To oczekiwania inflacyjne…
Profesjonalni prognostycy i analitycy rynków finansowych powszechnie uważają dziś, że inflacja cenowa będzie utrzymywać się na poziomie 2 proc. celu Fed w średnim okresie. W rezultacie przedsiębiorstwa mogą nie reagować tak mocno jak w przeszłości na zmiany warunków gospodarczych, przewidując, że jakiekolwiek ruchy inflacji, które mogą się pojawić, szybko się rozproszą. Były przewodniczący Fed Ben Bernanke mówi: „30 czy 40 lat temu, jeśli inflacja doznała szoku, to znaczna część tego szoku była trwała. Inflacja przez dłuższy czas utrzymywałaby się z dala od punktu początkowego. Natomiast od lat 90-tych, w przypadku szoku inflacyjnego (…) inflacja wraca do poziomu bazowego i jest to zgodne ze światem, w którym oczekiwania inflacyjne są dobrze zakotwiczone.” Bernanke argumentuje, że koncentracja banków centralnych na zakotwiczeniu oczekiwań była „najważniejszym czynnikiem w długim okresie” w zachowaniu inflacji cenowej.
To polityka monetarna…
Polityka monetarna może zaciemniać krzywą Phillipsa dla cen konsumpcyjnych. Ekonomiści Banku Anglii Silvana Tenreyro i Michael McLeay sugerują, że statystyczna korelacja między bezrobociem a inflacją zniknie, jeśli bank centralny będzie reagował na zmiany w bezrobociu, aby utrzymać inflację na docelowym poziomie – na przykład obniżając stopy procentowe, aby pobudzić gospodarkę, gdy bezrobocie rośnie i grozi obniżeniem inflacji. Zgodnie z tą hipotezą, postrzegane spłaszczenie krzywej Phillipsa jest iluzją spowodowaną sukcesem Fedu w utrzymywaniu względnie stabilnej inflacji przez ostatnie trzy dekady. Na poparcie swojej hipotezy Mcleay i Tenreyro oraz inni badacze przedstawili dowody na to, że w amerykańskich miastach i stanach, które nie mają własnych banków centralnych, inflacja wygląda dziś tak samo wrażliwie na bezrobocie, jak w latach 90. i 80.
To zmiany na rynku pracy…
Zmiany na rynku pracy mogły ograniczyć wzrost płac, zmniejszając presję inflacyjną.
Płace powoli rosły podczas wychodzenia z Wielkiej Recesji, nawet gdy stopa bezrobocia stale spadała. Niektórzy analitycy twierdzą, że stopa bezrobocia nie jest już tak wiarygodnym wskaźnikiem ciasnoty na rynku pracy, jak kiedyś. Po Wielkiej Recesji, na przykład, stopa bezrobocia mogła zaniżać liczbę osób chętnych do pracy. Uwzględnienie tych pracowników mogłoby wyjaśnić, dlaczego płace rosły powoli. Jared Bernstein, starszy współpracownik Center on Budget and Policy Priorities, twierdzi, że rynek pracy nawet dziś nie osiągnął jeszcze pełnego zatrudnienia. „Może to zabrzmieć nieco kontrowersyjnie, biorąc pod uwagę jak niskie jest bezrobocie… ale myślę, że w pierwszym rzędzie należy sobie uświadomić, że nie jesteśmy jeszcze w pełni zatrudnieni”, mówi.
Słabnąca siła związków zawodowych w sektorze prywatnym i zwiększona globalna konkurencja mogły stłumić wzrost płac, zmniejszając zdolności pracowników do negocjowania wyższych płac. „Siła przetargowa pracowników została tak poważnie ograniczona, że trzeba będzie nie tylko niskiego bezrobocia, ale bardzo niskiego bezrobocia przez bardzo długi czas”, aby podnieść płace na tyle, by wygenerować inflację, mówi Bernstein.
Ale kilku badaczy uważa, że związek między bezrobociem a płacami nie zmienił się aż tak bardzo – jeśli weźmie się pod uwagę niedawny przytłumiony wzrost produktywności, czyli produkcji na godzinę pracy. Z czasem płace zazwyczaj nadążają za wzrostem produktywności. Po uwzględnieniu niskiego wzrostu produktywności w ostatnich dekadach, model wzrostu płac od czasu Wielkiej Recesji wygląda bardzo podobnie do poprzednich ekspansji na rynku pracy. Innymi słowy, Krzywa Phillipsa dla płac – związek pomiędzy niskim bezrobociem a wyższymi płacami – wygląda dziś na bardziej nienaruszoną niż Krzywa Phillipsa dla cen konsumpcyjnych.
To prowadzi do ważnego pytania: Dlaczego wzrost płac nie przełożył się na ceny? Jak mówi ekonomistka Zarządu Rezerwy Federalnej Katia Peneva, „na krzywej Phillipsa cen dzieje się coś innego, co nie wynika z … zmian w sile przetargowej lub właściwej miary luzu”. Rozdźwięk między wzrostem płac i cen pozostaje dziś zagadką dla ekonomistów.
Może to handel i globalne łańcuchy wartości…
Zmiany w globalnej gospodarce mogły stłumić inflację w USA nawet podczas spadku bezrobocia. Po pierwsze, zwiększony handel i głębsze globalne łańcuchy wartości mogły zmniejszyć wrażliwość inflacji cen konsumpcyjnych na lokalne warunki na rynku pracy. Kristin Forbes z MIT Sloan School of Management pokazuje, że wraz ze wzrostem ekspozycji krajów na import, słabnie zależność krajowej krzywej Phillipsa dla inflacji zasadniczej, co sugeruje, że krajowi producenci mogą utrzymywać niskie ceny, ponieważ konkurują z firmami zagranicznymi. „Ekspozycja na import wyjaśnia ponad połowę spłaszczenia krzywej Phillipsa. Tak więc, to pokazuje, że globalizacja nie tylko ma bezpośredni wpływ na inflację, ale również wpływa na relację krzywej Phillipsa z luzem” – mówi.
Więcej, integracja globalnych rynków może oznaczać, że zmiany w globalnej aktywności gospodarczej mają większy bezpośredni wpływ na krajową inflację. Inflacja cen konsumpcyjnych (CPI), szeroka miara cen w koszyku typowego konsumenta, porusza się obecnie znacznie bliżej globalnych zmiennych ekonomicznych niż w przeszłości. Forbes argumentuje, że ma to związek zarówno z wielkością globalnych wstrząsów wpływających na krajową inflację, jak i wrażliwością krajowej inflacji na te wstrząsy. Na przykład, wyjaśnia ona: „Zwiększona integracja handlowa mechanicznie oznaczałaby, że większa część indeksów cenowych dotyczy importu. A zatem ceny byłyby bardziej związane ze zmianami w globalnym popycie i podaży. Albo weźmy pod uwagę fakt, że rynki wschodzące mają obecnie większy wpływ na gospodarkę światową. Tak więc zmiany popytu na rynkach wschodzących w coraz większym stopniu wpływają na zmiany cen towarów. To spowodowało większe ruchy cen towarów i cen ropy w ostatniej dekadzie, a wzrost zmienności cen towarów i cen energii może przełożyć się na ceny w gospodarkach rozwiniętych.”
Chociaż te zmiany nie wyjaśniają, dlaczego krzywa Phillipsa się spłaszczyła, mogą pomóc wyjaśnić niektóre epizody niskiej inflacji CPI w Stanach Zjednoczonych w ostatniej dekadzie. Na przykład Forbes przedstawia dowody na to, że podczas ożywienia na rynku pracy po Wielkiej Recesji inflację obniżał silny dolar, spadek cen ropy i towarów oraz odbudowa globalnych łańcuchów dostaw po kryzysie.
To napędzane technologią zmiany w sposobie, w jaki firmy ustalają ceny…
Zmiany w technologii i zachowaniach cenowych firm również zmieniły proces inflacji i skomplikowały wysiłki zmierzające do zmierzenia jej związku z rynkami pracy. Profesor Harvard Business School Alberto Cavallo pokazuje na przykład, że wraz z pojawieniem się sprzedaży detalicznej online i wyrafinowanych algorytmów cenowych firmy zaczęły aktualizować swoje ceny znacznie częściej niż w poprzednich dekadach. Ponadto, w ostatniej dekadzie ceny towarów stały się znacznie bardziej jednolite u różnych sprzedawców detalicznych. „Myślę, że jest to spowodowane algorytmami cenowymi i możliwością monitorowania tego, co robią inni, próbując naśladować ich zachowanie” – mówi Cavallo. „Wielu z tych sprzedawców internetowych ma jedną cenę, ludzie zaczęli oczekiwać, że otrzymają towar szybko, w ciągu zaledwie kilku dni, i że nie powinno być żadnej różnicy w cenach, które obserwują, jeśli są w Bostonie lub San Francisco”. Razem te zmiany oznaczają, że sprzedawcy detaliczni są o wiele bardziej skłonni do przenoszenia zmian cen ropy i wartości wymiany dolara na konsumentów poprzez ceny detaliczne online. W rezultacie inflacja może być bardziej wrażliwa na tego rodzaju krajowe szoki niż zakładają standardowe modele.
Może tradycyjne statystyki inflacyjne nie nadają się do pomiaru krzywej Phillipsa?
Zmiany w zachowaniach cenowych mogą sprawić, że tradycyjne statystyki inflacyjne nie nadają się do pomiaru krzywej Phillipsa. „Mamy metodologie statystyczne, które są oparte na zupełnie innym typie środowiska” – mówi Cavallo. „Częstotliwość ustalania cen wzrasta, ale w szczególności zmienia się rotacja produktów”. W zakresie, w jakim standardowe miary inflacji nie wychwytują częstych wahań cen lub zmian w towarach, które konsumenci kupują, mogą one uniemożliwić ekonometrykom prawidłowy pomiar krzywej Phillipsa.
Zmiany w składzie przemysłowym gospodarki mogą podobnie skomplikować wykorzystanie tradycyjnych statystyk inflacyjnych. Na przykład, ponieważ zdrowie stanowi coraz większą część gospodarki, ceny usług zdrowotnych (na które wpływa polityka i rozwój technologii) mają większy udział w standardowych miarach inflacji, które ekonomiści biorą pod uwagę. Badania ekonomistów z Cleveland Fed sugerują, że po uwzględnieniu idiosynkratycznych elementów inflacji, takich jak zdrowie, relacja krzywej Phillipsa pomiędzy bezrobociem a inflacją cenową wygląda na silną. Prezes Fed z Cleveland, Loretta Mester, argumentuje dalej, że rozróżnienie pomiędzy cyklicznymi ruchami w inflacji a tymi, które są spowodowane zmianami strukturalnymi w gospodarce pomaga odkryć Krzywą Phillipsa. Naukowcy Lawrence Ball i Sandeep Mazumder podobnie argumentowali, że tradycyjne miary inflacji bazowej, które odfiltrowują inflację z żywności i energii, ale nie inne wahania cen w poszczególnych branżach, są zbyt zmienne, by uchwycić zmiany inflacji wywołane przez rynek pracy. Pokazują oni, że miara mediany inflacji w poszczególnych branżach, która jest mniej zmienna niż standardowa seria inflacji bazowej, jest ściśle związana z bezrobociem w sposób zgodny ze starymi modelami krzywej Phillipsa.