As far as archives go, the fossil record is a flawed one. Brakuje nam wielu elementów, których nigdy nie uda się zastąpić. Taka jest po prostu natura prehistorycznego życia, na którą zwrócił uwagę Charles Lyell i którą w XIX wieku powtarzał Charles Darwin. I nawet gdybyśmy mieli każdą skamielinę i odwzorowali każdą formację, nadal mielibyśmy tylko wycinek historii życia – wystarczający, by dowiedzieć się kilku niesamowitych rzeczy, ale zawsze ślepy na te wszystkie jednostki i gatunki, które po prostu nie zostały skamieniałe. Ale nie wszystko jest takie przygnębiające. W obrębie skamieniałych skał, które faktycznie leżą przed nami, paleontolodzy mogą jednocześnie wykrywać luki, a także wskazywać miejsca, gdzie można dokonać nowych odkryć.
Weźmy na przykład plezjozaury. Jest to grupa, którą paleontolodzy Samuel Tutin i Richard Butler wybrali do swojej nowej analizy, jak kompletny jest zapis tych morskich gadów. Zestawiając dane ze 178 okazów 114 gatunków plezjozaurów w całym ich zasięgu czasowym w zapisie kopalnym, skupiając się na kompletności poszczególnych szkieletów i tym, jak się one różnią, badacze byli w stanie nakreślić naszą wiedzę o tych czworonożnych pływakach.
Mówiąc z punktu widzenia odkryć, jest to doskonały czas dla znalezisk plezjozaurów. Podczas gdy pierwsze odkrycia plezjozaurów pojawiały się stosunkowo powoli – a fragmentaryczność wczesnych szkieletów prowadziła do nadawania nazw gatunkom, które nie są już uznawane za ważne – pod koniec lat 70. XIX wieku nastąpił impuls związany z Wojnami Kości, piszą Tutin i Butler, a dodatkowe znaleziska pojawiały się tu i ówdzie przez cały XX wiek. Jednak w latach 90. eksploracja nowych stanowisk w Chinach, Ameryce Południowej i innych miejscach doprowadziła do eksplozji nowych odkryć, a większe zainteresowanie tą grupą spowodowało odkrycie dodatkowych gatunków także w klasycznych miejscach. Skamieniały boom nie ogranicza się tylko do dinozaurów – plezjozaury są również odkrywane i opisywane w karkołomnym tempie.
A co z samym zapisem kopalnym? Na przykład poprzednie badania nad ichtiozaurami – podobnymi do rekinów „rybimi jaszczurkami”, które ewoluowały i rozwijały się obok plezjozaurów – wykazały, że istnieje ujemna korelacja między kompletnością szkieletów ichtiozaurów a poziomem morza. Oznacza to, że najlepsze i najbardziej kompletne szkielety ichtiozaurów pochodzą z czasów stosunkowo niskiego poziomu morza. Tutin i Butler podejrzewają, że tak może być również w przypadku plezjozaurów, co nie tylko wpłynie na porównania między plezjozaurami, ale może pomóc w podkreśleniu miejsc, gdzie znalezienie stosunkowo kompletnych szkieletów plezjozaurów jest bardziej prawdopodobne.
Nawet w ten sposób zapis kopalny plezjozaurów wygląda całkiem nieźle w porównaniu ze zwierzętami, które w tym samym czasie dreptały po lądzie lub latały w powietrzu. „Mediana wartości kompletności dla plezjozaurów i ichtiozaurów była znacznie wyższa niż u współczesnych grup lądowych” – piszą Tutin i Butler, co oznacza, że mamy lepszy obraz tego, jak wyglądały morskie gady mezozoiku niż wiele dinozaurów, które docierają do nas w postaci zgrzebnych szkieletów.
Ile jeszcze plezjozaurów jest tam do odkrycia, nikt nie może naprawdę powiedzieć. Dotyczy to zarówno pojedynczych okazów, jak i gatunków, gdyż liczba gatunków plezjozaurów zależy od filozofii naukowej, według której taksony są od siebie odróżniane. Jednak przedstawione nam zapisy, choć są migawkami z różnych czasów i miejsc, dały nam plezjozaury we wspaniałych szczegółach, a czas intensywnych poszukiwań nie wykazuje oznak spowolnienia. Jeśli kiedykolwiek plezjozaury przeżywały swój naukowy rozkwit, to właśnie teraz.