Privacy & Cookies
Ta strona używa plików cookies. Kontynuując, wyrażasz zgodę na ich użycie. Dowiedz się więcej, w tym jak kontrolować pliki cookies.
GUINNESS. Musiałam się w końcu zabrać za oglądanie tej znanej na całym świecie, irlandzkiej mega marki. Ale nigdy nie byłem wielkim fanem stoutu, dark ale, czy jakkolwiek to nazwać. Wystarczy spojrzeć na moje posty o Murphy’s Draught Irish Stout, Jamaican Dragon Stout i Orkney Dark Island. Pozostawiło mnie to z pewnym dylematem. Widzicie, mógłbym uciec od krytykowania czegoś, o czym słyszało tylko dwanaście osób. Ale gdybym wdał się w jedną z moich niedoinformowanych „recenzji” Guinnessa, nie byłoby końca ludziom, którzy pisaliby do mnie ze wszystkich stron świata, mówiąc mi, że się mylę i że jestem bezużytecznym, niedoinformowanym kawałkiem gumy do żucia przyklejonym do podeszwy społeczeństwa. Stali czytelnicy wiedzą, że to wszystko jest prawdą. Ale to sprawiłoby, że namiętni pijący Guinnessa na całym świecie niepotrzebnie by się wściekli.
Co mógłbym zrobić? Czy udałoby mi się przetestować prawie wszystkie duże piwa butelkowane na rynku z wyjątkiem Guinnessa? A może znalazłbym kąt, w którym moja obojętność wobec stouta byłaby mniejszym problemem? Przekonamy się o tym, gdy poddam próbie każdą odmianę Guinnessa w butelce. Jakie jest pytanie, na które spróbuję odpowiedzieć? Proste. Jaka jest różnica między nimi wszystkimi? Czy wszystkie cztery będą identyczne? Czy znajdę wśród nich swojego faworyta? A czy będzie taki, którego będę unikać? I, co najważniejsze, które z nich jest prawdziwym Guinnessem?
Oto skład. Od lewej do prawej są to Guinness Draught, Guinness Original, Guinness Foreign Extra i Guinness Foreign Extra Imported.
Zaczynając od lewej, ten wysoki, zakrzywiony z białą szyjką to Guinness Draught. Jest to, jak sądzę, butelkowany odpowiednik wszechobecnego Guinnessa Draught w puszce. Puszki, którą prawie postawiłem na swoim miejscu, dopóki nie odkryłem tej butelki ukrytej w sklepie w Brick Lane. Widzicie podobieństwo?
Jeśli jest zapotrzebowanie, następnym razem dam puszkę na jazdę próbną, by odkryć różnice. Jeśli jakieś są. Na razie widzę tylko, że w obu są widżety i że w butelce jest o 0,1% alkoholu więcej.
Etykieta na szyjce z pewnością niewiele nam mówi. Właściwie nie mówi nic. Jest to biały pasek koloru na górze czarny wokół reszty butelki. Ale wtedy, to jest prawdopodobnie wszystko, co trzeba powiedzieć. Jeśli ich przesłaniem jest „to jest szklanka Guinnessa w tej butelce”, to odnieśli sukces. W dokładnie taki sam sposób, jak w przypadku puszki.
Etykieta frontowa również robi to samo, co puszka. W rzeczywistości nie jest ona nawet podobna do normalnej etykiety na butelce. A to dlatego, że jest powtórzona po drugiej stronie, tak samo jak w przypadku puszek.
Tak jak w przypadku puszek i inaczej niż w przypadku butelek, nie ma tu dużego kremowego okrągłego napisu Guinness. Zamiast tego, harfa zajmuje centralne miejsce. Z całą tą czernią, szarością, złotem i bielą, jest to niezwykle gustowne. Jest też minimalistyczna. Całość wygląda z klasą. A dzięki dziesięcioleciom budowania marki, wszystko to jest jak dobrze znany deszcz. Harfa jest znajoma. Czerwony podpis Arthura Guinnessa jest znajomy. Logo w stylu znaczka „Guinness” jest znajome. Rok 1759 jest znajomy, nie tylko z powodu ich najnowszej kampanii reklamowej.
Jest kilka innych różnic poza brakiem ronda Guinnessa. Butelka jest prawie tak zakrzywiona jak Nigella Lawson. To spore odstępstwo od tradycyjnego kształtu przyjętego przez wszystkie inne butelki w ofercie Guinnessa. Na dole zachęcają do „Podawania Extra Zimnego”. Co, jak sądzę, jest zimniejsze niż w przypadku puszki. Na dole znajduje się również informacja, że jest to typowy rozmiar 330 ml.
Podobnie jak w przypadku puszek, różne informacje są pogrupowane w dwa cienkie paski. Oto ten, na którym nie ma kodu kreskowego.
Najbardziej zauważalną rzeczą jest zawartość alkoholu. Która wynosi rozsądne 4,2%. Przy odrobinę wyższej niż w puszce, brytyjskich jednostkach alkoholu nie jest inaczej. Ta butelka ma ich 1,4.
Na tej stronie znajdują się również instrukcje. I są one znacznie bardziej zaangażowane niż w przypadku większości innych butelek. Tutaj informują nas, że „For Best Results Chill For At Least 2 Hours And Remove Bottle Top In One Quick Movement”. To jest pierwszy raz, kiedy czytam poradę o tym, jak zdjąć korek z butelki. Co się stanie, jeśli nie zdejmiesz go jednym szybkim ruchem? Z tylko jednej butelki do mojej dyspozycji, nie mogę dowiedzieć się.
Idą dalej, aby powiedzieć, że zawiera opatentowany widget. Który będzie grzechotał. I, że nie jest wymagany czas osiadania. To najbardziej podobna do puszki butelka, jaką kiedykolwiek widziałem.
Na stronie butelki z kodem kreskowym jest jeszcze więcej informacji.
Na górze jest duży, widoczny symbol mówiący, żeby „Pić prosto z butelki”. Jest to nie tylko najbardziej podobna do puszki butelka w historii, ale również bardzo niezwykła. Stwarza też pewien problem. Widzicie, lubię nalewać piwo do szklanki, żebyście mogli zobaczyć, jak wygląda. Lubię też dać wszystkiemu uczciwą szansę, postępując zgodnie z instrukcją. A więc plan jest taki. Później naleję trochę do szklanki, żeby zobaczyć, jak to wygląda. Następnie wypiję resztę z butelki i opiszę jak smakuje. W ten sposób wszyscy wygrywają.
Następnie na kodzie kreskowym opisują to jako „Guinness Draught Stout”. I, co nie jest pomocne, że jest „Brewed in Dublin And London”. Gaaa! Z którego miasta pochodzi ta butelka? Z Dublina czy z Londynu? Chciałbym wiedzieć takie rzeczy.
Na koniec, na dole tej „strony”, jest adres strony internetowej. Coś, co prawdopodobnie zobaczymy na wszystkich butelkach, które nadejdą. Adres, który podają to www.guinness.com. Jest to kolejna, ciężka od Flasha, korporacyjna strona, na której najpierw trzeba wpisać swoją datę urodzenia. Sprytnie jednak zorientowała się, że odwiedzam ją z Wielkiej Brytanii, więc od razu zaserwowała mi odpowiedni język i pasujące promocje. W sumie jest to doskonale dopasowana strona dużego, międzynarodowego browaru.
To jest Guinness Draught. Przynajmniej na zewnątrz. Następny w kolejności jest znacznie bardziej tradycyjny Guinness Original.
Nie tylko wygląda jak normalna butelka piwa. Ale ma też odpowiednią etykietę na szyjce. Ma właściwą etykietę przednią z rondem. I ma też tylną etykietę. Wszystkie te elementy są uspokajająco tradycyjne. Weźmy na przykład etykietę na szyjce.
Ma wszystkie wielkie wizerunki Guinnessa. I kremową kolorystykę. Bardzo ładna. To samo jest z przednią etykietą.
Nie ma na niej nic, czego byśmy się nie spodziewali, kupując butelkę Guinnessa, chcąc prawdziwej rzeczy. Posiada ona kultowy, kremowy okrągły pierścień. Na nim znajdują się wszystkie wizerunki Guinnessa, które są tak dobrze znane. Jedyną rzeczą, o której warto wspomnieć, są słowa znajdujące się wokół ronda. „Genuine Quality” znajduje się na górze. James’s Gate Dublin” dumnie oznajmia skąd pochodzi. To prawie jak etykieta jest kiwanie głową i mruganie, wiedząc, że wiesz, co to wszystko jest o.
Tylna etykieta ma wiele soczystych szczegółów. Wszystkie bardzo łatwe do przeczytania. I wszystko bardzo dobrze rozplanowane.
Czy Guinness Original może być prawdziwym Guinnessem? Tak, zgodnie z tylną etykietą, która opisuje go jako „Ten, od którego wszystko się zaczęło”. Dalej opisują sam napój jako mający „głęboki ciemny kolor”. I że ma „rześki posmak palonego jęczmienia, świeży powiew chmielu. Orzeźwiające ugryzienie. Słodko-gorzka nagroda”. Nie brakuje im pewności siebie, prawda? A „orzeźwiające ugryzienie”? Czy to nie jest cecha lagera? Nigdy nie skojarzyłbym tego z Guinnessem, ale spodziewam się niespodzianek w tym teście.
Jakie jeszcze fakty się tam znalazły? Bardzo dużo. Podsumowując, opisują je jako „Guinness Original Stout”. Adres jest z północno-zachodniego Londynu, ale mówią też „Brewed in Dublin”. Co dobrze jest wiedzieć. Adres strony internetowej pozostaje bez zmian, pod adresem www.guinness.com. Butelka jest w normalnym rozmiarze 330 ml. Zawartość alkoholu jest taka sama jak w butelce Draught i wynosi 4,2%. Co daje umiarkowaną zawartość alkoholu na poziomie 1,4 jednostek brytyjskich. Jest tam numer telefonu infolinii dla konsumentów. I nawet mają tabelę z podziałem informacji żywieniowych. Czytelniczki z pewnością zainteresuje informacja, że Guinness Original ma 0 gramów tłuszczu.
Guinness Original wygląda bardzo apetycznie. Ale pozostały jeszcze dwa. Następny w kolejności jest Guinness Foreign Extra. Foreign Extra, który nie był importowany.
Nie pomylisz go tak łatwo z Draught czy Original. Butelka ma więcej krągłości niż Original, choć nie tak skandalicznie jak Draught. Jeśli przyjrzysz się jej bardzo uważnie, zauważysz również harfy wytłoczone wokół ramienia oraz nazwę „Guinness” wytłoczoną wokół dna. Ale oba te elementy są trudne do zauważenia. Gdyby to była osoba, byłaby to osoba nosząca spodnie z flauszu.
Co możemy powiedzieć o etykiecie na szyi?
Nic. Wygląda prawie identycznie jak w oryginale. Mam nadzieję, że przednia etykieta powie coś pomocnego.
Nie. Tak naprawdę nie mówi. Jedyną rzeczą odróżniającą go od oryginału jest napis „Foreign Extra” w miejscu słowa „Original”. Żeby być sprawiedliwym, jest to jednak widoczne. O ile nie masz nieostrożności sprzedawcy kredytów hipotecznych sprzed kryzysu, nie pomylisz tego z niczym innym.
Na szczęście, jest więcej niż wystarczająco dużo szczegółów na ogromnej tylnej etykiecie, aby wyjaśnić wszelkie zamieszanie. Jest naprawdę pełna informacji.
Opis otwierają intrygującym stwierdzeniem, że „Foreign Extra Stout jest piwem jak żadne inne”. Aby dowiedzieć się dlaczego, czytam dalej. Opisują je jako „Najbardziej pełne w smaku ze wszystkich. Wyjątkowy i uderzający. Wyjątkowo satysfakcjonujące. Warzone z dodatkowym chmielem i prażonym jęczmieniem dla naturalnej ostrości. Gorzkie i słodkie. Orzeźwiająco rześkie. Zawsze satysfakcjonujące.” A na koniec slogan, którego użyli na drugiej butelce: „Czyste piękno. Czysty Guinness”. Co to wszystko będzie oznaczać? Dla mnie wygląda na to, że zrobili to samo, co w przypadku Original. Tylko bardziej. Próbują uczynić dobrą rzecz jeszcze lepszą, robiąc jej więcej. Trochę jak batoniki czekoladowe King Size.
Jak zwykle, jest tam cała kupa szczegółów, również na tylnej etykiecie. Podsumowując, było to „Brewed In Ireland”, ale importowane przez Guinness & Co. w północno-zachodnim Londynie. Ich adres jest na tam ponownie, jeśli chcesz napisać do nich list. Adres internetowy jest niezmieniony pod adresem www.guinness.com. Istnieje infolinia telefoniczna, jeśli chcesz do nich zadzwonić. Informacje o wartościach odżywczych są podzielone w ładnej tabeli. Która ponownie wskazuje na brak gramów tłuszczu. Jeśli masz nadwagę pijącego Guinnessa, nie będzie to z powodu tłuszczu w napoju.
Wszystko bardzo nudne. Naprawdę interesujący kawałek jest objętość alkoholu. Podnosząc stawkę, znacznie zwiększyli objętość. Zamiast oscylować wokół granicy 4% jak inne, ten napój ma aż 7,5% zawartości alkoholu. W tej małej butelce o pojemności 330 ml jest to 2,5 jednostek brytyjskich alkoholu. Gdyby butelka była znacznie większa, już po jednym drinku przekroczyłbyś dzienną dawkę. Odpowiednio, jeśli zauważysz złą pisownię i gramatykę w tym poście po tym, jak wykonałem test smaku, będziesz wiedział dlaczego.
Ostatnia butelka w tej małej łapance jest prawdopodobnie najbardziej intrygująca ze wszystkich: Guinness Foreign Extra Imported.
Na pierwszy rzut oka niewiele różni się od zwykłego Foreign Extra. Butelka jest tej samej wielkości i kształtu. Harfy wokół ramienia i nazwa „Guinness” na dnie są tym razem wytłoczone z lepszą precyzją. Jednak ponownie, etykieta na szyjce nie zdradza niczego.
W rzeczywistości trudno byłoby znaleźć cokolwiek, co odróżniałoby ją od innych. Aby znaleźć jakąkolwiek różnicę, musisz spojrzeć na przednią etykietę. I nawet tam trzyma ona swoją tajemnicę.
Jest to projekt inny niż pozostałe. Może i subtelny, ale czy lżejszy. I to jest jakoś bardziej aktualny wygląd niż roundel na Original i Foreign Extra. Przyjrzyj się uważnie, a zaczniesz widzieć oznaki tego, co czyni go innym. Wokół górnej krawędzi opisano je jako „Foreign Extra Stout”. A na czerwono, na dole okrągłej obwódki, widnieje ważny napis „Importowane”. Ale skąd?
Jak zwykle, tylna etykieta jest miejscem, gdzie należy szukać wskazówek. Ale ta wygląda zupełnie inaczej niż Original lub Foreign Extra.
Duża okrągła rzecz dominująca na większości tylnej etykiety jest niezwykle niejasna. Zamiast odpowiedzi na pytania, w marketingowej mowie opowiada o tym, jak Guinness cieszy się popularnością na całym świecie. I jak „najwyższej jakości jęczmień, chmiel i słód” nadają Guinnessowi jego „bogaty i satysfakcjonujący smak”. Jedna rzecz, która nie jest satysfakcjonująca, to ten opis.
Czytając dalej w poszukiwaniu kolejnych wskazówek, szybko znajdujemy odpowiedzi, których wymagam. Napisany pionowo na jednej stronie, dowiadujemy się, że Foreign Extra Imported został „Warzony na licencji przez Guinness Nigeria Plc, 24 Oba Akaran Avenue, Ikeja”. Tak, dobrze przeczytaliście. To pochodzi z tego samego kraju, co wszyscy ci ludzie, którzy uprzejmie próbują uwolnić cię od wszystkich twoich pieniędzy poprzez oszustwa internetowe. Fakt, który jest potwierdzony w innym miejscu na etykiecie z linii „Stout: Importowany z Nigerii dla jego unikalnego smaku”. To jest więc butelka nigeryjskiego Guinnessa. Co o tym sądzicie? Komentarze na końcu tego postu proszę.
Czytając dalej, a składniki są „woda, słód, sorgo, pszenica, jęczmień” i „chmiel”. Co to jest sorgo? I dlaczego jest w tej butelce? Na drugiej stronie etykiety dowiadujemy się, że ta butelka została sprowadzona do Wielkiej Brytanii przez Kato Enterprises Ltd z Surrey.
Tym razem nie ma dużej tabeli z informacjami o wartościach odżywczych. Ale szczegóły są nadal na miejscu. I nadal nie ma tłuszczu.
A co ze statystykami życiowymi? Cóż, zawartość alkoholu jest taka sama jak w przypadku zwykłego Foreign Extra i wynosi 7,5%. O dziwo, butelka jest trochę mniejsza, 325 ml zamiast zwykłych 330 ml. I nie ma brytyjskich jednostek alkoholu. Ale nie musi być. Wiesz, że to będzie duży numer.
Z wszystkich tattle o butelki i etykiety zrobione, to jest czas teraz do zabawy bit. Jak będą smakować? Czy wszystkie będą inne, czy wszystkie takie same? Który będzie mi najbardziej smakował? I który z nich jest prawdziwym Guinnessem? Czas na mnie, żeby się polać.
Pierwszą rzeczą, która mnie uderzyła, było to, że nie wyglądają tak samo. Nie reagowały też w ten sam sposób. Najpierw zasilana widgetem butelka Draught’a zaczęła się pienić. Nalewanie niewielkiej ilości do szklanki było trudne, ponieważ wszystko, co wyszło to piana.
Jak przeszli od lewej do prawej przechodząc przez Original, Foreign Extra i Foreign Extra Imported, głowy stały się ciemniejsze i ciemniejsze. Draught ma cienką, białą pianę. Wygląda jak prawdziwa pinta Guinnessa. Co jest dokładnie tym, co ma robić.
Original miał pianę koloru kremowego. A obie zagraniczne Extra miały ciemnobrązowe główki. Jedna czy dwie z nich od razu się pieniły, ale po kilku minutach zgasły. Spośród nich, Foreign Extra miał najbardziej dziwaczną głowę. Wszystkie stały się całkiem przyzwoite po kilku minutach.
Miały też różną konsystencję. Lane lane i w odczuciu dość lekkie. Gęste jak na piwo, ale lżejsze od pozostałych. Oryginał nalewa się nieco wolniej i wydaje się nieco gęstszy. Jeśli chodzi o Foreign Extra i Foreign Extra Imported, to mają konsystencję smoły. To było jak nalewanie melasy.
Jak pachną? Generalnie tak samo. Zmienia się tylko siła tego zapachu. Wszystkie mają ten bogaty zapach prażonego jęczmienia. Zapach jest bogaty, pełny i pyszny, bez względu na to, którą odmianę wąchasz. Piwo lane jest najdelikatniejsze i najlżejsze. Oprócz palonego jęczmienia, czuć w nim coś waniliowego. Original ma mocniejszy, ale wyważony zapach palonego jęczmienia w połączeniu z innymi składnikami. Foreign Extra i Foreign Extra Imported pachną niemal identycznie. Oba mają najbogatszy, najmocniejszy, najbardziej pełny zapach palonego jęczmienia, jakiego kiedykolwiek byłem świadkiem. Z tych dwóch, zwykły, nieimportowany Foreign Extra wydawał się nieco mocniejszy. Całkiem mi smakuje, ale widzę, że zapach mocniejszych piw odstrasza niektórych ludzi.
Dobrze, jak smakują? Zacznijmy od Guinness Draught.
Okay, więc nalałem trochę, kiedy powiedzieli pij z butelki. Ale to było tylko po to, żeby zaspokoić moją ciekawość, jak to wygląda. Próbuję więc tego z butelki. Pierwsze wrażenia są takie, że sprawia wrażenie, jakby próbował uciec z butelki. Co by oznaczało, że widget robi swoje. Smakuje palonym jęczmieniem. To jest ten smak. I jest on również obecny w posmaku. Pozostaje posmak goryczki. Ale przez to wszystko można wyczuć składniki. Całość jest lżejsza niż i nie tak mocna, jak się obawiałem. Guinness Draught może być stoutem dla piwoszy pijących lagery. Naprawdę jest tak lekki i pijalny.
Czy smakuje inaczej ze szklanki niż z butelki? Właśnie wziąłem łyk ze szklanki i, nie spodziewałem się, że to powiem, ale smakuje inaczej. Nie wiem, co robi ten widget, ani jaki wpływ ma butelka, ale z butelki smakuje o wiele lepiej. Z kieliszka, smakuje jakby octowo. Jak kiepskie czerwone wino. Z butelki, smakuje nieco słodsze. I zdecydowanie bardziej musujące. Wszystko to sprawia, że picie Guinnessa Draught z butelki wydaje mi się całkowicie do przyjęcia. Jeśli trochę gazowane.
Ale znowu, nie porównywałem go jeszcze z niczym. A więc, oto Guinness Original. Nalany do szklanki i wypity ze szklanki.
Właśnie wziąłem łyk i doznania są zupełnie inne. Łyk wydawał mi się zupełnie nietrafiony, więc łyki są jak najbardziej na miejscu. Jest dużo gęstsze niż Draught. I znacznie mniej gazowane. To sprawia, że Original jest dużo bardziej spokojnym doświadczeniem. Również profil smakowy jest nieco inaczej zbalansowany. Wyczuwalny jest posmak palonego jęczmienia. Nie jest to szczególnie silny smak. Może tylko o oczko wyżej niż w przypadku Draught. Po nim następuje gorzkie „ugryzienie”. Jest to mocniejsze „przegryzienie” niż się spodziewałem. Bardziej przypomina „gryzienie” lagery i pozostawia za sobą gorzki posmak. Ten gorzki posmak również się utrzymuje. Nadal można wyczuć trochę palonego jęczmienia, ale jest to dziwne doświadczenie. To jak picie hybrydy piwa jasnego z jasnym.
Jak to wyjaśnić? Draught miał smak Guinnessa, którego oczekiwałem, ale w lekkim i gazowanym napoju w stylu lagera. Original ma bardziej gorzki posmak w stylu lagera, ale w czymś, co przypomina bogate, gęste piwo. Mój żołądek mówi mi, że Orignal nie smakuje mu tak bardzo. I muszę się z tym zgodzić. Może to być „ten, od którego wszystko się zaczęło”, ale będzie potrzebował trochę czasu, aby do mnie dorosnąć.
Jak wypadają Foreign Extra’s? Podkręćmy obroty do jedenastu z Foreign Extra.
Pierwszy łyk i już po kilku sekundach zdajemy sobie sprawę, że Guinness Foreign Extra to Guinness w zupełnie nowej odsłonie. Palony jęczmień i gorzki posmak, który miałem w ustach po Original, znikają w fali smaku. To ma smak. Mnóstwo smaku. Smakuje jęczmieniem, który został dokładnie wyprażony. Jest pełniejszy, bogatszy i mocniejszy niż prawie wszystko inne na sklepowej półce. Tylko Marmite może się do niego zbliżyć. A to nawet nie jest piwo. Jakimś cudem udało im się sprawić, że smak utrzymuje się w ustach przez kilka sekund, zanim pojawi się posmak. To trochę jak skok w powietrze, a potem czekanie kilka sekund, aż grawitacja ściągnie cię z powrotem na ziemię.
Posmak, który się pojawia, jest o wiele mniej „gryzący” niż w przypadku Draught, a zwłaszcza Original. Jest to raczej rześka goryczka. I jest to utrzymująca się gorycz, która nie jest w stanie w żaden sposób przesunąć silnych smaków z tyłu języka.
Mój żołądek już nie narzeka. Guinness Foreign Extra jest mocny, rześki i pełen smaku Guinnessa. Raczej mi smakuje.
Na koniec nasz najbardziej dziwaczny Guinness. Jaki będzie Guinness Foreign Extra Imported? Czas się przekonać.
Jeden łyk w głąb, a Foreign Extra Imported smakuje inaczej niż każdy z powyższych. Spodziewałem się, że będzie smakować jak Foreign Extra, ale tak nie jest. Po pierwsze, faza smakowa łyku jest inna. Nadal smakuje, mocno, dobrze palonym jęczmieniem. Ale jakoś inaczej. Jakby smak dojrzewał i zmieniał się przed odejściem. Powiem, że ma złożoność.
Co gorsza, tych mocnych i ciekawych smaków nie zastępuje zbytni posmak. Tym razem nie wyczułem w ogóle „gryzienia”. Jedynie dziwnie pikantna goryczka, która rozpływa się w ustach. Wszystko to pozostawia cię z ustami, które smakują gorzko i wciąż mają silny posmak palonego jęczmienia.
Gdyby Foreign Extra Imported był utworem muzycznym, byłby to Foreign Extra, mieszanka Imported. Różne rzeczy są w nim podkreślone. Jest bardzo mocna. Ale nie jest zbyt trudna do picia. I ta złożoność, smak i równowaga są fantastyczne. Lubię ją.
Gdzie to wszystko pozostawia moje pytania? Odpowiedź na pytanie, jak bardzo są podobne lub różne, jest prosta. Wszystkie są różne. Czasami bardzo różne od siebie. Nawet Foreign Extra był zupełnie innym trunkiem niż Foreign Extra Imported. To wspaniała wiadomość. Nie chciałbym myśleć, że oni tylko poprawiali napar wokół krawędzi. Zamiast tego otrzymujemy cztery różne mieszanki Guinnessa. Daje to również świetną wymówkę, aby wyjść i spróbować ich wszystkich, aby znaleźć swój osobisty ulubiony.
Który lubię najbardziej? To jest trudne. Guinness Original może i jest oryginalny, ale ja się do niego nie przekonałem. Ten „kąsek” był dla mnie zbyt lageropodobny. Sprawiał nawet, że czułem mdłości. Ponieważ jest to „Oryginał”, jestem pewien, że znajdą się miliardy czytelników narzekających na mój uciążliwy brak smaku. Ale to jest mój blog i moja opinia. Oryginał jest na ostatnim miejscu jako mój najmniej ulubiony. Jest po prostu zbyt niewygodny, zwłaszcza w porównaniu z jego kuzynami.
Na trzecim miejscu umieszczę Draught. Jest lekkie i łatwe do picia, ale nadal smakuje tak, jak moim zdaniem Guinness powinien. Gdybym był na mieście, z przyjemnością wybrałbym butelkę tego piwa. I jeszcze jedną. I jeszcze jedną. To jest twoja opcja butelkowanego Guinnessa na nocne wyjście.
To oznacza, że moim pierwszym i drugim wyborem będzie jeden z Foreign Extras. Ale który? To jest trudna decyzja do podjęcia. Jak na butelkę piwa przystało, oba są doskonałym wyborem. Nie ma wątpliwości, że każde z nich zapewni Ci wiele przyjemności w chłodny, jesienny wieczór. Ale które z nich jest najlepsze?
Po długim popijaniu, zamierzam umieścić Foreign Extra na drugim miejscu i Foreign Extra Importowane z Nigerii jako mojego ulubionego Guinnessa. Jestem tak samo zaskoczony jak Ty.
Dlaczego podjąłem taką decyzję? Oba są strasznymi stoutami. Równie dobrze mógłbym rzucić monetą, żeby zdecydować. Ale Foreign Extra Imported po prostu miał przewagę. Ma ciekawszy smak. Balans goryczki i innych cech sprawia, że pije się go łatwiej niż ten nieimportowany. I pochodzi z Nigerii, a więc jest całkowitą tajemnicą.
Ostatnie wielkie pytanie brzmi: który jest „prawdziwym” Guinnessem? To proste. Sądząc po etykietach, Guinness Original jest prawdziwy. To jedyny, który szczyci się ponad 200-letnim dziedzictwem. Frustrujące jest to, że jest to mój najmniej ulubiony napój. Chciałbym móc powiedzieć, że to właśnie on, a nie nigeryjski Foreign Extra Imported był moim ulubionym. Ale nie mogę. To, co zrobię, to poproszę o kufel Guinnessa, gdy będę poza domem, dopóki się do niego nie przyzwyczaję. Z pewnością to tylko kwestia czasu, zanim przyzwyczaję się do tego smaku?
Jak mogę podsumować ten ogromny eksperyment? To był otwieracz oczu. Przed łapanką myślałem, że wszystkie będą takie same. Ale nie były. Ani trochę. Jasne, wszystkie smakowały prażonym jęczmieniem w ten charakterystyczny dla Guinnessa sposób. Ale sam produkt był za każdym razem zupełnie inny. Jeśli jesteś tak ciekawy Guinnessa jak ja, nic nie zastąpi spróbowania ich wszystkich, aż znajdziesz swój ulubiony.
Czy zostałem wszechstronnie spłukany? Trochę. Ale nie tak bardzo, jak się spodziewałem. Większość z nich jest po prostu zbyt gęsta i syropowata, by wypić je szybko. Wiele z nich jest zbyt trudnych do łatwego wypicia. Dlatego właśnie, gdy to piszę, wiele z nich wciąż leży w szklankach i butelkach, czekając, aż skończę je pić. Szczerze mówiąc, to wszystko sprawiło, że czuję się bardziej mdły niż pijany.
Czy nauczyłem się kochać Guinnessa? Jeszcze nie. Chociaż rozumiem, dlaczego jest to jeden z najbardziej popularnych stoutów. Wszystkie były wyraziste, smaczne i bardzo wysokiej jakości.
Próbowałeś Guinness Draught, Guinness Original, Guinness Foreign Extra lub Guinness Foreign Extra Imported? Co o nim lub o nich sądzicie?
Co sądzicie o moim pierwszym porównaniu grupowym?
Proszę zostawiać tutaj swoje opinie, poprawki, przemyślenia, prośby i rekomendacje.