14 000 feet, Costa Brava

„Bend your knees,” he says and I have to posłuch. Od tyłu ciągnie za pasek, aż guma zadrapie mi czaszkę. Przytulam ręce do klatki piersiowej i cofam głowę, co sprawia, że kajdany wokół moich ud zaciskają się jeszcze bardziej.”

I z tym, odeszliśmy.

Moje pierwsze doświadczenie SkyDivingu

Oczywiście, było przygotowanie do mojego pierwszego podniebnego nurkowania. Setki tysięcy innych ludzi już to zrobiło, w tym, mam nadzieję, mój instruktor. Używam tej myśli, aby utrzymać mnie stabilnie w poranek wielkiego dnia. Poznałem ludzi, którzy zrobili mnóstwo takich rzeczy ze spadochronem, w tym tych, dla których jest to po prostu kwestia dostania się z punktu A do punktu B: z koszar do strefy wojennej. Ich trudna sytuacja stawia moją tremę przed skokiem w odpowiedniej perspektywie.

Ponadto, nie da się uciec od faktu, że tylko sznurek powstrzyma mnie przed spadnięciem na ziemię z prędkością 180 km na godzinę lub, jak to się inaczej określa, z prędkością końcową.

Jak tylko docieram do Empuriabrava w północno-wschodniej Hiszpanii, jest oczywiste, że nie należę do tego miejsca. Spalone słońcem twarze gromadzą się wzdłuż baru, podczas gdy głośnik ogłasza następny „zrzut” z ekscytacją kierownika stacji w Epping. Szum czarnych ninja kręcących salta w powietrzu przed przyspieszeniem do lądowania jest ignorowany przez wszystkich oprócz nas.

Skydiving Training

My, dziewice skydivingu, jesteśmy pokazywani w pięcioetapowej kreskówce: skrzyżuj ramiona, głowa do tyłu, ugięte kolana, skok. Jedno klepnięcie w ramię, aby otworzyć ramiona. Drugie przynosi ramiona do klatki piersiowej, gdy otwiera się spadochron. Kolana zgięte do lądowania. Pytania?

Nasze szkolenie, wprawdzie reklamowane jako krótkie, trwa mniej niż pięć minut. Potem zaczyna się czekanie.

Jest mnóstwo czasu, żeby pomyśleć o ważnych rzeczach w życiu: testamentach, zaległych mailach i każdej piosence, która ma potencjalny związek ze skydivingiem. Po odrzuceniu Jump by the House of Pain i czegoś gorszego Van Halen, decyduję, że jeśli mam mieć muzykę w głowie, gdy będę spadał ku mojej śmierci, to równie dobrze może to być Danger Zone z Top Gun.

I tak miotam się po pasie startowym, moja bohaterska postawa jest tylko trochę podkopana przez uprząż, która sprawia, że cieszę się, że jestem dziewczyną.

Podchodzę pod ogon samolotu i wyczuwam zapach palonej gumy. Hiszpańskie słońce wita mnie z dzikością, gdy moje ręce chwytają surowy metal, a stopy prowadzą mnie w górę drabiny, szczebel po szczeblu. To, już wiem, jest prawdziwy punkt bez powrotu. Jeden krok, drugi krok, dalej iść, dalej się wspinać. Upokorzenie w postaci złamania kostki, zanim jeszcze znajdę się w samolocie, byłoby po prostu zbyt wielkie do zniesienia.

Jesteśmy w środku. Drzwi się zamykają. Jesteśmy na zewnątrz. Wciśnięty w dwie ławki, które stoją naprzeciwko siebie, przypominają mi się, znikąd, rytualne ofiary w Ameryce Azteckiej. Instruktorzy skydivingu zmieniają się w pozbawionych twarzy kapłanów nieba, zakamuflowanych przez hełmy, okulary przeciwsłoneczne, balaklawy i kable. Tylko Ana i ja wyglądamy jak ludzie z krwi i kości, z rozpuszczonymi włosami, odsłoniętymi twarzami i letnimi ubraniami ledwie omijającymi naszą skórę.

Czuję zapach benzyny i ciepła i zdaję sobie sprawę, że to już się zaczęło, że pierwsi już poszli.

„Usiądź mi na kolanach”, mówi mój instruktor, którego imię Santo tłumaczy, uspokajająco, na święty.

„Musimy się przygotować”, mówi Santo, w tle słychać brzęk metalu. Uprząż ściska moją miednicę i żebra, a my potykamy się wzdłuż samolotu. To właśnie tutaj, w tej chwili, absurdalność sytuacji bierze górę. W miejscu, gdzie powinien być bok samolotu jest dziura, a my nie dość, że nie mamy zapiętych pasów, to jeszcze przechodzimy tuż obok niej. Czy oni są c-r-a-zy?! Czy oni nie wiedzą, jakie to jest niebezpieczne? Że w każdej chwili możemy wypaść?

Nie jestem pewna, czy ryk w moich uszach pochodzi od silnika, parzącego powietrza, czy od krwi, która buzuje mi w skroniach. Postanowiłem jednak nie zwracać na to uwagi. Jedyne, o czym muszę pamiętać, to zgiąć kolana, skrzyżować ramiona i, X&*^!, było coś jeszcze.

Miniaturowe pola Costa Brava drwią ze mnie z daleka poniżej, pędzące powietrze kradnie oddech z moich dróg oddechowych i w ciągu kilku sekund jestem zawieszona w powietrzu, przypięta do Santo. Fotograf wisi w drzwiach jak animowany Spider-Man i wiem, że to jest ten moment, na który czekaliśmy: 60 sekund swobodnego spadania.

On znika. Potem… my też.

I już nas nie ma…

Sixty Second Freefall

Nic nie mogło mnie na to przygotować. Ani snowboarding, ani nurkowanie, nic. Nie czuję, że spadam, tylko wiruję w górę i do tyłu w strumieniu płonącego powietrza, które odbiera mi głos, ogłusza uszy i przesterowuje mózg. Te ochrowe pola skręcają się w sześciokątnym nieładzie. Ziemia i wybrzeże poruszają się o wiele za szybko i coś powoli rejestruje, że chyba nie oddycham.

Neutralne przetrwanie wkracza: musisz się bardziej postarać. Oddychaj przez nos, oddychaj mocniej, mocniej i jeszcze raz mocniej, naprawdę użyj płuc, kończy ci się czas. Próbuję tego wszystkiego, a potem ciężko przełykam.

Przystosowałem się do tej dziwnej, nowej rzeczywistości i wyciągam ręce, czując, jak niebo przepływa mi przez palce jak przypalona wata cukrowa. Widzę świat w zupełnie nowy sposób, kiedy moje gardło się dławi, moje ramiona się cofają, a te uprzęże na udach przypominają mi, że tam są. Efekt suszarki trwa jeszcze przez kilka sekund, a potem się zatrzymuje. Jesteśmy nieruchomi. Unosząc się, marzycielsko w cichym, spokojnym powietrzu.

Słyszę głos Santo w moim uchu, gdy luzuje moje gogle, odpina uprząż i pyta, czy wszystko w porządku.

Pumlmeting over the Mediterrannean Coast

Parachute

Przez mgłę, Pireneje wznoszą się jak purpurowe płetwy rekina. Wybrzeże Morza Śródziemnego błyszczy się odpowiednio. Santo wskazuje lotnisko, miasta i granicę z Francją, która unosi się na horyzoncie.

Pętli płótna nad moimi palcami. Pociągnij w lewo, aby obracać się w lewo, w prawo, aby obracać się w prawo, oba w dół mocno, aby zatrzymać. Jestem latający, pływający, szybujący po niebie i to jest najbardziej niesamowite, uwalniające uczucie. Macham do innych na ziemi i widzę ich machających z powrotem.

To jest wolność, to jest odurzające, to wystarczy, aby pomieszać ci w głowie.

Zamiatamy, aby wylądować i moje pełne gracji doświadczenie poza ciałem kończy się w pozbawionej gracji kupie na podłodze. Nie jestem ranny, ale szkoda, że kamery telewizyjne to oglądały.

Mimo wszystko, mogło być gorzej. Mogłem umrzeć myśląc o Van Halen.

Moje doświadczenie skydivingu w Empuriabrava było sponsorowane przez Costa Brava Tourist Board. Jak już pewnie zdążyliście się zorientować, wszystkie opinie są moje własne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.