Głos Vana Morrisona to ekspresyjny instrument. Łączy w sobie jego irlandzkie dziedzictwo z R&B i jazzem, którego dorastał słuchając w Belfaście. Jego eksploracja celtyckiej duszy napędzała całą jego karierę, od przystępnego popu po bardziej enigmatyczne nagrania. Dwie pierwsze autoryzowane płyty studyjne Vana Morrisona ilustrują ten podział; Astral Weeks z 1968 roku to ekspresyjny cykl piosenek z tekstami o charakterze strumienia świadomości, podczas gdy Moondance z 1970 roku to zbiór mocnych, przyjaznych radiu piosenek R&B.
Van Morrison nadal tworzył interesującą muzykę przez lata 80-te – straciłem trop po Hymns to the Silence z 1991 roku, rozdętym podwójnym albumie z niewielką ilością innowacji. Mimo doskonałości takich płyt jak No Guru, No Method, No Teacher, moje ulubione albumy Van Morrisona pochodzą z lat 60. i 70.
Pięć najlepszych studyjnych albumów Vana Morrisona
#5 – Veedon Fleece
1974
Veedon Fleece był ostatnim albumem z początkowej serii solowych płyt Vana Morrisona; następnie przeszedł na trzy lata na pół-emeryturę, pojawiając się jedynie w The Band’s The Last Waltz. Pod pewnymi względami jest to niemal dopełnienie koła zapoczątkowanego przez Astral Weeks; powracając do Irlandii po zakończeniu małżeństwa, Veedon Fleece jest bardziej przesiąknięty akustycznym mistycyzmem niż którekolwiek z jego wydawnictw od czasu Astral Weeks, i jest podobnie luźny w odczuciu. Jest również bardziej zauważalnie irlandzki niż cokolwiek, co wydał wcześniej; jest tu mało R&B, używając bardziej folkowego, akustycznego instrumentarium, a teksty nawiązują do Williama Blake’a i postaci z irlandzkiej mitologii.
#4 – Astral Weeks
1968
Cykl improwizowanych piosenek Astral Weeks to fascynująca płyta; brzmi inaczej niż wszystko, co Van Morrison, lub ktokolwiek inny, kiedykolwiek stworzył. Dla spragnionych przygód słuchaczy muzyki warto po nią sięgnąć choćby z tego powodu. Do wirtuozerskiego śpiewu, strumienia świadomości powrócił w późniejszym okresie swojej kariery, jak na drugiej stronie Into The Music. Astral Weeks pokazuje to w najczystszej formie, jak w epickim otwierającym album 'Astral Weeks’ i sławnym 'Madame George’.
#3 – Moondance
1970
Astral Weeks pokazał strumień świadomości, improwizacyjną stronę muzyki Van Morrisona, Moondance jest jej przeciwieństwem; opiera się na mocnym R&B i zwięzłych popowych piosenkach. Strona pierwsza zawiera pięć znakomitych kompozycji; utwór tytułowy, w którym Van wciela się w Sinatrę, jest najbardziej znany, ale 'Crazy Love’ jest ładny, 'Caravan’ jest wesoły, 'Into The Mystic’ jest uroczy i ezoteryczny, a 'And It Stoned Me’ jest wszystkim powyższym.
#2 – Saint Dominic’s Preview
1972
Rozpadające się małżeństwo Morrisona informuje o Saint Dominic’s Preview. Miłosne piosenki z „domowej trylogii” (trzy płyty Vana Morrisona z 1970 i 1971 roku) zostają zastąpione bardziej eklektycznym i ambitnym materiałem. Saint Dominic’s Preview to kwintesencja wczesnej kariery Vana Morrisona, obejmująca zarówno popowe rzemiosło w stylu R&B, jak otwierający album „Jackie Wilson Said (I’m In Heaven When You Smile)”, jak i bardziej artystyczne impulsy, takie jak dziesięciominutowe półimprowizacje, które zamykają każdą stronę oryginalnego LP.
#1 – Into The Music
1979
Into The Music to blue-print kierunku adult contemporary, w którym Van Morrison będzie podążał w latach 80-tych, ale teksty piosenek są tak ostre, że jest to jego najlepszy album. Jest gładko wyprodukowany i naładowany wokalistami, smyczkami, saksofonami i innymi akcesoriami adult contemporary, ale dla tych radosnych piosenek przeciążenie sensoryczne działa pięknie, jak bycie porwanym przez falę splecionej seksualnej i duchowej mocy.
Te pięć albumów są jednymi z najlepiej przyjętych przez Van Morrisona, chociaż umieszczenie uznanego Astral Weeks na #4 jest niekonwencjonalne – byłoby o wiele silniejsze bez 'Beside You’ jako drugiego utworu. Oddani fani Van Morrisona skłaniają się ku jego bardziej wyspiarskim, klimatycznym albumom, takim jak „Common One” z 1980 roku i „No Guru, No Method, No Teacher” z 1986 roku. Moja ulubiona piosenka Van Morrisona nie pochodzi z żadnego z tych albumów – jest to tytułowy utwór z 1971 roku Tupelo Honey.
- Pięć najlepszych albumów Vana Morrisona z lat 80-tych
- Recenzje albumów Vana Morrisona
Czy masz ulubiony album Van Morrisona? Albo ulubioną piosenkę?
.