sposób, aby zagrać w tę niedorzeczną grę, w którą gram sam ze sobą o cele. To miejsce, gdzie mogę wyznaczać cele i starać się je realizować. Tak naprawdę mam większą obsesję na punkcie tego procesu niż na punkcie wyniku. Gdybyś zapytał mnie o 10 ostatnich celów, które wyznaczyłem i zrealizowałem, ciężko byłoby mi je sobie przypomnieć, ale z pewnością mógłbym opisać procesy. Trzecia kwestia to kwestia neurochemiczna. Wierzę, że są ludzie, w tym ja, którzy są naprawdę mocno uzależnieni od endorfin i innych neuroprzekaźników, które są uwalniane podczas ćwiczeń o określonej intensywności. Myślę, że jestem lepszą osobą, kiedy jestem wystawiona na działanie tych endorfin, niż kiedy nie jestem.

Nawet jeśli to cię powoli zabija?
Tak, prawdopodobnie. To banał, ale myślę, że chodzi bardziej o jakość naszego życia niż o długość naszych lat. Można by wysunąć argument, że może mógłbym palić i uzyskać te same endorfiny. Wybiorę swoją truciznę. I chyba trucizną, którą wybieram, są intensywne ćwiczenia.

Z kim powinienem dalej rozmawiać?
Nie mogę sobie wyobrazić jednej „najmądrzejszej” osoby, jaką znam. To coś w rodzaju „najlepszego sportowca” lub czegoś innego. W przypadku tego ostatniego, jest to bardzo specyficzne dla sportu. Nikt nie próbowałby porównywać Muhammada Ali do Babe Rutha, Michaela Jordana do Wayne’a Gretzky’ego do Eddy’ego Merckcxa, choć każdy z nich był prawdopodobnie najlepszy w tym, co robił. Ale gdybym miał wymienić najmądrzejszych ludzi, jakich znam, Denis Calabrese znalazłby się na tej liście. Jest on jednym z moich najbliższych przyjaciół, największych mentorów i głównym prowokatorem.

Co sprawia, że jesteś tak inteligentny? jest trwającą serią Q&A.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.