Kiedyś był sobie bogaty kupiec, który miał trzy córki. Mieszkali oni w bardzo pięknym domu w pięknym mieście i mieli wielu służących w okazałych liberiach, którzy na nich czekali. Wszystkie ich potrawy podawane były na złotych i srebrnych naczyniach, a ich suknie wykonane były z najbogatszych rzeczy wyszywanych klejnotami.
Dwie najstarsze nazywały się Marigold i Dressalinda. Nigdy nie było dnia, żeby te dwie nie wyszły na jakąś ucztę lub junketing; ale Piękna, najmłodsza, uwielbiała zostawać w domu i dotrzymywać towarzystwa swemu staremu ojcu.
Teraz zdarzyło się, że nieszczęście spadło na kupca. Jego statki, które pływały po pełnym morzu załadowane cennymi towarami, zostały rozbite i w ciągu jednego dnia okazało się, że nie jest już najbogatszym kupcem w mieście, ale bardzo biednym człowiekiem.
Został mu jeszcze mały domek na wsi, i do niego, kiedy wszystko inne zostało sprzedane, przeszedł na emeryturę. Jego trzy córki, oczywiście, poszedł z nim.
Marigold i Dressalinda były bardzo krzyż, aby myśleć, że stracił wszystkie swoje pieniądze, a po tak bogaty i poszukiwane, muszą teraz żyć w nędznej chacie. W ten sposób minął cały rok, aż pewnego dnia przyszedł list do kupca. Pośpieszył on odnaleźć swoje córki, gdyż bardzo chciał im przekazać dobrą nowinę zawartą w liście. „Moje drogie dzieci”, powiedział, „nareszcie nasze szczęście się odwróciło. Ten list mówi, że jeden z okrętów, które miały być zagubione, wrócił bezpiecznie do portu, a jeśli tak jest, nie musimy już żyć w ubóstwie. Nie będziemy tak bogaci jak wcześniej, ale będziemy mieli wystarczająco dużo, aby utrzymać się w komforcie. Przynieś mi mój płaszcz podróżny, Piękna. Natychmiast wyruszę po mój statek. A teraz powiedzcie mi, dziewczęta, co mam wam przywieźć, kiedy wrócę?” „Sto funtów”, odpowiedziała Marigold, nie wahając się ani chwili. „Chcę nową jedwabną suknię”, powiedziała Dressalinda, „zieloną jak jabłko, wyszywaną pestkami, i zielone buty z czerwonymi obcasami, i naszyjnik ze szmaragdów, i pudełko rękawiczek.” „A co ja mam przynieść dla ciebie, moja Piękna?” zapytał ojciec, gdy jego mała córka pomogła mu założyć płaszcz podróżny.” „Och, przynieś mi różę”, odpowiedziała pospiesznie Piękna.” Ojciec ucałował ją czule i wyruszył w drogę.” „Ty głupia dziewczyno”, powiedziała Marigold, „chcesz tylko, aby nasz ojciec pomyślał, że jesteś bardziej bezinteresowna niż my – tego właśnie chcesz! Róża, rzeczywiście!” „Rzeczywiście, siostro”, powiedział Piękny, „to nie był powód. Myślałam, że nasz ojciec będzie miał wystarczająco dużo do zrobienia w patrząc na bezpieczeństwo swojego statku, bez kłopotów, aby zrobić zakupy dla mnie.” Ale siostry były bardzo obrażony, i poszedł siedzieć w ich własnym pokoju, aby porozmawiać o pięknych rzeczy, które będą miały, gdy ich ojciec wrócił. W międzyczasie kupiec poszedł swoją drogę do miasta, pełen nadziei i wielkie plany, co do tego, co zrobi ze swoimi pieniędzmi. Ale kiedy tam dotarł, okazało się, że ktoś spłatał mu figla i żaden jego statek nie wpłynął do portu, więc był w równie złej sytuacji jak poprzednio. Spędził cały dzień na rozglądaniu się, aby upewnić się, że nie ma prawdy w liście, który otrzymał, i zaczynało zmierzchać, kiedy ze smutnym sercem wyruszył w drogę powrotną do domu. Był zmęczony i nieszczęśliwy, a on nie smakował żadnego jedzenia, odkąd opuścił dom rano. Było już całkiem ciemno, gdy doszedł do wielkiego lasu, przez który musiał przejść, aby dostać się do swojej chaty, a kiedy zobaczył światło świecące przez drzewa, postanowił nie iść do domu tej nocy, ale zrobić drogę w kierunku światła w lesie i poprosić o jedzenie i schronienie. Spodziewał się znaleźć chatę drwala, ale jakież było jego zdziwienie, gdy zbliżył się do światła, a okazało się, że pochodziło ono z okien wielkiego i pięknego pałacu! Zapukał do bramy, ale nikt nie odpowiadał, a teraz, gnany głodem i zimnem, odważył się wejść i wspiął się po marmurowych stopniach do wielkiej sali. W sali był duży ogień, a kiedy się ogrzał, wyruszył na poszukiwanie pana domu. Ale nie szukał daleko, bo za pierwszymi drzwiami, które otworzył, był przytulny pokoik z kolacją przygotowaną dla jednej osoby, kolacją, na widok której człowiek robił się głodny. Kupiec usiadł więc tak śmiało, jak tylko potrafisz, i zjadł bardzo obfitą kolację, po której znów pomyślał, że poszuka pana domu. Zaczął i otworzył kolejne drzwi, ale tam zobaczył łóżko, na które samo patrzenie powodowało senność, więc powiedział do siebie: „To robota wróżek. Lepiej nie szukać dalej pana domu.” I z tym wpadł do łóżka, a będąc bardzo zmęczony, poszedł spać od razu, i spał jak najęty, aż nadszedł czas, aby wstać rano. Kiedy się obudził, był dość zaskoczony, aby znaleźć się w takim miękkim i wygodnym łóżku, ale wkrótce przypomniał sobie wszystko, co mu się stało. „Muszę już iść,” powiedział do siebie, „ale chciałbym móc podziękować mojemu gospodarzowi za dobry wypoczynek i dobrą kolację.” Gdy wstał z łóżka, zauważył, że ma jeszcze za co być wdzięcznym, bo na krześle przy łóżku leżał piękny garnitur nowych ubrań, oznaczony jego imieniem, z dziesięcioma sztukami złota w każdej kieszeni. Czuł się zupełnie innym człowiekiem, kiedy włożył niebieski i srebrny garnitur, a w jego kieszeniach zabrzęczały złote pieniądze. Kiedy zszedł na dół, znalazł dobre śniadanie, które czekało na niego w małym pokoju, gdzie spożył poprzedniej nocy, a kiedy już dobrze się najadł, pomyślał, że pójdzie na spacer do ogrodu. Schodził po marmurowych schodach, a kiedy wszedł do ogrodu, zobaczył, że jest on pełen róż, czerwonych i białych, różowych i żółtych, a kupiec spojrzał na nie i przypomniał sobie życzenie Pięknej. „Och, moje biedne córki,” powiedział, „co to będzie rozczarowanie dla nich wiedzieć, że mój statek nie wrócił do domu po wszystkim, ale Piękna w każdym razie może mieć to, co chciała.” Więc wyciągnął rękę i zerwał największą czerwoną różę w swoim zasięgu. Jak łodyga trzasnęła w jego palcach, zaczął się cofać w przerażeniu, bo usłyszał gniewny ryk, a w następnej chwili straszna Bestia rzuciła się na niego. Była wyższa niż jakikolwiek człowiek i brzydsza niż jakiekolwiek zwierzę, ale, co wydało się kupcowi najstraszniejsze ze wszystkiego, przemówiła do niego głosem człowieka, po tym jak ryknęła na niego głosem Bestii. „Niewdzięczny nieszczęśniku!” powiedziała Bestia. „Nie nakarmiłem cię, nie ugościłem i nie ubrałem, a teraz musisz odpłacić mi za gościnę kradnąc jedyną rzecz, na której mi zależy, moje róże?” „Litości! Litości!” zawołał kupiec. „Nie,” powiedziała Bestia, „musisz umrzeć!”. Biedny kupiec padł na kolana i próbował wymyślić coś, co mógłby powiedzieć, aby zmiękczyć serce okrutnej Bestii; i w końcu powiedział: „Panie, ukradłem tę różę tylko dlatego, że moja najmłodsza córka poprosiła mnie, abym przyniósł jej jedną. Nie sądziłem, że po tym wszystkim, co mi dałeś, będziesz mi żałował kwiatu.” „Opowiedz mi o tej swojej córce,” powiedziała nagle Bestia. „Czy to dobra dziewczyna?” „Najlepsza i najdroższa na świecie” – odpowiedział stary kupiec. I wtedy zaczął płakać, na myśl, że musi umrzeć i zostawić swoją Piękną samą na świecie, bez nikogo, kto byłby dla niej miły.” „Och!” zawołał, „co moje biedne dzieci zrobią beze mnie?” „Powinieneś był o tym pomyśleć, zanim ukradłeś różę”, powiedziała Bestia. „Jednakże, jeśli jedna z twoich córek kocha cię wystarczająco dobrze, aby cierpieć zamiast ciebie, ona może. Wróć i powiedz im, co ci się przytrafiło, ale musisz mi dać obietnicę, że albo ty, albo jedna z twoich córek, staniecie u drzwi mojego pałacu za trzy miesiące od dziś.” Nieszczęśnik obiecał. „W każdym razie” – pomyślał – „będę miał jeszcze trzy miesiące życia.” Wtedy Bestia powiedziała: „Nie pozwolę ci odejść z pustymi rękami.” Kupiec poszedł więc za nim z powrotem do pałacu. Tam, na podłodze w sali, leżała wielka i piękna skrzynia z kutego srebra. „Napełnij ją dowolnymi skarbami, które wpadną ci w oko”, powiedziała Bestia. I kupiec napełnił ją cennymi rzeczami ze skarbca Bestii. „Wyślę ją dla ciebie do domu”, powiedziała Bestia, zamykając wieko. I tak, z ciężkim sercem, kupiec odszedł; ale gdy przechodził przez bramę pałacu, Bestia zawołała do niego, że zapomniał o róży Pięknej, a jednocześnie wyciągnęła do niego duży pęk najlepszych. Kupiec włożył je do ręki Pięknej, gdy ta wybiegła mu na spotkanie w drzwiach ich chaty. „Weź je, moje dziecko”, powiedział, „i pielęgnuj je, bo kosztowały twego biednego ojca życie.” I tak usiadł i opowiedział im całą historię. Dwie starsze siostry płakały i płakały, i oczywiście obwiniały Piękną za wszystko, co się stało. „Gdyby nie to, że nie chciałaś róży, nasz ojciec opuściłby pałac bezpiecznie, ze swoim nowym garniturem i złotymi sztukami; ale twoja głupota kosztowała go życie.” „Nie,” powiedziała Piękna, „to moje życie, które zostanie poświęcone, bo kiedy trzy miesiące się skończą, pójdę do Bestii, a on może mnie zabić, jeśli zechce, ale nigdy nie skrzywdzi mojego drogiego ojca.” Ojciec usilnie próbował przekonać ją, by nie szła, ale ona podjęła decyzję i pod koniec trzech miesięcy wyruszyła do pałacu Bestii. Ojciec poszedł z nią, by wskazać jej drogę. Tak jak poprzednio, zobaczył światła prześwitujące przez las, na próżno pukał i dzwonił do wielkiej bramy, ogrzał się przy ogniu w wielkiej sali, a potem odnalazł mały pokój z kolacją na stole, na którą sam widok powodował głód. Tylko tym razem stół był położony dla dwóch. „Chodź, ojcze kochany”, powiedział Piękny, „wziąć komfort. Nie sądzę, że Bestia chce mnie zabić, bo inaczej na pewno nie dałby mi tak dobrej kolacji.” Ale w następnej chwili Bestia weszła do pokoju. Piękna krzyknęła i przylgnęła do swego ojca. „Nie bój się”, powiedziała Bestia łagodnie, „ale powiedz mi, czy przyszłaś tu z własnej woli?” „Tak”, odpowiedziała Piękna, drżąc. „Jesteś dobrą dziewczyną”, powiedział Bestia, a następnie, zwracając się do starego człowieka, powiedział mu, że może spać tam na tę noc, ale rano musi iść i zostawić córkę za nim. Poszli do łóżka i spał spokojnie, a następnego ranka ojciec odszedł, płacząc gorzko. Piękno, pozostawiony sam, starał się nie czuć strachu. Biegała tu i tam po pałacu i znalazła to piękniejsze niż wszystko, co kiedykolwiek wyobrażała sobie. Najpiękniejszy zestaw pokoi w pałacu miał napis na drzwiach, „Pokoje Piękności”, a w nich znalazła książki i muzykę, ptaki kanaryjskie i perskie koty, i wszystko, co można myśleć o, aby czas mija przyjemnie. „Och, kochanie!” powiedziała; „gdybym tylko mogła zobaczyć mojego biednego ojca, byłabym prawie szczęśliwa.” Gdy mówiła, zdarzyło jej się spojrzeć na duże lustro, a w nim zobaczyła postać swojego ojca odbitego, właśnie podjeżdżającego do drzwi swojego domku. Tej nocy, kiedy Piękna usiadła do kolacji, weszła Bestia. „Czy mogę zjeść z tobą kolację?” powiedział. „To musi być tak, jak chcesz”, powiedziała Piękna. Więc Bestia usiadł do kolacji z nią, a kiedy skończył, powiedział: „Jestem bardzo brzydki, Piękna, i jestem bardzo głupi, ale kocham cię; wyjdziesz za mnie?” „Nie, Bestio,” powiedziała Piękna łagodnie. Biedna Bestia westchnęła i odeszła. I każdej nocy działo się to samo. Jadł z nią kolację, a potem pytał ją, czy wyjdzie za niego za mąż. A ona zawsze odpowiadała: „Nie, Bestio.” Przez cały ten czas czekały na nią niewidzialne ręce, jakby była królową. Piękna muzyka dochodziła do jej uszu bez możliwości zobaczenia muzyków, ale magiczne szkiełko było najlepsze ze wszystkich, bo w nim mogła zobaczyć, co tylko chciała. W miarę upływu dni, a jej najmniejsze życzenie zostało spełnione, prawie zanim zdążyła się zorientować, czego chce, zaczęła czuć, że Bestia musi ją bardzo kochać i było jej przykro patrzeć, jak smutno wyglądał każdej nocy, gdy mówiła „nie” na jego propozycję małżeństwa. Jednego dnia zobaczyła w lustrze, że jej ojciec jest chory, więc tej nocy powiedziała do Bestii: „Droga Bestio, jesteś dla mnie taka dobra, czy pozwolisz mi wrócić do domu, by zobaczyć mojego ojca? On jest chory, a on myśli, że jestem martwy. Pozwól mi iść i rozweselić go, a ja obiecam wiernie wrócić do ciebie.” „Bardzo dobrze,” powiedziała Bestia uprzejmie, „ale nie zostań dłużej niż tydzień, bo jeśli to zrobisz, umrę z żalu, bo tak bardzo cię kocham.” „Jak dotrę do domu?” – odpowiedziała Piękna – „Nie znam drogi.” Wtedy Bestia dała jej pierścień i powiedziała, żeby włożyła go na palec, gdy pójdzie spać, obróciła rubin w stronę dłoni, a wtedy obudzi się w chacie ojca. Kiedy chciała wrócić, miała zrobić to samo. Więc rano, kiedy się obudziła, znalazła się w domu ojca, a starzec był przeszczęśliwy z radości, widząc ją całą i zdrową. Ale jej siostry nie powitały jej zbyt miło, a kiedy usłyszały, jak dobra była dla niej Bestia, zazdrościły jej szczęścia, że mieszka w pięknym pałacu, podczas gdy one musiały zadowolić się domkiem. „Żałuję, że odeszłyśmy”, powiedziała Marigold. „Piękna zawsze dostaje wszystko, co najlepsze.” „Opowiedz nam wszystko o swoim wspaniałym pałacu,” powiedziała Dressalinda, „i co robisz, i jak spędzasz czas.” Więc Piękna, myśląc, że to ich rozbawi, opowiedziała im, a ich zazdrość rosła z dnia na dzień. W końcu Dressalinda powiedziała do Marigold: „Obiecała, że wróci za tydzień. Gdybyśmy tylko mogli sprawić, by zapomniała o tym dniu, Bestia mogłaby się rozgniewać i zabić ją, a wtedy byłaby szansa dla nas.” Więc w przeddzień, kiedy powinna była wrócić, wlali trochę soku makowego do kielicha wina, które jej podali, a to uczyniło ją tak senną, że spała przez całe dwa dni i noce. Pod koniec tego czasu jej sen stał się niespokojny i śniło jej się, że widzi Bestię leżącą martwą wśród róż w pięknych ogrodach swego pałacu; i z tego snu obudziła się, gorzko płacząc. Ale nie wiedziała, że minął tydzień i dwa dni, odkąd opuściła Bestię, jednak po tym śnie natychmiast skierowała rubin w stronę dłoni, a następnego ranka była tam, na pewno, w swoim łóżku w pałacu Bestii. Nie wiedziała, gdzie są jego pokoje w pałacu, ale czuła, że nie może czekać do pory kolacji, zanim go zobaczy, więc biegała tam i z powrotem, wzywając jego imię. Ale pałac był pusty i nikt nie odpowiadał na jej wołanie. Potem pobiegła przez ogrody, wołając jego imię raz po raz, ale wciąż panowała cisza. „Och! Co mam zrobić, jeśli nie mogę go znaleźć?” powiedziała. „Już nigdy nie będę szczęśliwa.” Wtedy przypomniała sobie swój sen, i pobiegła do ogrodu różanego, a tam, na pewno, obok niecki wielkiej fontanny, leżał biedny Bestia bez żadnego znaku życia w nim. Piękna rzuciła się na kolana obok niego. „Och, drogi Bestio,” zawołała, „i czy naprawdę jesteś martwy? Niestety! Niestety! Wtedy i ja umrę, bo nie mogę bez ciebie żyć.” Natychmiast Bestia otworzył oczy, westchnął i powiedział: „Piękna, wyjdziesz za mnie?” A Piękna, przepełniona radością, gdy odkryła, że on wciąż żyje, odpowiedziała: „Tak, tak, droga Bestio, bo bardzo cię kocham.”Na te słowa szorstkie futro opadło na ziemię, a na miejscu Bestii stanął przystojny Książę, ubrany w biało-srebrny kontusz, jak na wesele. Uklęknął u stóp Pięknej i zacisnął jej dłonie. „Droga Piękna,” powiedział, „nic poza twoją miłością nie mogło mnie odczarować. Niegodziwa wróżka zamieniła mnie w Bestię i skazała na pozostanie nią, dopóki jakaś piękna i dobra panna nie pokocha mnie na tyle, by się ze mną ożenić, pomimo mojej brzydoty i głupoty. Teraz, moja droga, czar został złamany; wróćmy do mojego pałacu. Przekonasz się, że wszyscy moi słudzy – którzy również zostali zaczarowani i czekali na ciebie przez cały ten długi czas z niewidzialnymi rękami – staną się teraz widzialni.” Wrócili więc do pałacu, który w tym czasie był już zatłoczony dworzanami, pragnącymi ucałować dłonie księcia i jego narzeczonej. Książę szepnął do jednego ze swoich służących, który wyszedł i po niedługim czasie wrócił z ojcem i siostrami Pięknej. Siostry zostały skazane na zamianę w posągi i stanie po prawej i lewej stronie bram pałacu, aż ich serca zmiękną i będą żałować za swoją niemiłość do siostry. Ale Piękna, szczęśliwie poślubiona swemu księciu, codziennie potajemnie udawała się do posągów i płakała nad nimi. I dzięki jej łzom ich kamienne serca zmiękły, a one znów zmieniły się w ciało i krew, i były dobre i miłe do końca życia. I Piękna i Bestia, która nie była już Bestią, lecz przystojnym Księciem, żyli długo i szczęśliwie. I rzeczywiście wierzę, że żyją szczęśliwie nadal, w pięknej krainie, gdzie spełniają się marzenia.