Gwałtownie rosnąca liczba amerykańskich rodzin rezygnuje z posyłania swoich dzieci do szkoły, wybierając zamiast tego edukację domową. Dzieci uczęszczające do szkół domowych stanowią obecnie około 3 do 4 procent dzieci w wieku szkolnym w Stanach Zjednoczonych, co odpowiada liczbie dzieci uczęszczających do szkół czarterowych i jest większe niż liczba dzieci uczęszczających obecnie do szkół parafialnych.
Jednakże Elizabeth Bartholet, profesor prawa w interesie publicznym Wasserstein i dyrektor wydziału Law School’s Child Advocacy Program, widzi zagrożenia dla dzieci i społeczeństwa w homeschooling i zaleca wstępny zakaz tej praktyki. Homeschooling, jak twierdzi, nie tylko narusza prawo dzieci do „sensownej edukacji” i ich prawo do ochrony przed potencjalnym wykorzystywaniem dzieci, ale może powstrzymać je od pozytywnego wkładu w demokratyczne społeczeństwo.
„Mamy zasadniczo nieuregulowany reżim w dziedzinie homeschoolingu”, twierdzi Bartholet. Wszystkie 50 stanów ma prawa, które czynią edukację obowiązkową, a konstytucje stanowe zapewniają prawo do edukacji, „ale jeśli spojrzeć na system prawny regulujący homeschooling, jest bardzo mało wymagań, aby rodzice cokolwiek robili”. Nawet pozorne wymagania, takie jak składanie programów nauczania, czy dostarczanie dowodów, że nauczanie i uczenie się ma miejsce, jak mówi, niekoniecznie są egzekwowane. Tylko około tuzina stanów ma przepisy dotyczące poziomu edukacji wymaganego przez rodziców, którzy uczą się w domu, dodaje. „Oznacza to, że do homeschool mogą uczęszczać osoby, które same nigdy nie chodziły do szkoły, nie potrafią czytać ani pisać. W innej garstce stanów, rodzice nie są zobowiązani do rejestrowania swoich dzieci jako homeschooled; mogą po prostu trzymać swoje dzieci w domu.
Ta praktyka, Bartholet mówi, może izolować dzieci. Argumentuje ona, że jedną z korzyści posyłania dzieci do szkoły w wieku czterech lub pięciu lat jest to, że nauczyciele są „upoważnionymi reporterami”, zobowiązanymi do ostrzegania władz o dowodach wykorzystywania lub zaniedbywania dzieci. „Nauczyciele i inni pracownicy szkoły stanowią największy odsetek osób, które zgłaszają się do Child Protective Services,” wyjaśnia, podczas gdy żaden z 50 stanów nie wymaga, by rodzice uczący się w domu byli sprawdzani pod kątem wcześniejszych zgłoszeń o znęcaniu się nad dziećmi. Nawet ci, którzy zostali skazani za znęcanie się nad dziećmi, dodaje, może „nadal po prostu zdecydować, 'Zamierzam zabrać moje dzieci ze szkoły i trzymać je w domu’.”
Jako przykład, wskazuje na pamiętnik Educated, przez Tara Westover, córka survivalowców Idaho, którzy nigdy nie wysłał ich dzieci do szkoły. Chociaż Westover nauczyła się czytać, pisze, że nie otrzymała żadnej innej formalnej edukacji w domu, ale zamiast tego spędziła swoje nastoletnie lata pracując w firmie złomiarskiej ojca, gdzie ciężkie obrażenia były powszechne, i znosiła znęcanie się nad nią przez starszego brata. Bartholet nie postrzega tej książki jako odosobnionego przypadku rodziny, która wymknęła się spod kontroli: „W artykule opublikowanym niedawno w Arizona Law Review, zauważa, że rodzice wybierają homeschooling z wielu powodów. Niektórym brakuje lokalnych szkół lub chcą chronić swoje dziecko przed zastraszaniem. Inni robią to, by dać swoim dzieciom swobodę uprawiania sportu lub innych zajęć na wysokim poziomie. Jednak badania przeprowadzone wśród osób uczących się w domach pokazują, że większość takich rodzin (według niektórych szacunków nawet 90 procent) kieruje się konserwatywnymi przekonaniami chrześcijańskimi i stara się odsunąć swoje dzieci od głównego nurtu kultury. Bartholet zauważa, że niektórzy z tych rodziców są „skrajnymi ideologami religijnymi”, którzy kwestionują naukę i promują podporządkowanie kobiet i supremację białych.
Dzieci powinny „dorastać narażone na… wartości demokratyczne, idee o niedyskryminacji i tolerancji dla punktów widzenia innych ludzi.”
Uważa brak regulacji zapewniających, że dzieci uczęszczające do szkół domowych otrzymują znaczącą edukację równoważną tej wymaganej w szkołach publicznych, za zagrożenie dla amerykańskiej demokracji. „Od początku obowiązkowej edukacji w tym kraju, myśleliśmy o rządzie jako mającym pewne prawo do kształcenia dzieci tak, by stały się aktywnymi, produktywnymi uczestnikami większego społeczeństwa” – mówi. Wiąże się to częściowo z przekazywaniem dzieciom wiedzy, która pozwoli im w końcu znaleźć pracę i utrzymać się. „Ale ważne jest również, aby dzieci dorastały w kontakcie z wartościami społecznymi, demokratycznymi, ideami niedyskryminacji i tolerancji dla poglądów innych ludzi”, mówi, zauważając, że kraje europejskie, takie jak Niemcy, całkowicie zakazują edukacji domowej, a kraje takie jak Francja wymagają wizyt domowych i corocznych testów.
W Stanach Zjednoczonych, mówi Bartholet, ustawodawcy stanowi wahali się przed ograniczeniem tej praktyki z powodu Home Schooling Legal Defense Association, konserwatywnej chrześcijańskiej grupy obrońców homeschool, którą opisuje jako małą, dobrze zorganizowaną i „przytłaczająco potężną politycznie”. W ciągu ostatnich 30 lat aktywiści pracowali nad zniesieniem wielu stanowych restrykcji dotyczących homeschoolingu i sprzeciwiali się nowym wysiłkom regulacyjnym. „Nie ma żadnej zorganizowanej opozycji politycznej, więc w zasadzie wszystko idzie po ich myśli” – mówi Bartholet. Głównym założeniem tego lobby jest to, że rodzice mają absolutne prawa, które uniemożliwiają państwu interwencję w celu zabezpieczenia prawa dziecka do edukacji i ochrony.
Bartholet utrzymuje, że rodzice powinni mieć „bardzo znaczące prawa do wychowywania swoich dzieci zgodnie z przekonaniami i przekonaniami religijnymi, które rodzice wyznają”. Ale wymaganie, aby dzieci uczęszczały do szkół poza domem przez sześć lub siedem godzin dziennie, argumentuje, nie ogranicza nadmiernie wpływu rodziców na poglądy i idee dziecka. „Problem polega na tym, czy uważamy, że rodzice powinni mieć całodobową, w zasadzie autorytarną kontrolę nad swoimi dziećmi od zera do 18 roku życia? Myślę, że to jest niebezpieczne” – mówi Bartholet. „Myślę, że zawsze niebezpiecznie jest stawiać potężnych ludzi za bezsilnymi, i dawać potężnym całkowitą władzę.”
Przyznaje, że w niektórych sytuacjach homeschooling może być uzasadniony i skuteczny. „Bez wątpienia są rodzice, którzy są zmotywowani i zdolni do zapewnienia edukacji, która jest wyższej jakości i ma tak szeroki zakres, jak to, co dzieje się w szkole publicznej” – mówi. Ale Bartholet uważa, że jeśli rodzice chcą pozwolenia na rezygnację ze szkół, ciężar udowodnienia, że ich przypadek jest uzasadniony, powinien spaść na rodziców.
„Myślę, że przytłaczająca większość ustawodawców i Amerykanów, gdyby przyjrzała się tej sytuacji”, mówi Bartholet, „doszłaby do wniosku, że coś należy zrobić.”
.