Georgia Dixon

Music

Trudno uwierzyć, że minęło już ponad 25 lat od tragicznej śmierci frontmana Queen Freddiego Mercury’ego w wieku zaledwie 45 lat. Gwiazda, która odeszła w 1991 roku, była znana nie tylko ze swojego niesamowitego talentu i zakresu głosu, ale także z pracy na rzecz podnoszenia świadomości i tak potrzebnych pieniędzy na badania nad HIV/AIDS.

Teraz, w nowej książce, Somebody to Love: The Life, Death and Legacy of Freddie Mercury autorstwa Matta Richardsa, ujawniono, w jaki sposób ikoniczny wokalista przekazał wiadomość o swojej diagnozie AIDS pozostałym członkom Queen.

Według zmarłego partnera Mercury’ego, Jima Huttona, powiedział on o tym swoim kolegom z zespołu podczas kolacji w Montreux, w Szwajcarii, gdzie znajdowało się ich studio nagraniowe (i gdzie stoi teraz pomnik ku czci Mercury’ego).

„Ktoś przy stole był przeziębiony, a rozmowa zeszła na temat przekleństwa choroby”, opowiadał Hutton. „To właśnie wtedy Freddie, który wciąż wyglądał dość dobrze, podwinął prawą nogawkę spodni i podniósł nogę do stołu, aby inni mogli zobaczyć bolesną, otwartą ranę płaczącą na boku jego nogi. 'Myślicie, że macie problemy,’ powiedział im. Cóż, spójrzcie na to. Potem tak samo szybko, jak o tym wspomniał, Freddie odrzucił temat na bok.”

Jednakże Brian May ma nieco inne wspomnienie wydarzeń niż Hutton, który nie był obecny na kolacji. „Tak jakbyśmy wiedzieli od dłuższego czasu, bardzo, bardzo stopniowo, ponieważ znaki zaczęły się pojawiać i nadszedł dzień, w którym po prostu powiedział, 'Słuchaj, prawdopodobnie zorientowałeś się z czym mam do czynienia. Mam to coś i z tego co wiem, nie ma na to lekarstwa i zostało mi tylko trochę czasu. Chcę przeprowadzić tę rozmowę, chcę, aby życie toczyło się dalej dokładnie tak, jak jest, chcę nagrywać płyty, nie chcę, aby ktokolwiek o tym wiedział, nie chcę, aby ktokolwiek o tym mówił od tego momentu i to wszystko”. To właśnie powiedział.

„Wiedzieliśmy, że był strasznie chory; to było naprawdę tylko potwierdzenie tego, czego się domyślaliśmy,” wyjaśnił Rodger Taylor. „Ale faktycznie usłyszeć to było przerażającą rzeczą. Przez dość długi czas próbowaliśmy sobie wmówić, że to były inne rzeczy.”

„Nigdy nie prosił o współczucie od nikogo innego,” dodał May. „Był bardzo silną osobą i zawsze lubił mieć kontrolę nad swoim losem. Wiedział, że jeśli to ogłosi, jego życie stanie się cyrkiem i nie będzie mógł zajmować się swoim biznesem, którym było tworzenie muzyki. Chciał, aby do końca było jak zwykle.

„Nie było dramatu, nie było łez w jego oczach. Był niesamowicie opanowany. Nie czuliśmy, że możemy o tym z kimś porozmawiać. Szczególnie ciężko było kłamać bezczelnie naszym przyjaciołom. I oczywiście musieliśmy stać z boku i patrzeć, jak ten niesamowicie utalentowany, silny człowiek, w kwiecie wieku, stopniowo umiera. To było straszne uczucie bezradności.”

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.