LISTEN ON SOUNDCLOUD:

The Greatest Compromises Secure the Blessings of Liberty

W naszej obecnej erze partyzanckiej polaryzacji, każdy kompromis może wydawać się wielki. Tym bardziej godny uwagi jest Wielki Kompromis z 1787 roku, kiedy tak wiele wydawało się zagrożone.

Wielki Kompromis (znany również jako „Kompromis Connecticut”) przełamał impas między dużymi i małymi stanami, a także nacjonalistami i lokalistami. Umożliwił on ostateczną ratyfikację Konstytucji.

Ale kompromis nie tylko doprowadził do utworzenia Senatu, w którym każdy stan ma dwóch członków, oraz Izby Reprezentantów, w której liczba miejsc przypadających danemu stanowi jest proporcjonalna do jego populacji. Wzmocniła również zawarte w Konstytucji mechanizmy kontroli i równowagi między konkurującymi ze sobą władzami i interesami, aby lepiej zabezpieczyć wolność Amerykanów.

Gdy Konwencja Konstytucyjna zebrała się w Filadelfii w maju 1787 roku, potrzeba kompromisu szybko stała się oczywista. Kongres upoważnił delegatów do spotkania „w jedynym i wyraźnym celu rewizji Artykułów Konfederacji”, zgodnie z którymi stany miały równą reprezentację w jednoizbowym zgromadzeniu delegatów wybranych przez stanowe legislatury. Jednak 29 maja James Madison i Edmund Randolph zaproponowali „plan Wirginii”, który miał znieść Artykuły i ustanowić nową konstytucję z silną, jednoosobową władzą wykonawczą, a także dwuizbową legislaturą, w której członkostwo w obu izbach byłoby proporcjonalne do liczby ludności stanów lub wkładu w podatki.

To, co kiedyś było konfederacją stanów, miałoby zostać usunięte przez nowy rząd narodowy, w którym rządy stanowe nie miałyby bezpośredniego głosu. Nie spodobało się to lokalnym zwolennikom (wkrótce nazwanym „antyfederalistami”), którzy postrzegali Rewolucję Amerykańską, po części, jako walkę o autonomię 13 byłych kolonii brytyjskich. To również postawiło w defensywie małe stany, które obawiały się, że proponowany nowy system pozwoli wysoko zaludnionym sąsiadom, takim jak Wirginia i Pensylwania, dyktować kierunek rządowi.

W odpowiedzi, 15 czerwca William Patterson przedstawił „plan New Jersey”. Patterson zaproponował, by zachować Artykuły Konfederacji i jej jednoizbową legislaturę, w której wszystkie stany miały jeden głos. Artykuły zostałyby jednak zmienione, aby nadać rządowi centralnemu nowe uprawnienia do pobierania podatków i regulowania handlu. Ponadto nowa, wieloosobowa władza wykonawcza byłaby upoważniona do wymuszania przestrzegania praw rządu centralnego.

Delegaci potrzebowali zaledwie kilku dni, by odrzucić plan New Jersey. Mimo to planowi Wirginii brakowało poparcia koniecznego do jego przyjęcia. Konwencja Konstytucyjna pozostała w impasie.

Konwencja odzyskała impet, gdy Roger Sherman i Oliver Ellsworth, obaj z Connecticut, zaproponowali połączenie elementów planów Wirginii i New Jersey. Kiedy 23 lipca Wielki Kompromis został sfinalizowany, ustalono, że Senat będzie miał równą reprezentację, a Izba Reprezentantów będzie miała miejsca w zależności od liczby ludności.

Kompromis nie tylko podzielił różnice między planami Wirginii i New Jersey. Przyjęcie dwuizbowości planu Wirginii oznaczało, że projekty ustaw będą musiały przejść przez dodatkowy filtr, zanim trafią na biurko (jednoosobowej) władzy wykonawczej. Przyjęcie w Senacie nalegań planu z New Jersey, by reprezentacja była nie tylko równa między stanami, ale także (przed przyjęciem Siedemnastej Poprawki w 1913 r.) wybierana przez legislatury stanowe, oznaczało, że rządy stanowe, które istniały przed nowym rządem krajowym, były zabezpieczone przed uzurpacją ich władzy. W przeciwieństwie jednak do postanowień Artykułów Konfederacji, kompromis pozwalał senatorom głosować indywidualnie; minęły czasy, gdy delegaci oddawali karty do głosowania, aby zdecydować o pojedynczym głosie swojego stanu. Jednak ustawy o dochodach miały powstawać w proporcjonalnej, wybieranej przez ludność Izbie – zgodnie z rewolucyjnym okrzykiem „nie ma opodatkowania bez reprezentacji”

Wszystko to sprawiło, że Wielki Kompromis był lepszy, silniejszy i bardziej konsekwentny niż suma jego części. Pomogło to w ustanowieniu planu, który wykorzystywał kluczowe cechy rewolucyjnego dziedzictwa Ameryki w służbie przyszłych Stanów Zjednoczonych – narodu narodów, który dzielił władzę w ramach rządu centralnego oraz pomiędzy rząd centralny, stany i poszczególnych obywateli.

Demokratyczna republika, która w ten sposób powstała, miała być środkiem do celu jeszcze większego niż ona sama. Chociaż twórcy Konstytucji wyobrażali sobie różne sposoby osiągnięcia swojego celu, nie chcieli zrezygnować ze swojego zobowiązania do zapewnienia błogosławieństw wolności. Znaleźli sposób na kompromis w procesie podejmowania decyzji przez nowy rząd, aby mieć jak największe nadzieje na realizację jego celu. To zrobiło całą różnicę.

Robert M. S. McDonald jest profesorem historii w Akademii Wojskowej Stanów Zjednoczonych w West Point, Nowy Jork, i autorem książki Confounding Father: Thomas Jefferson’s Image in His Own Time.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.