Lauren Groff ma za sobą niezły tydzień. Jej nowa powieść Fates and Furies, kontynuacja dobrze przyjętej Arcadii z 2011 roku, już przyćmiła swoją poprzedniczkę: od czasu wydania we wtorek, została już umieszczona na długiej liście do National Book Award w dziedzinie fikcji i znajduje się na liście bestsellerów Amazon 20. Dla Groffa, będącego w trakcie trasy koncertowej, był to surrealistyczny, bezsenny, ekscytujący zryw do światła. „Piszesz te rzeczy w ciemności własnego domu i samotności, a potem to jest jak zapinanie skafandra – musisz założyć maskę i osobowość, która jest bardzo różna od tej, którą zamieszkujesz w domu,” mówi.
Fates and Furies opowiada historię nieprawdopodobnego małżeństwa między dwoma żywiołowymi, atrakcyjnymi młodymi ludźmi, Lotto i Mathilde. Oni impulsywnie się zaręczyć na koniec college’u po zaledwie dwóch tygodniach razem. Powieść śledzi ich losy, gdy Lotto, wieczny optymista, próbuje zostać aktorem, a w razie niepowodzenia – odnoszącym sukcesy dramaturgiem. Tymczasem Mathilde, cynik w sercu, poświęca się – w sposób, którego Lotto nigdy nie pozna – dla rozwoju jego kariery, jego szczęścia i ich partnerstwa.
„Moim najgłębszym pragnieniem dla tej książki było napisanie wywrotowej książki, która nie wyglądała na wywrotową”, mówi Groff. „Więc jak to zrobić, ale wziąć coś, co jest wyśmiewane?”. Jak małżeństwo, ten niewinny, wszechobecny temat powieści, który mógłby być o wiele więcej: natura upływającego czasu, w powolnych dniach i skokach lat, i sposób, w jaki wspólne życie składa się ze wspólnych i rywalizujących historii (w jednym z uderzających fragmentów Mathilde wściekle atakuje Lotto za – całkiem nieświadomie – opowiadanie historii z jej własnego mrocznego dzieciństwa, tak jakby przytrafiła się jemu).
Najważniejsze dla Groff, jednakże, historia, którą opowiadała, dostarczyła jej sposobu na zajęcie się „naturą przywileju”. Nie robiąc z niego nigdy głupca, Groff zręcznie obnaża sposoby, w jakie płeć, rasa i klasa Lotto amortyzują go na niezliczone sposoby i – pomimo wczesnej śmierci ojca – dają mu pogląd na świat jako zasadniczo racjonalny i łagodny. „Wiem, że ludzie, którzy to mają, czasem w to nie wierzą, ale sytuacja robi pieniądze” – mówi Groff. „A sytuacja wynika z tego, co jest ci dane i co zagarniasz dla siebie”. Lotto nie dostrzega brutalności szczęścia, które obdarzyło jego rodzinę ogromnym majątkiem, będącym efektem rozlewni wody źródlanej, którą jego ojciec zdołał zbudować na ziemi należącej do niego na Florydzie. Groff odnajduje osobisty oddźwięk w idei bogactwa zagarniętego ze wspólnego dobra: „Mieszkam w stanie Floryda i to jest coś, co zdarza się cały czas. To druzgocące.”
Dwie połówki książki połączone są ze sobą przez mądry, wszechwiedzący głos, który wyskakuje w nawiasach kwadratowych, aby zakwalifikować, zaprzeczyć lub rozwiązać tajemnice z życia bohaterów. Jest to technika podobna do tej, którą Virginia Woolf zastosowała w „Latarni morskiej”. „Tak, całkowicie to ukradłam” – śmieje się Groff, kiedy o tym wspominam. „Ale potrzebowałam jej strukturalnie, aby powiązać ze sobą dwie połowy”. Odpowiednio dla powieści tak skoncentrowanej na przedstawieniu teatralnym, te „mrugnięcia okiem” podkreślają sposoby, w jakie bohaterowie udają, aby uzyskać efekt lub zachować małżeński spokój. Asides również trzymają nas na dystans – dając nam nagłe spojrzenie na przyszłość, kiedy ten czy inny kryzys nie będzie miał już znaczenia.
„Czytałem Iliadę, i jedną z pięknych rzeczy w tym kawałku literatury jest to, że są te różne punkty opowiadania: jest super-blisko, głęboko, prawie luksusowo teksturalne, a potem są momenty, w których Homer (lub ktokolwiek inny) wystrzeliwuje i widzi wszystko z boskiej perspektywy,” wyjaśnia Groff. „Często myślimy o historiach jako o poziomych tekstach, od początku do końca. Ale ja uwielbiam pomysł posiadania małych pionowych kolców w opowieści.”
Iliada dziwnie pasuje jako model, w tym sensie, że magnetyczny, mierzący sześć stóp i siedem Lotto dzieli niektóre elementy z epickim bohaterem, „który jest tylko trochę większy i jaśniejszy niż wszyscy wokół niego”, jak ujął to Groff, „a następnie poprzez swoje własne pomysły, powoduje swój własny upadek”.
„Wiem, że to nie jest tradycyjne, ale w mojej głowie oba zestawy są tymi wspaniałymi boginiami, które są niewzruszone i głęboko zaangażowane w oglądanie”, dodaje Groff, o swoich tytułowych Losach i Furiach. „Uwielbiam pomysł, aby te trzy postacie, prządka, miernicza i tnąca, podążały za nami, rozgryzając nasze losy”. Nie jest przypadkiem, że Lotto wierzy, że to są siły leżące u podstaw rzeczywistości. „Tym właśnie jest przywilej” – powtarza Groff. „Myślisz, że jesteś skazany na otrzymanie różnych rzeczy”. Dla kontrastu, surowsza filozofia Mathilde, zrodzona po części z porzucenia w dzieciństwie, pochodzi od Furii: duchów starożytnej i wyraźnie kobiecej zemsty.
Pomimo różnic, jednak Lotto i Mathilde są sobie wierni – kolejny rodzaj przewrotu w powieści takiej jak ta. „Wiele książek o małżeństwie jest o rozpadających się małżeństwach”, mówi Groff. „Nigdy nie chciałem, żeby w tej książce był seks pozamałżeński”. Obaj partnerzy mogą być kuszeni, ale w końcu są ze sobą głęboko związani, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie, co dało Groff licencję na napisanie wielu scen seksu małżeńskiego. „Wymagało to pewnego przepasania lędźwi,” mówi ze śmiechem, „ale było tak dużo zabawy.”
Powieść Groff również wnikliwie sonduje różne sposoby, w jakie oceniana jest kreatywność i wartość ludzka mężczyzn i kobiet. W pewnym momencie odnoszący sukcesy, będący w średnim wieku i bardziej niż lekko podchmielony Lotto wygłasza przemówienie, w którym charakteryzuje mężczyzn jako intelektualistów, a kobiety jako twórców fizycznych (Groff twierdzi, że historia ta oparta jest na incydencie, którego była świadkiem, dotyczącym znanego dramaturga). Oczywiście w końcu to Lotto desperacko pragnie dziecka, a nie Mathilde.
We własnym małżeństwie Groff te role płciowe są odwrócone. „Ta książka jest w pewnym sensie przeprosinami dla mojego męża, który jest głównym rodzicem w naszej rodzinie – jest to moja próba empatycznego zrozumienia tego, jak on się czuje, będąc pomocnikiem”, mówi. „Nie jestem tak charyzmatyczny, ale Lotto dzieli wiele ze mną, niestety.”
{{topLeft}}
{{bottomLeft}}
{{topRight}}
{{{bottomRight}}
.
{{/goalExceededMarkerPercentage}}
{{/ticker}}
{{heading}}
{{#paragraphs}}
{{.}}
{{/paragraphs}}{{highlightedText}}
- Share on Facebook
- Share on Twitter
- Share via Email
- Share on LinkedIn
- Share on Pinterest
- Share on WhatsApp
- Share on Messenger
.