Ta historia została pierwotnie opublikowana 12 lutego 2018 r.

W połowie stycznia pewien mężczyzna potrzebował porady dotyczącej małego problemu miłosnego, więc zwrócił się do najbardziej logicznego źródła: reddita. r/relationships, podreddit poświęcony wyłącznie rozdawaniu porad dotyczących związków, ma prawie 1 milion czytelników i jak mówią dzieciaki, może się tam zrobić całkiem dziko. Nasz 28-letni facet miał dość nietypowy problem: przeżywał ciężkie chwile, w tym pił i prowadził samochód, który rozbił ze swoją dziewczyną. Aha, i uważał, że jego 28-letnia dziewczyna powinna rzucić swoją „okropną pracę”, ponieważ stać go było na utrzymanie jej dzięki pracy w startupie finansowym i inwestowaniu w „kryptowaluty”. (Dla niewtajemniczonych, to jest „krypto-waluta”, obecnie podlegająca nadciągającej bańce inwestycyjnej.)

Okay, więc może skłamałem: Problem tego faceta jest, w rzeczywistości, całkowicie buck wild. Ludzie bezzwłocznie podnieśli go na Twitterze, a on sam usunął oryginalny post, ale na szczęście internet jest szybki dzięki zrzutom ekranu. Dla wielu, „crypto facet” może być pierwszy smak labiryntu, a właściwie głęboko fascynujący, świat r / relacje. Odkładając na bok Twittera, subreddit ma swoją własną składnię, społeczność i kulturę. Reddit od dawna jest znany ze swojej plugawej i obraźliwej kultury, ale r/relationships jest dziwnym przykładem wysoce skutecznej moderacji społeczności, która tworzy znośną przestrzeń dla skomplikowanych rozmów.

Nie jest zaskakujące, że ludzie zwracają się do internetu po porady dotyczące związków, zazwyczaj z wyrzuconymi uchwytami i ukrytymi tożsamościami. Kiedy mamy trudności z ustaleniem, jak odnosić się do siebie nawzajem lub jak rozwiązać sytuacje, które idą strasznie źle, zwracamy się do innych ludzi po pocieszenie – czy to w celu wsparcia naszego prawego oburzenia, dostarczenia faktycznie pomocnych rad, czy też wykorzystania jako deski rozdzielczej. Coś w przyjmowaniu rad od nieznajomych może być dziwnie kojące – jak pokazuje Ask Metafilter, podobna społeczność, która odpowiada na wszelkiego rodzaju pytania. Ale co z ludźmi, którzy czytają r/relationships religijnie, nigdy nie wysyłając ani nawet nie uczestnicząc? „Czytam r/relationships, ponieważ moje małżeństwo jest szczęśliwe i nudne, a ja cieszę się schadenfreude”, skomentowała użytkowniczka Twittera Courtney Imbert. „Ulubione rozrywki: publiczne płakanie przy odcinkach Modern Love, przewijanie r/relationships przez wiele godzin na raz, obserwowanie ludzi” – zauważyła użytkowniczka Twittera Trinity Chapa.

„Czasami czytam r/relationships tylko po to, by poczuć, że moje życie jest w porządku” – mówi inna.

Kochamy kolumny z poradami. A w czasach, gdy amatorskie kolumny z poradami pojawiają się pozornie każdego dnia, r/relationships zapewnia wspaniałą okazję do oferowania i krytykowania porad, a także czytania opowieści o nieszczęściu (lub, czasami, radości), które dają nam wgląd w życie innych ludzi i ich zmagania. Jest tu szczera nastolatka prosząca o radę w sprawie umówienia się z transseksualnym kolegą z klasy, facet z rasistowskim „przyjacielem”, który wezwał ICE na swoją dziewczynę, facet, który chciał zmusić swoją żonę do aborcji po tym, jak u płodu zdiagnozowano zespół Downa. (I mój osobisty faworyt: Kobieta ze związkiem, który brzmi całkiem świetnie, z wyjątkiem faktu, że jej narzeczony „biega po schodach jak pies”). Nawet jeśli stają się powtarzalne, jak zauważa autorka Morgan Jerkins w przypadku postów młodych ludzi, którzy dopiero zaczynają chodzić na randki i wchodzić w związki, dostarczają momentów wspólnego człowieczeństwa – albo „wow, cieszę się, że to nie ja”. Ci, którzy karmią się katastrofalną naturą r/relationships, nie są sami: Badania sugerują, że ludzie naprawdę czerpią głęboką satysfakcję z obserwowania nieszczęść innych. Wpadanie na r/relationships podczas przerwy na lunch lub podczas jazdy pociągiem do szkoły może zapewnić krótką chwilę eskapizmu: Ktoś, gdzieś, ma gorszy dzień niż ty.

Ale w pozornym chaosie subreddit, istnieją bardzo ścisłe zasady, wyszczególnione w ciągle rozwijającym się poście, który określa konkretne standardy dla społeczności. Zasady te standaryzują wymagania dotyczące formatowania, w tym zapewniania zwięzłych, jasnych tytułów, takich jak: „Miałam zamiar przyjąć nazwisko mojego narzeczonego, przyjaciele i rodzina robią mi przez to piekło”, z kolejnym postem zarysowującym historię, ale zawierającym również podsumowanie tego, co się dzieje, odpowiednio poprzedzone przez tl;dr („zbyt długie; nie czytałem”, internetowy skrót wywodzący się z forów z początku XXI wieku). Posty mają też przypisane tagi, takie jak „niewierność”, „randki” czy „sprawy osobiste”. To sztywne formatowanie jest konieczne dla strony z tysiącami wpisów i tworzy niemal uspokajające, znormalizowane doświadczenie przeglądania dla odwiedzających. Możesz sortować na dowolną liczbę sposobów, ale zostaniesz przedstawiony ze schludną, uporządkowaną listą romantycznych katastrof ludzi. Ten wąski zakres, jak twierdzą moderatorzy na swojej stronie, jest zamierzony: To jest miejsce lądowania dla rozmów o związkach. To wszystko.

Moderatorzy podreddita mają na celu stworzenie „bezpiecznej przestrzeni”, a biorąc pod uwagę rozmiar i zakres r/relationships, wykonują rozsądną pracę, aby spełnić tę obietnicę. Jest to możliwe nie tylko dzięki ścisłej polityce moderacji, ale dzięki ogólnej umowie zbiorowej. Przeglądając posty znajdziesz, w większości, ludzi udzielających konstruktywnych rad i informacji zwrotnych, wspierających siebie nawzajem lub oferujących przykłady z własnego doświadczenia, aby pomóc ludziom w podjęciu decyzji. r/relationships zdecydowanie nie jest utopijnym rajem, o czym świadczą komentarze, które są usuwane lub ukrywane, jak również liczne przykłady osądzających, nieprzyjemnych lub nieodpowiednich komentarzy, które się pojawiają. Ale to zaskakujące, że można natknąć się na wątek z setkami postów i nie czuć, że trzeba go przeglądać z rękami rozłożonymi na twarzy, patrząc przez palce na horror.

r/relationships użytkownicy uwielbiają żyć w zastępstwie przez traumę innych ludzi, tak jak my lubimy czytać Miss Manners i Dear Abby. I dla niektórych, to rozciąga się do pragnienia, aby się w to wmieszać, czy to z prawdziwej troski, czy z prostego zamiłowania do brodzenia w dramacie. Ale prawdziwy potencjał r/relationships może leżeć nie w tym, o czym ludzie rozmawiają, ale jak o tym rozmawiają. Przez lata mówiliśmy sobie nawzajem, żeby nie czytać komentarzy i nazywaliśmy komentarze na głównych stronach, w tym (a może zwłaszcza) na reddicie, szambem. Niektóre organizacje informacyjne całkowicie zlikwidowały swoje sekcje komentarzy, podczas gdy inne wprowadziły drakońskie zasady komentowania, próbując kontrolować złośliwe, nienawistne głosy. Strony sprzed lat ze szczególnie przyjemnymi (i bardzo dobrze moderowanymi) komentarzami, takie jak Shapely Prose, są wspominane z sentymentem: To, mówimy sobie nawzajem, jest to, czym komentarze powinny być.

To, czego nauczyliśmy się o komentarzach internetowych, to fakt, że nie wystarczy mieć surowej polityki komentarzy z moderatorami, którzy agresywnie rozmieszczają swoje młotki do bana. Musimy celowo kultywować wspierające i pełne szacunku społeczności, które mogą rozwijać swoje własne wewnętrzne struktury, aby utrzymać sekcje komentarzy nie tylko znośnymi, ale aktywnie przyjemnymi i czytelnymi. Im większe i bardziej rozległe stają się te społeczności, tym trudniejsze staje się to zadanie. Na r/relationships użytkownicy pracowali razem, by zbudować sekcję komentarzy, którą chcieliby widzieć. Zakazali polityki, chociaż czasami dyskusja o polityce jest nieunikniona w kontekście konkretnych historii. Zamiast tego złe komentarze są minusowane, a w niektórych przypadkach członkowie mogą się nawzajem karać, zanim moderatorzy będą mieli szansę zadziałać.

„Nie bądź niegrzeczny” jest jedną z głównych zasad r/relationships. Utrzymywanie standardów podstawowej ludzkiej przyzwoitości jest jednak czymś, z czym sekcje komentarzy na bardzo dużych stronach internetowych, z opłacanymi moderatorami, wciąż nie mogą sobie poradzić. Absolutnie czytam r/relationships, by gapić się na dramatyczne posty; mogę mieć zły dzień, ale przynajmniej nie muszę mówić żonie o mojej ciężarnej dziewczynie. Czytam go jednak również dlatego, że dostarcza jądra nadziei na przyszłość internetu. Może jest możliwe, by komentarze nie były złe. Może to możliwe, żeby ludzie w internecie troszczyli się o siebie nawzajem, nawet gdy są otoczeni przez gapiów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.