To była ciekawa, mała książeczka. Kiedy w XVIII wieku zaczęto wydawać kilka egzemplarzy, nikt nie wiedział, co z nią zrobić. Miała sto trzy strony i była napisana po łacinie, a na stronie tytułowej ogłaszała się w następujący sposób:

WPROWADZENIE DO KOSMOGRAFII
Z PEWNYMI ZASADAMI GEOMETRII I
ASTRONOMII NIEZBĘDNYMI W TEJ MATERII

DODATKOWO, CZTERY PODRÓŻE
AMERIGO VESPUCCI

OPIS CAŁEGO ŚWIATA NA GLOBIE I PŁASKIEJ POWIERZCHNI Z WPROWADZENIEM
LĄDÓW NIEZNANYCH DLA PTOLEMII
ODKRYTYCH PRZEZ NOWOCZESNYCH MĘŻCZYZN

Książka ta, znana dziś jako Cosmographiae Introductio, czyli Wstęp do Kosmografii, nie podawała autora. Ale znak drukarski wskazywał, że została opublikowana w 1507 roku w St. Dié, mieście we wschodniej Francji, około 60 mil na południowy zachód od Strasburga, w Górach Wogezów w Lotaryngii.

Słowo „kosmografia” nie jest dziś często używane, ale wykształceni czytelnicy w 1507 roku wiedzieli, co ono oznacza: badanie znanego świata i jego miejsca w kosmosie. Autor Wstępu do kosmografii przedstawił organizację kosmosu tak, jak opisywano ją przez ponad 1000 lat: Ziemia siedziała nieruchomo w centrum, otoczona przez zestaw gigantycznych, obracających się koncentrycznych kul. Księżyc, Słońce i planety miały swoje własne sfery, a poza nimi znajdował się firmament, pojedyncza kula usiana wszystkimi gwiazdami. Każda z tych sfer krążyła wokół Ziemi w swoim własnym tempie, w niekończącej się niebiańskiej procesji.

Wszystko to zostało przedstawione w suchy sposób podręcznika. Ale pod koniec, w rozdziale poświęconym budowie Ziemi, autor wcisnął się łokciem na stronę i wygłosił dziwnie osobiste oświadczenie. Nastąpiło to zaraz po tym, jak przedstawił czytelnikom Azję, Afrykę i Europę – trzy części świata znane Europejczykom od starożytności. „Te części”, pisał, „w rzeczywistości zostały teraz szerzej zbadane, a czwarta część została odkryta przez Amerigo Vespucciego (o czym będzie można usłyszeć w dalszej części książki). Ponieważ zarówno Azja, jak i Afryka otrzymały swoje nazwy od kobiet, nie widzę powodu, dla którego ktoś miałby słusznie zabronić nazywania tego Amerigen – ziemią Amerigo, jak to było – lub Ameryką, po jej odkrywcy, Americusie, człowieku o przenikliwym charakterze.”

Jakie to dziwne. Bez fanfar, pod koniec niewielkiego łacińskiego traktatu o kosmografii, bezimienny szesnastowieczny autor na krótko wyszedł z ukrycia, by nadać Ameryce jej nazwę – a potem znów zniknął.

Ci, którzy zaczęli studiować książkę, wkrótce zauważyli coś jeszcze tajemniczego. W łatwym do przeoczenia akapicie wydrukowanym na odwrocie rozkładanego diagramu, autor napisał: „Celem tej małej książeczki jest napisanie pewnego rodzaju wprowadzenia do całego świata, który przedstawiliśmy na globusie i na płaskiej powierzchni. Kula ziemska, oczywiście, ma ograniczone rozmiary. Ale mapa jest większa.”

Różne uwagi poczynione mimochodem w całej książce sugerowały, że ta mapa była niezwykła. Została wydrukowana na kilku arkuszach, jak zauważył autor, co sugeruje, że była niezwykle duża. Oparta była na kilku źródłach: zupełnie nowym liście Amerigo Vespucciego (zamieszczonym we Wstępie do Kosmografii); pracach aleksandryjskiego geografa Klaudiusza Ptolemeusza z II wieku; oraz mapach regionów zachodniego Atlantyku nowo odkrytych przez Vespucciego, Kolumba i innych. Co najważniejsze, przedstawiał on Nowy Świat w dramatycznie nowy sposób. „Stwierdzono,” napisał autor, „że jest otoczony ze wszystkich stron przez ocean.”

To było zdumiewające stwierdzenie. Historie odkryć Nowego Świata od dawna mówią nam, że dopiero w 1513 roku – po tym, jak Vasco Núñez de Balboa po raz pierwszy zobaczył Pacyfik, spoglądając na zachód z górskiego szczytu w Panamie – Europejczycy zaczęli postrzegać Nowy Świat jako coś innego niż część Azji. Dopiero po roku 1520, kiedy Magellan okrążył wierzchołek Ameryki Południowej i popłynął na Pacyfik, uznano, że Europejczycy potwierdzili kontynentalną naturę Nowego Świata. A jednak tutaj, w książce wydanej w 1507 roku, były odniesienia do wielkiej mapy świata, która pokazywała nową, czwartą część świata i nazywała ją Ameryką.

Odniesienia były kuszące, ale dla tych, którzy studiowali Wstęp do kosmografii w XIX wieku, istniał oczywisty problem. Książka nie zawierała takiej mapy.

Zarówno uczeni, jak i kolekcjonerzy zaczęli jej szukać, a w latach 90. XIX wieku, gdy zbliżała się 400. rocznica pierwszej podróży Kolumba, poszukiwania stały się poszukiwaniem kartograficznego Świętego Graala. „Żadna z zaginionych map nie była nigdy poszukiwana tak pilnie jak ta” – ogłosił na przełomie wieków brytyjski Geographical Journal, odnosząc się zarówno do dużej mapy, jak i do globusa. Ale nic się nie odnalazło. W 1896 roku historyk odkryć John Boyd Thacher po prostu podniósł ręce. „Tajemnica mapy”, napisał, „jest nadal tajemnicą”

4 marca 1493 roku, szukając schronienia przed silnym morzem, połamana przez sztorm karawela pod hiszpańską banderą zawinęła do ujścia rzeki Tag w Portugalii. Dowodził nią niejaki Christoforo Colombo, genueński żeglarz, który miał stać się bardziej znany pod swoim latynizowanym imieniem Krzysztof Kolumb. Po znalezieniu odpowiedniego miejsca do zakotwiczenia Kolumb wysłał list do swoich sponsorów, króla Hiszpanii Ferdynanda i królowej Izabeli, w którym z radością donosił, że po 33-dniowej przeprawie dotarł do Indii, rozległego archipelagu na wschodnich krańcach Azji.

Hiszpańscy władcy przyjęli tę wiadomość z ekscytacją i dumą, choć ani oni, ani nikt inny początkowo nie zakładał, że Kolumb dokonał czegoś rewolucyjnego. Europejscy żeglarze już od ponad wieku odkrywali nowe wyspy na Atlantyku – Kanary, Madery, Azory, Wyspy Zielonego Przylądka. Ludzie mieli dobry powód, by na podstawie oszałamiającej różnorodności wysp, którymi usiane były oceany na średniowiecznych mapach, przypuszczać, że wiele jeszcze pozostało do odkrycia.

Niektórzy zakładali, że Kolumb nie odkrył nic więcej niż kilka nowych Wysp Kanaryjskich. Nawet jeśli Kolumb dotarł do Indii, nie oznaczało to, że poszerzył horyzonty geograficzne Europy. Płynąc na zachód do miejsca, które wydawało się być Indiami (ale w rzeczywistości były to wyspy karaibskie), Kolumb potwierdził starożytną teorię, że nic poza małym oceanem nie oddzielało Europy od Azji. Kolumb zamknął geograficzne koło, wydawało się, że świat stał się mniejszy, a nie większy.

Ale świat zaczął się ponownie rozszerzać na początku 1500 roku. Wieść o tym dotarła do większości Europejczyków w listach Amerigo Vespucciego, florenckiego kupca, który brał udział w co najmniej dwóch podróżach przez Atlantyk, jednej sponsorowanej przez Hiszpanię, drugiej przez Portugalię, i żeglował wzdłuż gigantycznego kontynentalnego pasa ziemi, który nie pojawiał się na żadnych ówczesnych mapach. To, co było sensacyjne, a nawet zdumiewające w tym nowo odkrytym lądzie, to fakt, że rozciągał się on tysiące mil poza równik na południe. Drukarze we Florencji rzucili się na okazję, by nagłośnić tę wiadomość, i pod koniec 1502 lub na początku 1503 roku wydrukowali spreparowaną wersję jednego z listów Vespucciego, pod tytułem Mundus Novus, czyli Nowy Świat, w którym zdawał się on mówić, że odkrył nowy kontynent. Dzieło szybko stało się bestsellerem.

„W przeszłości”, zaczynało się, „pisałem do was w dość obszernych szczegółach o moim powrocie z tych nowych regionów… i które można nazwać nowym światem, ponieważ nasi przodkowie nie mieli o nich pojęcia i są one zupełnie nową sprawą dla tych, którzy o nich słyszą. Zaiste, przewyższa to opinię naszych starożytnych autorytetów, gdyż większość z nich twierdzi, że nie ma żadnego kontynentu na południe od równika…. Odkryłem w tych południowych regionach kontynent zamieszkany przez liczniejsze ludy i zwierzęta niż w naszej Europie, Azji czy Afryce.”

Ten fragment został opisany jako przełomowy moment w europejskiej myśli geograficznej – moment, w którym Europejczyk po raz pierwszy zdał sobie sprawę, że Nowy Świat różni się od Azji. Ale „nowy świat” niekoniecznie znaczył wtedy to, co znaczy dzisiaj. Europejczycy używali go regularnie do opisania każdej części znanego im świata, której wcześniej nie odwiedzili ani nie widzieli opisanej. W rzeczywistości, w innym liście, jednoznacznie przypisywanym Vespucciemu, dał on jasno do zrozumienia, gdzie jego zdaniem był podczas swoich podróży. „Doszliśmy do wniosku” – pisał – „że był to ląd kontynentalny, który, jak sądzę, ograniczała wschodnia część Azji.”

Mniej więcej w 1504 roku kopia listu o Nowym Świecie wpadła w ręce alzackiego uczonego i poety Matthiasa Ringmanna. W wieku 20 lat Ringmann uczył w szkole i pracował jako korektor w małej drukarni w Strasburgu, ale interesował się też geografią klasyczną, a konkretnie dziełami Ptolemeusza. W dziele znanym jako Geografia, Ptolemeusz wyjaśnił, jak sporządzić mapę świata w stopniach szerokości i długości geograficznej, system, który wykorzystał do stworzenia całościowego obrazu świata, jaki znano w starożytności. Jego mapy przedstawiały większość Europy, północną połowę Afryki i zachodnią połowę Azji, ale oczywiście nie obejmowały wszystkich części Azji odwiedzonych przez Marco Polo w XIII wieku, ani części południowej Afryki odkrytej przez Portugalczyków w drugiej połowie XV wieku.

Kiedy Ringmann natknął się na list o Nowym Świecie, był pogrążony w uważnym studiowaniu Geografii Ptolemeusza i dostrzegł, że Vespucci, w przeciwieństwie do Kolumba, najwyraźniej popłynął na południe tuż za krawędzią świata, który Ptolemeusz nakreślił na mapie. Uradowany Ringmann wydrukował w 1505 roku własną wersję listu o Nowym Świecie – a żeby podkreślić południowy charakter odkrycia Vespucciego, zmienił tytuł dzieła z Nowy Świat na Na południowym brzegu niedawno odkrytym przez króla Portugalii, nawiązując do sponsora Vespucciego, króla Manuela.

Niedługo potem Ringmann połączył siły z niemieckim kartografem Martinem Waldseemüllerem, aby przygotować nowe wydanie Geografii Ptolemeusza. Ringmann i Waldseemüller, sponsorowani przez księcia Lotaryngii René II, założyli swój warsztat w małym francuskim miasteczku St. Dié, położonym w górach na południowy zachód od Strasburga. Działając w niewielkiej grupie humanistów i drukarzy, znanej jako Gymnasium Vosagense, opracowali ambitny plan. Ich wydanie miało zawierać nie tylko 27 ostatecznych map starożytnego świata, tak jak opisał go Ptolemeusz, ale także 20 map przedstawiających odkrycia nowożytnych Europejczyków, wszystkie narysowane zgodnie z zasadami określonymi w Geografii – historyczna nowość.

Książę René wydaje się być pomocny w zainspirowaniu tego skoku. Z nieznanych kontaktów otrzymał on kolejny, również sfałszowany, list Vespucciego opisujący jego podróże oraz co najmniej jedną mapę morską przedstawiającą nowe wybrzeża odkryte do tej pory przez Portugalczyków. List i mapa potwierdziły Ringmannowi i Waldseemüllerowi, że Vespucci rzeczywiście odkrył ogromny nieznany ląd po drugiej stronie oceanu na zachodzie, na półkuli południowej.

Co stało się potem, jest niejasne. W pewnym momencie w 1505 lub 1506 roku Ringmann i Waldseemüller zdecydowali, że ziemia, którą odkrył Vespucci, nie jest częścią Azji. Zamiast tego doszli do wniosku, że musi to być nowa, czwarta część świata.

Odkładając tymczasowo na bok prace nad atlasem Ptolemeusza, Ringmann i Waldseemüller rzucili się w wir produkcji wielkiej nowej mapy, która wprowadziłaby Europę w tę nową ideę czteroczęściowego świata. Mapa miała składać się z 12 osobnych arkuszy, wydrukowanych ze starannie wyrzeźbionych drewnianych klocków; po sklejeniu arkusze miały mieć oszałamiające wymiary 4 i pół na 8 stóp – tworząc jedną z największych drukowanych map, jeśli nie największą, jaką kiedykolwiek wyprodukowano. W kwietniu 1507 roku rozpoczęto drukowanie mapy, a później doniesiono o wykonaniu 1000 kopii.

Wiele z tego, co pokazywała mapa, nie byłoby niespodzianką dla Europejczyków zaznajomionych z geografią. Przedstawienie Europy i Afryki Północnej pochodziło bezpośrednio od Ptolemeusza, Afryki Subsaharyjskiej – z ostatnich portugalskich map morskich, a Azji – z prac Ptolemeusza i Marco Polo. Ale po lewej stronie mapy znajdowało się coś zupełnie nowego. Z niezbadanych wcześniej wód Atlantyku, rozciągających się niemal od góry do dołu mapy, wyrastał dziwny nowy ląd, długi, cienki i w większości pusty – i tam, wypisana w poprzek tego, co dziś znane jest jako Brazylia, była dziwna nowa nazwa: Ameryka.

Biblioteki wymieniają dziś Martina Waldseemüllera jako autora Wstępu do kosmografii, ale książka właściwie nie wyróżnia go jako takiego. Na początku książki znajdują się dedykacje zarówno jego, jak i Ringmanna, ale odnoszą się one do mapy, a nie do tekstu – dedykacja Ringmanna jest na pierwszym miejscu. W rzeczywistości odciski palców Ringmanna są na całej pracy. Na przykład autor książki wykazuje się znajomością starożytnej greki – języka, który Ringmann znał dobrze, a Waldseemüller nie. Autor ubarwia swoje teksty fragmentami wierszy Wergiliusza, Owidiusza i innych pisarzy klasycznych – literacki tik, który charakteryzuje całą twórczość Ringmanna. Jedyny współczesny pisarz wspomniany w książce był przyjacielem Ringmanna.

Ringmann – pisarz, Waldseemüller – twórca map: ci dwaj mężczyźni połączyli siły właśnie w ten sposób w 1511 roku, kiedy Waldseemüller wydrukował wielką mapę Europy. Do mapy dołączona była książeczka zatytułowana Opis Europy, a dedykując swoją mapę księciu Lotaryngii Antoine’owi, Waldseemüller wyraźnie zaznaczył, kto jest autorem książki. „Pokornie proszę o życzliwe przyjęcie mojego dzieła” – pisał – „z objaśniającym streszczeniem przygotowanym przez Ringmanna”. Równie dobrze mógł mieć na myśli Wstęp do Kosmografii.

Po co rozwodzić się nad tą arcyciekawą kwestią autorstwa? Ponieważ ten, kto napisał Wstęp do kosmografii, był niemal na pewno autorem nazwy „Ameryka” – i tu również szala przechyla się na korzyść Ringmanna. Słynny akapit o nazwaniu Ameryki brzmi bardzo podobnie do Ringmanna. Wiadomo na przykład, że spędził on wiele czasu na zastanawianiu się nad użyciem żeńskich nazw dla pojęć i miejsc. „Dlaczego wszystkie cnoty, zalety intelektualne i nauki są zawsze symbolizowane tak, jakby należały do płci żeńskiej?” – pisał w eseju z 1511 roku. „Skąd wziął się ten zwyczaj: zwyczaj powszechny nie tylko wśród pisarzy pogańskich, ale także wśród uczonych Kościoła? Wywodzi się on z przekonania, że wiedza jest przeznaczona do płodności dobrych dzieł…. Nawet trzy części starego świata otrzymały nazwę kobiet.”

Ringmann ujawnia swoją rękę w inny sposób. Zarówno w poezji, jak i w prozie regularnie bawił się wymyślaniem słów, kalamburowaniem w różnych językach i nadawaniem swoim pismom ukrytych znaczeń. Fragment o nazwaniu Ameryki obfituje właśnie w tego rodzaju grę słów, której znaczna część wymaga znajomości greki. Kluczem do całego fragmentu, prawie zawsze pomijanym, jest ciekawe imię Amerigen (które Ringmann szybko latynizuje, a następnie feminizuje, by w efekcie otrzymać Amerykę). Aby uzyskać Amerigen, Ringmann połączył imię Amerigo z greckim słowem gen, oskarżycielską formą słowa oznaczającego „ziemię”, i w ten sposób stworzył nazwę, która oznacza – jak sam wyjaśnia – „ziemię Amerigo”.

Ale słowo to ma jeszcze inne znaczenia. Gen może również oznaczać „urodzony” w języku greckim, a słowo ameros może oznaczać „nowy”, co pozwala odczytać Amerigen nie tylko jako „ziemię Amerigo”, ale także „urodzony nowy” – podwójne znaczenie, które zachwyciłoby Ringmanna, i które bardzo ładnie uzupełnia ideę płodności, którą kojarzył z imionami żeńskimi. Nazwa może również zawierać grę na meros, greckie słowo czasami tłumaczone jako „miejsce”. Tutaj Amerigen staje się A-meri-gen, czyli „No-place-land” – niezły sposób na opisanie wcześniej nienazwanego kontynentu, którego geografia jest wciąż niepewna.

Kopie mapy Waldseemüllera zaczęły pojawiać się na niemieckich uniwersytetach w dekadzie po 1507 roku; zachowały się jej szkice i kopie wykonane przez studentów i profesorów w Kolonii, Tybindze, Lipsku i Wiedniu. Mapa najwyraźniej się rozchodziła, podobnie jak samo Wprowadzenie do kosmografii. Mała książeczka była wielokrotnie wznawiana i cieszyła się uznaniem w całej Europie, głównie z powodu długiego listu Vespucciego.

A co z samym Vespuccim? Czy kiedykolwiek zetknął się z mapą lub Wstępem do kosmografii? Czy kiedykolwiek dowiedział się, że Nowy Świat został nazwany na jego cześć? Prawdopodobieństwo jest takie, że nie. Ani książka, ani nazwa nie dotarły na Półwysep Iberyjski przed jego śmiercią, w Sewilli, w 1512 roku. Ale obie pojawiły się tam wkrótce potem: nazwa Ameryka po raz pierwszy pojawiła się w Hiszpanii w książce wydrukowanej w 1520 roku, a syn Krzysztofa Kolumba, Ferdynand, który mieszkał w Hiszpanii, nabył egzemplarz Wstępu do kosmografii około 1539 roku. Hiszpanom jednak nie spodobała się ta nazwa. Wierząc, że Vespucci w jakiś sposób nazwał Nowy Świat swoim imieniem, uzurpując sobie prawo do chwały Kolumba, przez dwa kolejne stulecia odmawiali umieszczania nazwy Ameryka na oficjalnych mapach i dokumentach. Ale ich sprawa była przegrana od samego początku. Nazwa Ameryka, tak naturalny poetycki odpowiednik Azji, Afryki i Europy, wypełniła próżnię i nie było już od niej odwrotu, zwłaszcza po tym, jak młody Gerardus Mercator, mający stać się najbardziej wpływowym kartografem stulecia, zdecydował, że cały Nowy Świat, a nie tylko jego południowa część, powinien zostać tak oznaczony. Dwie nazwy, które umieścił na swojej mapie świata z 1538 roku, są tymi, których używamy do dziś: Ameryka Północna i Ameryka Południowa.

Ringmann nie miał zbyt wiele czasu na życie po ukończeniu Wstępu do kosmografii. W 1509 roku cierpiał już na bóle w klatce piersiowej i wyczerpanie, prawdopodobnie na gruźlicę, a jesienią 1511 roku, nie mając jeszcze 30 lat, był już martwy. Po śmierci Ringmanna Waldseemüller nadal tworzył mapy, w tym co najmniej trzy przedstawiające Nowy Świat, ale nigdy już nie przedstawił go jako otoczonego wodą ani nie nazwał Ameryką – co jest kolejnym dowodem na to, że pomysły te były dziełem Ringmanna. Na jednej ze swoich późniejszych map, Carta Marina z 1516 r., która określa Amerykę Południową jedynie jako „Terra Nova”, Waldseemüller zamieścił nawet krypto-przeprosiny, które wydają się nawiązywać do jego wielkiej mapy z 1507 r.: „Wyda ci się, czytelniku, że wcześniej sumiennie przedstawiliśmy i pokazaliśmy przedstawienie świata, które było pełne błędów, dziwów i zamieszania…. Jak ostatnio zrozumieliśmy, nasza poprzednia reprezentacja zadowoliła bardzo niewielu ludzi. Dlatego, ponieważ prawdziwi poszukiwacze wiedzy rzadko ubarwiają swoje słowa w mylącej retoryce i nie ozdabiają faktów wdziękiem, ale zamiast tego czcigodną obfitością prostoty, musimy powiedzieć, że nakrywamy nasze głowy skromnym kapturem.”

Waldseemüller nie stworzył żadnych innych map po Carta Marina, a jakieś cztery lata później, 16 marca 1520 roku, w wieku 40 lat, zmarł – „zmarł bez testamentu”, jak napisze później urzędnik, rejestrując sprzedaż jego domu w St. Dié.

W ciągu następnych dziesięcioleci kopie mapy z 1507 roku zużyły się lub zostały wyrzucone na rzecz bardziej aktualnych i lepiej wydrukowanych map, a w 1570 roku mapa już prawie zniknęła. Jedna kopia jednak przetrwała. Między 1515 a 1517 rokiem norymberski matematyk i geograf Johannes Schöner nabył kopię i oprawił ją w oprawione w drewno bukowe folio, które przechowywał w swojej bibliotece. W latach 1515-1520 Schöner uważnie studiował mapę, ale kiedy zmarł w 1545 roku, prawdopodobnie nie otwierał jej od lat. Mapa rozpoczęła swój długi sen, który miał trwać ponad 350 lat.

Znalazła się ponownie przez przypadek, jak to często bywa z zaginionymi skarbami. Latem 1901 roku, uwolniony od swoich obowiązków nauczyciela w Stella Matutina, jezuickiej szkole z internatem w Feldkirch, w Austrii, Ojciec Joseph Fischer wyruszył do Niemiec. Łysiejący, wąsaty i 44-letni Fischer był profesorem historii i geografii. Od siedmiu lat w wolnych chwilach nawiedzał publiczne i prywatne biblioteki Europy w nadziei na znalezienie map, które świadczyłyby o wczesnych podróżach Norsemenów przez Atlantyk. Ta obecna wyprawa nie była wyjątkiem. Na początku roku Fischer dowiedział się, że imponująca kolekcja map i książek w zamku Wolfegg w południowych Niemczech zawiera rzadką XV-wieczną mapę, która w niezwykły sposób przedstawiała Grenlandię. Musiał przebyć tylko około 50 mil, aby dotrzeć do Wolfegg, maleńkiego miasteczka położonego wśród falistych krajobrazów na północ od Austrii i Szwajcarii, niedaleko Jeziora Bodeńskiego. Dotarł do miasta 15 lipca, a po przybyciu do zamku, jak później wspominał, zaoferowano mu „najbardziej przyjazne powitanie i wszelką pomoc, jakiej można sobie życzyć”

Mapa Grenlandii okazała się być wszystkim, na co Fischer miał nadzieję. Jak to było w jego zwyczaju podczas podróży badawczych, po przestudiowaniu mapy Fischer rozpoczął systematyczne przeszukiwanie całej kolekcji zamku. Przez dwa dni przedzierał się przez inwentarz map i druków oraz spędził wiele godzin zanurzony w rzadkich książkach zamkowych. I wtedy, 17 lipca, trzeciego dnia pobytu, przeszedł do południowej wieży zamku, gdzie, jak mu powiedziano, znajdzie mały strych na drugim piętrze, zawierający to, czego jeszcze nie widział z zamkowej kolekcji.

Strych jest prostym pomieszczeniem. Przeznaczone jest do przechowywania, a nie pokazywania. Półki z książkami zajmują trzy ściany od podłogi do sufitu, a dwa okna wpuszczają dużo światła słonecznego. Wędrując po pokoju i przyglądając się grzbietom książek na półkach, Fischer wkrótce natknął się na duże folio z okładkami z drewna bukowego, oprawione w drobno wyprawioną świńską skórę. Dwie gotyckie mosiężne klamry zamykały folio, Fischer delikatnie je rozchylił. Na wewnętrznej stronie okładki znalazł małą tabliczkę z datą 1515 i nazwiskiem pierwotnego właściciela folio: Johannes Schöner. „Potomni,” zaczynał się napis, „Schöner daje wam to jako ofiarę.”

Fischer zaczął przeglądać folio. Ku swojemu zdumieniu odkrył, że zawierał on nie tylko rzadką mapę gwiazd z 1515 roku, wyrytą przez niemieckiego artystę Albrechta Dürera, ale także dwie gigantyczne mapy świata. Fischer nigdy nie widział czegoś podobnego. W nieskazitelnym stanie, wydrukowane z misternie rzeźbionych drewnianych bloków, każda z nich składała się z oddzielnych arkuszy, które po wyjęciu z folio i złożeniu stworzyłyby mapy o rozmiarach około 4 i pół na 8 stóp.

Fischer zaczął badać pierwszą mapę w folio. Jej tytuł, wypisany wielkimi literami na dole mapy, brzmiał: CAŁY ŚWIAT ZGODNIE Z TRADYCJĄ PTOLEMY I PODRÓŻAMI AMERYKAŃSKIEGO VESPUCCI I INNYCH. Język ten przywodził na myśl Wstęp do kosmografii, dzieło, które Fischer dobrze znał, podobnie jak portrety Ptolemeusza i Vespucciego, które widział na górze mapy.

Czy to może być… mapa? Fischer zaczął studiować ją arkusz po arkuszu. Jej dwa środkowe arkusze, które pokazywały Europę, północną Afrykę, Bliski Wschód i zachodnią Azję, pochodziły prosto od Ptolemeusza. Dalej na wschód, przedstawiała Daleki Wschód opisany przez Marco Polo. Południowa Afryka odzwierciedlała mapy morskie Portugalczyków.

To była niezwykła mieszanka stylów i źródeł: dokładnie ten rodzaj syntezy, Fischer zdał sobie sprawę, że Wstęp do Kosmografii obiecał. Ale zaczął się naprawdę ekscytować, gdy zwrócił się ku trzem zachodnim arkuszom mapy. Tam, wynurzając się z morza i rozciągając od góry do dołu, znajdował się Nowy Świat, otoczony wodą.

Legenda na dole strony odpowiadała dokładnie akapitowi we Wstępie do kosmografii. Na górnym arkuszu widniała Ameryka Północna, podrzędna wersja swojej współczesnej postaci. Tuż na południu leżało kilka wysp karaibskich, wśród nich dwie duże, zidentyfikowane jako Spagnolla i Isabella. Mała legenda głosiła: „Wyspy te zostały odkryte przez Kolumba, admirała z Genui, na rozkaz króla Hiszpanii”. Ponadto, rozległy południowy ląd rozciągający się od równika do dołu mapy był oznaczony jako DISTANT UNKNOWN LAND. Inna legenda głosiła, że TEN CAŁY REGION ZOSTAŁ ODKRYTY NA ZLECENIE KRÓLA KASTYLEJSKIEGO. Ale tym, co musiało przyprawić Fischera o szybsze bicie serca, było to, co zobaczył na dolnym arkuszu: AMERYKA.

Mapa z 1507 roku! To musiało być to. Samotnie na małym poddaszu w wieży zamku Wolfegg, ojciec Fischer zdał sobie sprawę, że odkrył najbardziej poszukiwaną mapę wszechczasów.

Fischer zaniósł wiadomość o swoim odkryciu prosto do swojego mentora, znanego geografa z Innsbrucku, Franza Rittera von Wiesera. Jesienią 1901 roku, po intensywnych studiach, obaj upublicznili swoje odkrycie. Przyjęcie było ekstatyczne. „Studenci geografii we wszystkich częściach świata czekali z największym zainteresowaniem na szczegóły tego najważniejszego odkrycia”, ogłosił Geographical Journal w lutym 1902 roku, „ale nikt nie był chyba przygotowany na gigantycznego kartograficznego potwora, którego prof. Fischer obudził z wielu wieków spokojnego snu”. 2 marca New York Times podążył za tym przykładem: „Ostatnio dokonano w Europie jednego z najbardziej niezwykłych odkryć w historii kartografii”, czytamy w raporcie.

Zainteresowanie mapą rosło. W 1907 r. londyński księgarz Henry Newton Stevens Jr, wiodący dealer w Ameryce, zabezpieczył prawa do wystawienia mapy z 1507 r. na sprzedaż w roku jej 400-lecia. Stevens zaoferował ją w pakiecie z inną dużą mapą Waldseemüllera – Carta Marina z 1516 r., która również została oprawiona w folio Schönera – za 300 000 dolarów, czyli około 7 milionów dolarów w dzisiejszej walucie. Nie znalazł jednak chętnych. Minęła 400. rocznica, dwie wojny światowe i zimna wojna ogarnęły Europę, a mapa Waldseemüllera, pozostawiona samotnie na wieżowym strychu, zasnęła na kolejne stulecie.

Dziś, w końcu, mapa obudziła się ponownie – tym razem, jak się wydaje, na dobre. W 2003 roku, po latach negocjacji z właścicielami zamku Wolfegg i rządem niemieckim, Biblioteka Kongresu nabyła ją za 10 milionów dolarów. 30 kwietnia 2007 roku, niemal dokładnie 500 lat po jej powstaniu, kanclerz Niemiec Angela Merkel oficjalnie przekazała mapę Stanom Zjednoczonym. W grudniu tego roku Biblioteka Kongresu wystawiła ją na stałe w swoim wielkim budynku Jefferson Building, gdzie stanowi centralny punkt ekspozycji zatytułowanej „Exploring the Early Americas.”

Podążając za nią, mija się wiele bezcennych artefaktów kulturowych wykonanych w Amerykach prekolumbijskich oraz wybór oryginalnych tekstów i map pochodzących z okresu pierwszego kontaktu między Nowym i Starym Światem. W końcu docierasz do wewnętrznego sanktuarium, a tam, ponownie połączona z Wstępem do kosmografii, Carta Marina i kilkoma innymi wybranymi skarbami geograficznymi, znajduje się mapa Waldseemüllera. W pokoju panuje cisza, oświetlenie jest przyćmione. Aby przestudiować mapę, trzeba się zbliżyć i uważnie patrzeć przez szybę – a kiedy się to zrobi, zaczyna ona opowiadać swoje historie.

Adaptacja z The Fourth Part of the World, autorstwa Toby’ego Lestera. © 2009 Toby Lester. Wydane przez Free Press. Reprodukowane za pozwoleniem.

Amerigo Vespucci (na portrecie z 1815 roku) popłynął wzdłuż wybrzeży Ameryki Południowej wierząc, że jest to „wschodnia część Azji.” Ale w liście napisanym w jego imieniu napisano, że odkrył nowy ląd. (The Granger Collection, Nowy Jork)

Mapa Waldseemüllera, wydrukowana w 1507 roku, przedstawiała Nowy Świat w nowy sposób – „otoczony ze wszystkich stron oceanem”, według słów dołączonej książki – i nazwała kontynent na cześć florenckiego kupca, który opłynął jego wschodnie wybrzeże. (Geography and Map Division, Library of Congress)

Pracując na podstawie portugalskich danych żeglugowych i sfałszowanych listów Vespucciego, Matthias Ringmann (na portrecie z lat 1878-79) i Martin Waldseemüller dokonali skoku, którego nie dokonał Vespucci, dochodząc do wniosku, że widział on „czwartą część” świata, równoważną Europie, Azji i Afryce. (Z obrazu Gastona Save’a / Wikipedia Commons)

Mapa zaprojektowana przez Ringmanna i Waldseemüllera (na portrecie z lat 1878-79) obejmowała 12 oddzielnych arkuszy, wydrukowanych ze starannie wyrzeźbionych drewnianych klocków; po sklejeniu arkusze miały oszałamiające wymiary 4 1/2 na 8 stóp – tworząc jedną z największych drukowanych map, jeśli nie największą, jaką kiedykolwiek wyprodukowano w tamtych czasach. (Universidad De Las Américas, Puebla, Meksyk)

Waldseemüller nie używał słowa „Ameryka” na mapach wykonanych po 1507 roku (jego Carta Marina, z 1516 roku). (Jay I. Kislak Collection, Rare Book and Special Collections Division, Library of Congress / Jay I. Kislak Foundation Miami Lakes, Florida)

Gdy Gerardus Mercator zastosował nazwę „Ameryka” do całego kontynentu w 1538 r., inni poszli za jego przykładem, jak pokazano na tej mapie z połowy XVI w. (Norman B. Leventhal Map Center, Boston Public Library)

Ojciec Joseph Fischer (w 1937 r.) znalazł mapę Waldseemüllera przez czysty przypadek. (Archiwum fotograficzne Austriackiej Biblioteki Narodowej)

Tekst Cosmographiae introductio, napisany przez Waldseemüllera i Ringmanna, daje widzowi wszystkie niezbędne informacje, których potrzebowałby do zrozumienia mapy. (Rare Book and Special Collections Division, Library of Congress)

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.