W niedzielę 24 marca studiujemy Łk 19, 1-10 – historię Zacheusza, „małego człowieczka”, który nie tylko widzi Jezusa, ale także go gości, jako jeden z ostatnich przystanków w podróży Jezusa do Jerozolimy. Oto moje uwagi do tego tekstu:
TŁO I KONTEKST: Podążamy za Jezusem w Ewangelii Łukasza, kiedy pokonuje On swoją drogę przez „specjalny odcinek Łukasza” z Galilei do Jerozolimy. Do tego czasu Jezus przybył do Jerycha, uzdrowił niewidomego i wydaje się, że właśnie przejeżdża przez miasto.
Jerycho jako miejsce ma swoją historię – jest pierwszym zamieszkałym miejscem, które Izraelici napotykają, kiedy najeżdżają ziemię Kanaan, jest jeszcze kilkakrotnie wspominane w historii starożytnego Izraela, a także pojawiło się już w historii Jezusa o Samarytaninie, który zachowuje się jak sąsiad (Łk 10, 25-37). Z Jerycho wiążą się więc różne skojarzenia: jest to punkt wejścia, miejsce pokoju i dobrobytu (zgodnie z przydomkiem „miasto palm”), miejsce podboju, a w niektórych opowieściach także miejsce schronienia (zob. 2 Księga Samuela 10:1-5, o wysłannikach Dawida do Ammonitów). Według Wikipedii, było to centrum kwitnącego w starożytnym świecie handlu balsamem, co przyczyniło się do jego dobrobytu i co sprawiło, że rola Zacheusza jako głównego celnika była szczególnie lukratywna.
Imię „Zacheusz” brzmi grecko, ale jego hebrajski rdzeń oznaczałby „czysty, czysty” – być może ironicznie, biorąc pod uwagę to, co wydaje nam się, że wiemy o poborcach podatkowych: mianowicie, że nieustannie padają ofiarą korupcji i są znienawidzeni przez podatników.
Zacheusz jest opisany jako „architelōnēs”, termin, który występuje dokładnie raz w Biblii. Jest on tłumaczony jako „główny poborca podatkowy” lub „przełożony poborców podatkowych” i wydaje się, że powinien odpowiadać jakiemuś znanemu stanowisku biurokratycznemu, ale nie znalazłem źródła, które by się do tego przyznawało.
Drzewo, na które wspina się Zacheusz, nie jest rodzajem jaworu, który rośnie w okolicy, który jest rodzajem „platanu”, ale zamiast tego jest rodzajem figowca, który ma charakterystyczny rozłożysty wygląd, jadalne owoce i wygląda z jego zdjęć, że może być łatwy do wspinania się.
Ta historia o kimś, kto jest „głównym celnikiem” i „bogatym” pojawia się po długim nagromadzeniu tematów wyrzutków społecznych i bogactwa. Oprócz historii, które studiowaliśmy w ciągu ostatnich kilku tygodni, jest jeszcze cała Łukaszowa dyskusja Jezusa o niebezpieczeństwie gromadzenia bogactw (Łk 12, 13-21), przypowieść o chytrym/nieuczciwym zarządcy i historia o bogaczu i Łazarzu (Łk 16) oraz historia bogatego władcy, który nie wydaje się chcieć sprzedać wszystkiego, co ma, rozdać pieniędzy ubogim i pójść za Jezusem (Łk 18, 18-27).
To, co było wcześniej, stawia Zacheusza w niepewnej pozycji narracyjnej. Jako celnik jest jednym z ludzi, którzy przychodzili do Jezusa, pomimo sprzeciwu faryzeuszy i uczonych w Piśmie, i których na podstawie historii z rozdziału 15 możemy uważać za „odnalezionych”; jako bogaty człowiek, na podstawie historii z rozdziałów 16 i 18, możemy nie mieć dla niego zbyt wielkich nadziei.
Kim on się tak naprawdę okaże? Możemy mieć uzasadnione podejrzenia co do tego w okolicach wersetu 2.
Być może nie jest przypadkiem, że sam Zacheusz próbuje zobaczyć „kim jest Jezus” w wersecie 3. Tylko dlatego, że jako konstrukcja gramatyczna jest to trochę osobliwe; łatwiej byłoby napisać, że próbował zobaczyć Jezusa. A więc ta osoba, która próbuje zobaczyć „kim jest Jezus”, ujawni, kim jest pod koniec tej historii.
Albo, być może, to określenie statusu Zacheusza ujawni, kim naprawdę jest Jezus.
BLIŻSZE CZYTANIE: Jezus wydaje się mieć zmianę planów w tej historii, ponieważ w v1 „przechodzi”, ale w v5 mówi Zacheuszowi, że „musi pozostać” w jego domu.
Oprócz tego, że Zacheusz jest bogatym poborcą podatkowym, słynie z tego, że jest „niskiego wzrostu”, więc praktycznie nie jest w stanie dostrzec Jezusa w tłumie. Możemy się zastanawiać, czy jest w tym coś więcej: czy pomimo swojego bogactwa jest on „najmniejszy” lub „maluczki”, o którym Jezus powiedział w Łk 18, 15-17, aby nie przeszkadzał mu przyjść do Niego? Czy też po prostu jest sposób, w jaki łatwo go przeoczyć i odrzucić, pomimo jego pozycji ekonomicznej?
Jego „staranie się”, aby dobrze widzieć Jezusa jest dosłownym czasownikiem, który oznacza coś w rodzaju szukania, przeszukiwania, sposobu, w jaki ktoś szuka czegoś, co się zgubiło lub jest niepewnie położone. Jezus użyje tego samego czasownika w w10, aby opisać swoją misję.
Jest pośpiech – poczucie pilności. Zacheusz „biegnie” na czoło tłumu, potem wspina się na drzewo; następnie jest opisany jako „spieszący się” lub „śpieszący się” dwa razy w wersetach 5 & 6 – to, co jest przetłumaczone jako polecenie Jezusa w w5, gramatycznie jest raczej opisem Zacheusza.
Powinniśmy wspomnieć, że Jezus wie, aby spojrzeć w górę tutaj w w5, i zna Zacheusza po imieniu. Prawie tak, jakby celowo go szukał, tak jak my szukamy Waldo na jednym z tych obrazków Gdzie jest Waldo? Tekst nie przypisuje tutaj Jezusowi żadnej emocji, ale przypisuje ją Zacheuszowi: radość. Zauważmy, że po biegu Zacheusz zamierza, jak się wydaje, świętować. Może nam to przypominać historię o szczęśliwym ojcu, którą czytaliśmy w zeszłym tygodniu. Czy to działa, skoro Zacheusz jest tutaj tym, który zachowuje się jak ojciec, otrzymując, podczas gdy Jezus jest tym, który przybywa, tak jakby się zgubił…? To prawdopodobnie nie jest przypadek, że „wszyscy, którzy to widzieli” grymasili, biorąc pod uwagę tę dwuznaczną pozycję, którą zauważyliśmy wcześniej. Przyzwyczailiśmy się już do zrzędzenia faryzeuszy i uczonych w Piśmie, ale w tym przypadku, każdy ma coś do zarzucenia takiemu facetowi jak Zacheusz. Jest on przestępcą równych szans.
Teraz więc Zacheusz „stoi” – w całej swojej małości – i składa deklarację o zwrocie: połowa jego majątku dla ubogich, i czterokrotny zwrot dla każdego, kogo skrzywdził.
Komentatorzy zazwyczaj zwracają naszą uwagę na fakt, że Tora nie wymaga od ludzi czterokrotnego zwrotu rzeczy; zazwyczaj jest to wartość krzywdy plus jedna piąta (np, Księga Kapłańska 5:14-16, Księga Liczb 5:5-7. W szczególnym przypadku, gdy ukradłeś wołu i zabiłeś go, musiałbyś go odzyskać plus cztery razy więcej (Księga Wyjścia 22:1). Tak więc, Zacheusz wydaje się iść ponad to i poza to.
Czasowniki tutaj są w czasie teraźniejszym, więc jeden z komentatorów sugeruje, że Zacheusz mówi Jezusowi, że on już to wszystko robi – jest czystszy i czystszy niż ludzie wiedzą. To nadałoby deklaracji Jezusa o zbawieniu, które przyszło do domu Zacheusza, pewnego rodzaju znaczenie społeczne: prawie tak, jakby Zacheusz został przywrócony do wspólnoty, teraz, gdy prawda o jego charakterze została ujawniona.
Z drugiej strony, tłumacze biblijni (zdaje się, że wszyscy) nadają tej deklaracji sens przyszły, co skłania nas do odczytania zbawienia jako mającego związek ze zmianą serca Zacheusza, z chciwego na szczodrego. To bardziej znane odczytanie może być również bardziej spójne z tematami, które Łukasz podkreślał do tej pory, i niemalże czyniłoby Zacheusza kontrastem dla bogatego władcy z rozdziału 18. To pomogłoby wyjaśnić, dlaczego Łukasz mógł użyć tutaj niejasnego słowa, takiego jak „architelōnēs”, które zawiera to greckie słowo oznaczające „władcę” (część „archi-„). Tak dla przypomnienia czytelnikowi.
Komentatorzy społeczni podkreślają, że jest to „historia uzdrowienia”. To wydaje się słuszne, nawet jeśli zachowanie Zacheusza uległo zmianie.
Wydaje się, że jest to również rodzaj historii o cudach. To czyniłoby ją ostatnim cudem Jezusa w opowiadaniu Łukasza.
A biorąc pod uwagę grę w tym opowiadaniu na niskości i wysokości – Jerycho jako niskie miejsce, Zacheusz jako niski człowiek, pozycja na drzewie (wysoka), perspektywa podróży Jezusa (w górę) do Jerozolimy – jest to odpowiednie zakończenie tej części opowiadania Łukasza, o Jezusie, który „przeznaczony jest na upadek i powstanie wielu w Izraelu” (Łk 2,34).
Może nawet daje nam małą zapowiedź tego, co oznacza zmartwychwstanie.