Male vs. kobiety.

„Kobiety nie są równe mężczyznom; są lepsze pod wieloma względami, i to pod większością, które będą się liczyć w przyszłości. To nie jest tylko kwestia kultury czy wychowania. To kwestia chromosomów, genów, hormonów i obwodów nerwowych. To nie jest głównie z powodu tego, jak doświadczenie kształtuje kobiety, ale z powodu wewnętrznych różnic w ciele i mózgu.”

To nie jest każdy dzień moja szczęka spada podczas czytania Chronicle Review, sekcja The Chronicle of Higher Education. Ale spadła, kiedy przeczytałem akapit otwierający, powyżej, „Koniec męskiej supremacji” przez Emory University antropologa Melvina Konnera, opublikowany 3 kwietnia.

Artykuł Konnera, który jest dostosowany z jego nowej książki, Women After All: Sex, Evolution, and the End of Male Supremacy, siedzi w konflikcie z trzema centralnymi wnioskami, które przekazuję moim studentom antropologii: Kobiety i mężczyźni są bardziej podobni w zachowaniu niż różni; różnice płciowe, które istnieją, wynikają w dużej mierze z różnic w sposobie wychowywania dzieci i innych doświadczeń życiowych i zawodowych, świadczących o wspaniałej plastyczności ludzkiego mózgu; i żadna grupa ludzi, niezależnie od identyfikacji płciowej (nie jestem fanem zbyt uproszczonej binarności mężczyzna vs. kobieta) nie jest biologicznie lepsza od innych. Te wnioski wyłaniają się z książek, takich jak Pink Brain Blue Brain neurobiolożki Elise Eliot, które upierają się, że drobne różnice płciowe obecne przy narodzinach są powiększane przez socjalizację.

Konner, nawet potwierdzając, że nie wszyscy mężczyźni są agresywni i nie wszystkie kobiety są opiekuńcze, nieustraszenie wysuwa tezę o wyższości kobiet. Męskość jest „wadą wrodzoną”, oświadcza.

Chcąc nawiązać bezpośrednią relację z Konnerem, w zeszłym tygodniu wysłałem mu pytania drogą mailową, na które uprzejmie odpowiedział. Oto nasza wymiana zdań:

Czy mógłbyś przedstawić w zarysie to, co uważasz za najbardziej znaczące dowody na to, że kobiety są lepsze od mężczyzn z powodu „wewnętrznych różnic w ciele i mózgu”?

„Ostatnie badania obrazowania mózgu pokazują, że część mózgu, która pomaga wytwarzać przemoc, zwana amygdala, jest większa u mężczyzn niż u kobiet. Również kora czołowa (płaty czołowe), która pomaga regulować impulsy pochodzące z amygdala, jest (są) bardziej aktywna u kobiet. Mounting dowody wspiera twierdzenie, że męskie i żeńskie mózgi są różne w wielu gatunków, w tym nas, częściowo z powodu androgenizacji (masculinizing) wpływów testosteronu na (przedniej) podwzgórza, amygdala, i innych części mózgu zaangażowanych w seks i violence.

„Genetyczne dowody sugerują również, że wybór dla agresywnych i hiperseksualnych cech był silny w co najmniej części naszego gatunku w ludzkiej przeszłości. Mniej więcej jeden na dwunastu mężczyzn w Azji Środkowej ma sygnaturę chromosomu Y zgodną z pochodzeniem od jednego człowieka, który żył w czasach Czyngis-chana. Coś podobnego jest prawdziwe w Irlandii, wracając do epoki (średniowiecze), kiedy ta wyspa była całkowicie zdominowana przez walczące plemiona.”

Jak reagujesz na pogląd, lub, może bardziej uczciwie mówiąc, skargę, że próbując wspierać kobiety, zasadniczo wymazujesz ich sprawczość poprzez zredukowanie ich (lub powinienem powiedzieć „nas”) do ciał i mózgów?

„Jeśli zredukowanie zachowania do mózgu jest wymazaniem sprawczości, to nikt z nas nie ma sprawczości. Każdy kompetentny człowiek od czasów Hipokratesa zlokalizował nasze myśli, emocje i uczucia w mózgu. Agencja jest czymś subiektywnym, co posiada każdy człowiek. Myślę, że używanie nauki o mózgu (lub ewolucji w tej sprawie) do argumentowania przeciwko agencji jest niemądre.”

Jako kobieta i feministka, wzdrygnęłam się czytając twoje zrównanie „męskości” z „wadą wrodzoną”, „zaburzeniem” i „zatruciem androgenami”. Czy taki język nie wyrządza więcej szkody niż pożytku, ponieważ opisuje negatywnie całą grupę ludzi w niewyważony, stereotypowy sposób?

„Nie jesteś pierwszą osobą, która się na to krzywi, ale wiele innych, głównie kobiet, ale nie tylko, uśmiechnęło się. Czy miałbyś coś przeciwko, gdybym powiedział 'biali są źli, bo uciskają czarnych’, albo 'Anglosasi są źli, bo uciskają Latynosów’, albo 'bogaci są źli, bo uciskają biednych’? Jak to się dzieje, że po 12 tysiącleciach ucisku kobiet przez mężczyzn, nie mogę powiedzieć, że mężczyźni są źli za to, że to robią?

„Moim zdaniem żyjemy w czasach, kiedy korekta jest tak bardzo potrzebna. Chociaż w artykule i książce jestem ostrożny, aby powiedzieć, że „nie wszyscy mężczyźni” są źli, to nadal jest prawdą, że „tak wszystkie kobiety” muszą obawiać się wielu, wielu złych. I w przeciwieństwie do kategorii rasowych, etnicznych czy klasowych, różnica między mężczyznami i kobietami jest znaczna i biologiczna. Przykro mi, jeśli niektórym ludziom się to nie podoba, ale to prawda.

„Jak powiedziała Elizabeth Cady Stanton w 1869 roku, 'różnica w mężczyźnie i kobiecie’ jest najważniejszym powodem, dla którego kobiety muszą w pełni uczestniczyć w życiu publicznym. To przemówienie, które obszernie cytuję w książce „Women After All”, jest porażającym oskarżeniem mężczyzn i ich zgubnego wpływu na historię, o wiele silniejszym niż wszystko, co sama mówię przeciwko mężczyznom. A jej wypowiedzi doprowadziły bezpośrednio do przyznania praw wyborczych kobietom.”

Postanawiasz z pewnością siebie i optymizmem, że „męska dominacja milenialsów wkrótce się skończy.” Dbasz o to, aby rozszerzyć tę prognozę międzykulturowo: „Nawet w najbiedniejszych krajach, rosnąca dostępność praw wyborczych dla kobiet, usług zdrowotnych, mikropożyczek i programów oszczędnościowych daje im kontrolę nad ich losem”. Jak to pogodzić z tym, co wiemy, że dzieje się z kobietami w wielu miejscach, włączając w to, ale nie ograniczając się do miejsc, które pasują do twojego deskryptora „najbiedniejszych ziem”: przemoc na tle płciowym, gwałty i inne fizyczne i emocjonalne traumy?

„Paradoksalnie, niewielka mniejszość mężczyzn w ISIS, Boko Haram, i tym podobnych w rzeczywistości mówi nam więcej niż wszystkie książki na świecie o tym, jacy są mężczyźni i co zrobili kobietom (a przy okazji sobie nawzajem) przez większość historii. To są retrospekcje, ale pouczające. Stanowią część przerażonego ataku mężczyzn na nieuchronność praw kobiet. Są przedstawicielami dominujących mężczyzn z przeszłości, którzy nie mogli znieść idei kobiet równych.

„Główne trendy w rozwijającym się świecie są przeciwko nim, i oni to wiedzą. Niektórzy mężczyźni nie potrafią się dostosować. Spójrz na Afganistan, gdzie 15 lat temu pod rządami Talibów prawie żadne dziewczynki nie chodziły do szkoły. Dziś zdecydowana większość afgańskich dziewcząt chodzi do szkoły. Najmłodszą osobą, która kiedykolwiek otrzymała Nagrodę Nobla była Malala Yousafzai, pakistańska dziewczyna, która promowała edukację dziewcząt. Mężczyźni tacy jak oni próbowali ją zabić, ale tylko wzmocnili ją i jej sprawę.”

Jak Pani sądzi, jaki jest najważniejszy wkład Pani artykułu i książki w zrozumienie wzorców płci w naszym dzisiejszym społeczeństwie?

„Ryzykując hiperbolę, starałam się podkreślić rosnącą liczbę dowodów na to, że mężczyźni i kobiety różnią się zasadniczo, biologicznie w sposób, który wpływa na zachowanie – i że ta różnica faworyzuje kobiety, a nie mężczyzn, w większości spraw, które będą miały znaczenie w przyszłości. Wierzę, że mit, iż nie ma takiej fundamentalnej różnicy, nie tylko stoi w sprzeczności z faktami ewolucji, genetyki, hormonów, nauki o mózgu, psychologii i badań międzykulturowych, ale wręcz szkodzi sprawie feministycznej. Chciałam dać moim trzem córkom i wielu innym córkom, jak również ich męskim sprzymierzeńcom, arsenał wiedzy na temat tych faktów, z którym będą mogły stoczyć dobrą walkę o prawa kobiet idąc naprzód.”

Zostajemy więc z pojedynczymi perspektywami naukowców na temat różnic płci. Konner z pewnością nie jest odosobniony w upieraniu się, że są one prawdziwe. Eliot natomiast nie jest osamotniony w upieraniu się, że są one w dużej mierze wytłumaczalne przez kulturę i socjalizację.

Ta debata wokół dowodów naukowych i tego, jak je interpretować, nie zniknie, ponieważ Konner pisze „Przykro mi, ale to prawda” o biologicznych różnicach płci. Język, którego Konner używa, aby przedstawić swoją sprawę, uderza mnie jako problematyczny: niesłusznie czyni kobiety przede wszystkim pewnym zestawem (rzekomo) biologicznych cech zwanych kobiecością, a mężczyzn przede wszystkim pewnym zestawem (rzekomo) biologicznych cech zwanych męskością.

A przy okazji, sprzeciwiłbym się, gdyby Konner powiedział: „Biali są źli, bo uciskają czarnych”. Popieram alternatywne stwierdzenie: „Biali, którzy uciskają czarnych są źli”. Rozróżnienie jest istotne i odnosi się w równym stopniu do traktowania kobiet przez mężczyzn.

Zamierzam podjąć próbę odpowiedzi na pytanie postawione w nagłówku tego postu. Czy seksistowskie jest mówienie, że kobiety są lepsze od mężczyzn? Tak, w sposób, który rani mężczyzn i kobiety.

Barbara J. King, profesor antropologii w College of William and Mary, często pisze o ewolucji człowieka, zachowaniu naczelnych oraz poznaniu i emocjach zwierząt. Najnowsza książka Barbary o zwierzętach została wydana w wersji papierowej w kwietniu. Możesz być na bieżąco z jej przemyśleniami na Twitterze: @bjkingape.

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.