czerwone róże, róże, róża od świętej Teresy

Kiedy poprosiłam o różę od świętej Teresy, czułam mieszankę wątpliwości i nadziei. Czy nie za bardzo polegałam na świętych, zamiast na samym Bogu?

By Lucy Coatman
19 maja 2020

Przykryta pod świeżą kołdrą pewnego wieczoru rozmawiałam bez ogródek ze świętą Teresą. Poprosiłam ją, by przysłała mi różę jako potwierdzenie czegoś, co ciążyło mi na sercu. Choć czułam wielką nadzieję, w tle, jak zawsze, czaił się wątpiący Tomasz. Mimo że już raz otrzymałam różę od świętej Teresy, nie ufałam wystarczająco w dobroć Boga i przyjaźń, jaką mam z moją patronką.

Następnego ranka, po przebudzeniu, oddałam się mojemu złemu nawykowi przeglądania mediów społecznościowych. Natychmiast na mojej osi czasu na Instagramie i w historiach, które przeglądałem, pojawiły się zdjęcia róż. To musi być zbieg okoliczności, pomyślałam sobie, ale wspomnienie pozostało z tyłu mojego umysłu. Dzień później, idąc na spacer z moim chłopakiem, zorientował się, że coś jest w kieszeni jego płaszcza. To, co z niej wyciągnął, całkowicie mnie zaskoczyło – dwa zdjęcia samego Kwiatuszka, z których jedno dał mi w prezencie. Jakby tego było mało, dzień później, wchodząc po schodach prowadzących do mojego mieszkania, znalazłam pojedynczą różową różę leżącą na stopniu.

Nie potrafię opisać radości, jaką czułam – ta mała święta, która jest tak blisko Jezusa, wysłuchała mnie! Ostrożnie wkładając różę do książki, aby ją zachować, zaczęłam zastanawiać się nad mocą otrzymania takiego daru. Nie jestem jedyną osobą, która poprosiła o różę od świętej, która twierdziła, że po swojej śmierci „spuści deszcz” tych kwiatów. Wystarczy szybko przeszukać google, aby znaleźć tysiące świadectw osób, które prosiły o jej wstawiennictwo, prosząc nawet o konkretne kolory róż, które mają symbolizować określone rzeczy. Historie, na które można się natknąć, rozgrzewają serce. Widok świętej, która dotrzymuje obietnicy i wie, że nie zapomniała o swojej misji, jest wspaniałym przypomnieniem tego, co nas czeka, kiedy i my wejdziemy do królestwa niebieskiego.

Przeczytaj: Czy chcesz zostać świętym?

To, co sobie uświadomiłem, to fakt, że podczas gdy otrzymanie rzeczywistej róży jest wspaniałą rzeczą, nie jest to ważna część. To może być bardzo trudne do zapamiętania. Stowarzyszenie Małego Kwiatka twierdzi, że róże są „jej sposobem na szeptanie do tych, którzy potrzebują znaku, że ona usłyszała, a Bóg odpowiada”. Ważne jest, aby nie dać się zbytnio pochłonąć fizycznemu darowi, ale cieszyć się świadomością, że Bóg jest z nami.

Czuję, że moja misja właśnie się rozpoczyna – sprawić, aby inni kochali Boga tak, jak ja Go kocham.

Św. Teresa z Lisieux w ostatnich miesiącach swojego życia

Czasami martwię się, że za bardzo polegam na świętych. Szczerze mówiąc, łatwiej mi się do nich odnieść i zrozumieć ich niż Boga. Przyznanie się do tego jest trudne, ale bardziej cieszyłem się na widok relikwii św. Teresy, kiedy odwiedziły Edynburg, niż na przyjęcie Eucharystii. Wtedy zastanawiam się, czy moje wielkie zmartwienie jest potrzebne? Obcowanie ze świętymi przynosi nam obfitość łask. Nie tylko to, ale Bóg rozumie nasze słabości, a miłość i przyjaźń ze świętymi może tylko przybliżyć nas do Niego. Oczywiście, łatwiej jest nam nawiązać kontakt z kimś, kto żył nieco ponad sto lat temu, z kimś, kogo mamy przywilej oglądać na zdjęciach i słuchać wspomnień. Pamiętajmy: cześć oddawana świętym służy uwielbieniu Boga, który ich tak stworzył.

Wszyscy wierni tworzą jedno ciało, dobro każdego z nich jest przekazywane innym.

Katechizm Kościoła Katolickiego

Ucząc się od naszych przyjaciół w obcowaniu świętych i naśladując ich, możemy rozwijać nasze życie duchowe (a w moim przypadku pragnienie Eucharystii). Powinniśmy czuć się swobodnie w czerpaniu inspiracji od tych, którzy są w obecności Ojca. Nie tylko to, ale widzimy miłość do bliźniego na ziemi jako coś, co przybliża nas do Pana, a miłość do tych, którzy są dosłownie w Jego obecności, nie może nie wprowadzić nas w czułe ramiona naszego Ojca. On czeka na nas, abyśmy do Niego przyszli.

Święta Tereso z Lisieux, módl się za nami!

Lucy jest z wykształcenia historykiem, obecnie studiuje historię wczesnonowożytną. Posiada tytuł magistra teologii Uniwersytetu w St Andrews, gdzie w 2015 r. przeszła na katolicyzm. Jest pasjonatką miłosierdzia i dobroci Boga.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.