By Mark Sheskin
Zapewne zdajesz sobie sprawę, że na świecie istnieją wysokie poziomy nierówności i że nierówności się pogłębiają. Ale jest mało prawdopodobne, że zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo nierówne są warunki. Oto sposób, w jaki można to sobie zobrazować. Weźmy bogactwo ośmiu najbogatszych ludzi na świecie i połączmy je. Teraz zrób to samo dla najbiedniejszych 3,5 miliarda. Obie sumy są takie same – 350 miliardów funtów. Prawidłowo: tylko osiem osób posiada tyle bogactwa, co połowa ludności świata.
To tylko jedna z wielu oszałamiających miar nierówności. Weźmy pod uwagę, że w USA prawie 85 procent bogactwa jest w posiadaniu zaledwie 20 procent populacji, a dolne 40 procent posiada zaledwie 0,3 procent tego bogactwa. W 1960 r. dyrektor naczelny w USA zarabiał zazwyczaj 20 razy więcej niż przeciętny pracownik. Dziś jest to bardziej jak 354 razy.
Większość ludzi uważa te liczby za szokujące, nawet nieprzyzwoite, a nierówność stała się jednym z najpoważniejszych problemów na świecie. Na początku swojej drugiej kadencji prezydent Obama nazwał je „decydującym wyzwaniem naszych czasów”; papież Franciszek określił je jako „korzeń zła społecznego”. Opinia publiczna również wysoko ocenia ten problem. Kiedy Pew Research Center zapytał ludzi w 44 krajach, czy uważają, że przepaść między bogatymi i biednymi jest „dużym problemem”, większość we wszystkich 44 krajach odpowiedziała, że tak. Większość w 28 krajach stwierdziła, że jest to „bardzo duży” problem.
Pomysł, że nierówność musi być teraz zmniejszona, jest niemal oczywisty. Zgadzam się – ale moje wykształcenie kognitywisty ostrzega mnie, że powinniśmy uważać, jak się do tego zabrać. Niektóre walki o równość, takie jak walka z uprzedzeniami rasowymi, są moralnie proste. Ale walka z nierównością ekonomiczną nie jest taka prosta.
Reklama
Jakkolwiek zaskakujące może się to wydawać na początku, niektóre nierówności ekonomiczne są w rzeczywistości moralnie dobre. Ostatnio badałem tę kwestię w czasopiśmie „Nature Human Behaviour” wraz z dwójką moich kolegów z Yale, Christiną Starmans i Paulem Bloomem. Doszliśmy do wniosku, że kluczowym krokiem w walce z nierównościami jest uświadomienie sobie, że nie wszystkie są złe. Jeśli chcemy pokonać nierówności, musimy najpierw rozróżnić między złym a dobrym sortem.
Egalitaryzm aż do przesady
Niechęć do nierówności ekonomicznych podobno głęboko tkwi w ludzkiej psychologii. Cecha, którą nazywamy „awersją do nierówności”, pojawia się we wczesnym okresie rozwoju i występuje w wielu kulturach, od mieszkańców miast w USA po wieśniaków w Peru i Ugandzie.
Badania laboratoryjne potwierdzają, że awersja do nierówności jest silnym motywatorem zachowań. Na przykład, kiedy ludzie są proszeni o podzielenie pieniędzy między siebie i innych uczestników eksperymentów, mają wyraźną preferencję dla równego podziału. To pragnienie równości jest tak silne, że ludzie często wybierają mniejsze, ale bardziej równe nagrody niż większe, ale bardziej nierówne, a w innych przypadkach wolą nadwyżkę zasobów wyrzucić niż rozdzielić nierówno.
Jest jednak pewien paradoks. Oddzielny korpus badań stwierdza coś zupełnie innego. Kiedy ludzie są pytani o idealną dystrybucję bogactwa w ich kraju, a nie wśród małej grupy jednostek w laboratorium, są w rzeczywistości dość spokojni o nierówności.
W jednym z wpływowych badań, na przykład, naukowcy zapytali reprezentatywną próbę 5500 Amerykanów o ich idealną dystrybucję bogactwa w USA. Średnio, ludzie powiedzieli, że najbogatsze 20 procent powinno posiadać 30 procent bogactwa, a dolne 20 procent tylko 10 procent. Kiedy zmuszono ich do wyboru między wysokim poziomem nierówności a całkowitą równością, większość wybrała ten pierwszy.
Autorzy doszli do wniosku, że większość Amerykanów pragnie większej równości, ale nie do tego stopnia, by żyć w całkowicie równym społeczeństwie. Podobne wyniki zostały znalezione w wielu innych krajach i wśród ludzi ze wszystkich stron politycznego spektrum.
Ten zbiór badań rzuca poważne wątpliwości na niechęć do nierówności. W rzeczywistości, moi koledzy i ja twierdzimy, że nie ma dowodów na to, że ludziom przeszkadzają nierówności ekonomiczne.
Jak można pogodzić te pozornie sprzeczne wyniki? Czy jedno jest błędne, a drugie słuszne? Nie. Uważamy, że oba są poprawne. Można je wyjaśnić niechęcią nie do nierówności, ale do czegoś, co często jest z nią mylone: ekonomicznej niesprawiedliwości.
Nierówność i sprawiedliwość wydają się być tym samym, ale są subtelnie różne. Na przykład, podczas oceniania prac studenckich, nauczyciele wystawiają lepsze oceny lepszym pracom. Podobnie, jeśli ty i ja prowadzimy wspólnie piekarnię, w której ty pracujesz cztery dni w tygodniu, a ja trzy pozostałe, oczekujemy, że będziesz otrzymywać cztery siódme zysków. Szkoła, która dawałaby wszystkim uczniom taką samą ocenę niezależnie od zasług, albo piekarnia, w której ty pracujesz więcej ode mnie, ale dostajesz takie samo wynagrodzenie, byłyby równe, ale nie sprawiedliwe. To właśnie nazywamy „niesprawiedliwą równością”. Przeciwieństwo tego, sprawiedliwa nierówność, wydaje się większości ludzi lepszą opcją. Kiedy sprawiedliwość i równość ścierają się, ludzie wolą sprawiedliwą nierówność od niesprawiedliwej równości.
Ta preferencja może wyjaśnić pozorny paradoks, dlaczego ludzie opowiadają się za równym podziałem w laboratorium, ale za nierównym podziałem w świecie rzeczywistym. W większości eksperymentów laboratoryjnych nie ma rozróżnienia między sprawiedliwością a równością. Jeśli po prostu poproszono Cię o przydzielenie pieniędzy sobie i komuś innemu bez uwzględnienia zasług – powiedzmy, kto pracował najciężej – to równy wynik jest również najsprawiedliwszym wynikiem. Dając sobie większość pieniędzy, a swojemu rówieśnikowi mniej, czujemy się źle nie dlatego, że jest to nierówne, ale dlatego, że jest to niesprawiedliwe.
Niektóre badania laboratoryjne biorą to pod uwagę i stwierdzają, że nasza awersja do niesprawiedliwości jest silniejsza niż nasza awersja do nierówności. Na przykład, gdy poprosi się dwóch chłopców o podzielenie pięciu gumek w nagrodę za posprzątanie pokoju, większość ludzi – nawet małe dzieci – chce dać im po dwie gumki i wyrzucić nadwyżkę. Ale kiedy mówi się im, że jeden z chłopców pracował ciężej, z radością dają mu dodatkową gumkę.
To intuicyjne upodobanie do sprawiedliwości może wyjaśnić wiele pozornych zagadek, których nie jest w stanie wyjaśnić awersja do nierówności. Na przykład, nawet jeśli obecne warunki ekonomiczne w bogatych krajach prowadzą do preferencji zmniejszania nierówności, w różnych innych społeczeństwach na całym świecie i w całej historii – na przykład w ZSRR – obawy o sprawiedliwość prowadziły do gniewu z powodu zbyt dużej równości. Ludzie są również ogólnie zadowoleni z rażących nierówności tworzonych przez narodowe loterie. Jeśli wszyscy wiedzą, że wynik jest losowy, jedna osoba otrzymuje miliony, a wszyscy inni nic, wydaje się to całkowicie sprawiedliwe i rozsądne.
Istnieje wiele powodów, dla których możemy preferować społeczeństwo z pewną nierównością majątkową. Jednym z nich jest nadzieja, że sami staniemy się jednym z bogatszych ludzi. Innym jest to, że promuje to pracowitość i mobilność społeczną.
Ale ważniejszym motywatorem jest intuicyjny osąd, że jest to z natury słuszne, aby wartościowi współpracownicy byli lepiej wynagradzani. Jako przykład, myślę, że naukowiec, który rozwija lek, który ratuje wiele istnień ludzkich, lub pisarz, który tworzy historię, którą cieszą się miliony, powinien mieć więcej bogactwa niż ja. Zasłużyli na to.
Ta intuicja sprawiedliwości jest głęboko zakorzeniona, a ostatnie analizy ewolucyjne wyjaśniły, skąd się ona bierze. Po pierwsze, poświęć chwilę na docenienie tego, jak bardzo ludzkie osiągnięcia różnią się od osiągnięć innych gatunków, od układania naszych interakcji społecznych w demokracje po rozwijanie technologii pozwalających wysyłać ludzi i roboty w kosmos. Możesz też pomyśleć o mniej szlachetnych „osiągnięciach”, takich jak wojny czy hodowla fabryczna. Jakie cechy ludzkiego mózgu pozwalają nam osiągać takie rezultaty na wielką skalę?
Współpraca
Niektóre zdroworozsądkowe odpowiedzi obejmują naszą zdolność do języka lub zaawansowanego rozumowania, ale są one mało przydatne bez zaangażowania w sprawiedliwość.
Aby zobaczyć, dlaczego sprawiedliwość jest tak ważna, wyobraźcie sobie kogoś uwięzionego na wyspie, takiego jak postać Toma Hanksa w filmie Cast Away. Bez względu na to, jak bardzo ta nieszczęsna osoba jest elokwentna i sprytna, będzie walczyła o przetrwanie. Dopiero gdy spojrzymy na ludzi w grupie, współpracujących ze sobą, wyróżniamy się spośród innych gatunków. Jak ujął to historyk Yuval Noah Harari w swoim bestsellerze Sapiens: „Jeden na jednego, nawet 10 na 10, jesteśmy żenująco podobni do szympansów. Istotne różnice zaczynają się pojawiać dopiero po przekroczeniu progu 150 osobników, a gdy osiągniemy 1000-2000 osobników, różnice są zdumiewające.”
Sprawiedliwość jest tym, co pozwala ludziom pracować razem w dużych grupach. Czy nie wolałbyś współpracować z kimś, kto wkłada co najmniej uczciwy udział w wysiłek i bierze co najwyżej uczciwy udział w nagrodzie, niż z kimś, kto jest leniwy lub chciwy? Podobnie, inni będą woleli wchodzić z Tobą w interakcje, jeśli będziesz miał reputację sprawiedliwego. W naszej ewolucyjnej historii jednostki, które współpracowały uczciwie, przewyższały tych, którzy tego nie robili, i tak ewolucja wytworzyła nasze nowoczesne, moralne mózgi, skupiające się na uczciwości.
Ta cecha przynosi korzyści wszystkim. W istocie ci, którzy korzystają najbardziej, są czasem tymi, którzy otrzymują od niej najmniej. Jako konkretny przykład wyobraźmy sobie, że jesteśmy łowcami-zbieraczami żyjącymi 20 tys. lat temu, a wyprawy na ryby najlepiej odbywają się w dwie osoby. Ty jesteś wytrawnym rybakiem. Każdego dnia musisz zdecydować, czy pójść na ryby z innym wykwalifikowanym rybakiem, z którym prawdopodobnie wspólnie złowisz 16 ryb, czy ze mną, niewykwalifikowanym rybakiem, z którym prawdopodobnie złowisz tylko 10. Jeśli wszyscy żądają równych podziałów, to zawsze wybierzesz innego wykwalifikowanego rybaka zamiast mnie. Ale zamiast głodować, mogę argumentować za sprawiedliwością i zasugerować, że wezmę tylko dwie ryby. Więc możesz wyjść albo ze mną, albo z trzecią osobą i nadal skończyć z ośmioma rybami.
Mimo naszej silnej, opartej na ewolucji motywacji do uczciwości, ludzie często postępują dość niesprawiedliwie. Nie powinno to dziwić: mamy wiele konkurujących ze sobą motywacji, które wymieniają się między sobą. Jedną z nich jest chciwość.
Tak więc, jeśli chcemy osiągnąć większą sprawiedliwość, ważne jest, aby wiedzieć, jak i dlaczego motywacja do niej wzrasta lub maleje. Wiele badań wykazało, że zależy ona od kontekstu. Przede wszystkim motywacja jest dość wysoka, gdy ludzie wiedzą, że są oceniani przez innych, którzy mogą zdecydować, czy wejść z nimi w interakcję w przyszłości. Podobnie, przebywanie w środowisku, w którym często dochodzi do interakcji z nieznajomymi – i w którym każdy z nich jest potencjalnym partnerem – prowadzi do wyższych poziomów uczciwego zachowania.
Nawet niewielkie wskazówki środowiskowe mogą mieć duży wpływ: w jednym z badań uczestnicy grali w ekonomiczną grę decyzyjną zwaną „grą społeczną” lub „grą na Wall Street”. Chociaż rzeczywista treść była identyczna dla wszystkich, jednostki w grupach, którym powiedziano, że grają w grę społeczną, podejmowały bardziej kooperacyjne decyzje i oczekiwały, że inni gracze zrobią to samo.
Takie badania nad tym, jak ludzie myślą o sprawiedliwości, mają oczywiste konsekwencje dla kontrowersyjnych kwestii społecznych, takich jak płace kadry kierowniczej, podatki i dobrobyt. Sprawiedliwa nierówność wydaje się być pożądanym, a nawet naturalnym stanem rzeczy. Do jakiego poziomu powinniśmy dążyć?”
„Jeśli nierówność jest pożądanym stanem rzeczy, do jakiego poziomu powinniśmy dążyć?”
Jako kognitywista, moją rolą nie jest wydawanie takich sądów, a jedynie wskazywanie faktów, które mogą być przydatne dla ludzi, którzy je wydają. Ale jestem również osobą, która chce, aby świat stał się lepszym miejscem. W promowaniu walki z niesprawiedliwą nierównością pomocny jest dla mnie starożytny traktat wojskowy Sztuka wojny. Sun Tzu radzi w nim, by: „Jeśli znasz swoich wrogów i znasz siebie, nie narazisz się na niebezpieczeństwo nawet w stu bitwach.”
Myślę, że ta rada jest niezbędna: wiedza o tym, jak wszyscy myślimy o sprawiedliwości i równości oraz skąd biorą się te osądy, jest niezbędna do właściwego zwalczania niesprawiedliwej nierówności, a także do rekrutowania innych do tej walki. Weźmy na przykład pod uwagę fakt, że ludzie w krajach rozwiniętych gospodarczo są często przerażeni płacami i warunkami pracy w krajach rozwijających się, co prowadzi do wezwań do bojkotu niektórych produktów. Być może jest to błędne zastosowanie naszego poczucia sprawiedliwości: rozważenie, jaka płaca jest sprawiedliwa na danym obszarze, wymaga znajomości takich kwestii, jak koszty lokalne i dostępne alternatywne miejsca pracy. Byłoby niefortunne, gdyby błędna ocena oznaczała, że ludzie w krajach rozwiniętych działali w celu wyeliminowania cenionych miejsc pracy w krajach rozwijających się.
Takie rozważania staną się z czasem jeszcze ważniejsze, ponieważ postęp gospodarczy oddala nas od naszej ewolucyjnej przeszłości. Najlepszy łowca czy zbieracz w grupie nie mógłby być milion razy bardziej produktywny niż przeciętny, ale jest całkowicie możliwe, że ludzie tacy jak Elon Musk czy Oprah Winfrey wnoszą do społeczeństwa ponad milion razy więcej niż ja. Czy powinniśmy nagradzać ich proporcjonalnie? A może powinno istnieć maksimum, które może otrzymać jedna osoba? Innymi słowy, jakie są granice sprawiedliwej nierówności i niesprawiedliwej równości?
Podobnie, jeśli w przyszłości nasza gospodarka będzie w stanie produkować obfite bogactwo dzięki maszynom, a nie ludziom wykonującym większość pracy, jaki będzie sprawiedliwy sposób dystrybucji stworzonego przez nich bogactwa?
Walka z nierównością jest z pewnością walką, którą warto prowadzić. Dystrybucja bogactwa w krajach takich jak USA jest mocno odchylona od tego, co ludzie uważają za sprawiedliwe, nie mówiąc już o równości. Ustalenie, co stanowi sprawiedliwą dystrybucję, będzie wymagało od nas odpowiedzi na wiele trudnych moralnie i praktycznie pytań, ale stanie się to tym łatwiejsze, im lepiej zrozumiemy psychologię tego, jak ludzie oceniają równość i sprawiedliwość.
Nierówności na świecie są oszałamiające i panuje powszechna zgoda, że należy je zmniejszyć. Ale powinniśmy dążyć do sprawiedliwej nierówności, a nie niesprawiedliwej równości.
Ten artykuł ukazał się w druku pod nagłówkiem „The inequality delusion”
Leader: ” Zwalczanie nierówności oznacza najpierw zrozumienie problemu ”
Więcej na ten temat:
- polityka
- ekonomia