Umberto Eco zbadał naszą ciągłą fascynację średniowieczem i wymienił dziesięć różnych wersji, w tym „kudłatą średniowieczność” dzieł takich jak Beowulf. Znaczna część sukcesu J.R.R. Tolkiena jako pisarza fikcji wywodzi się z przyswojenia kilku z tych fantazji o przeszłości, w tym dekadenckiego średniowiecza opisanego przez Faramira w Minas Tirith. Dziwnie brakowało w literackich typach Eco wesołego, ziemskiego, hałaśliwego średniowiecza Dekameronu w jego włoskiej tradycji i Opowieści kanterberyjskich w naszej. To Chauceriańskie dziedzictwo, tak wyraźnie ucieleśnione w hobbitach Tolkiena, jest dość łatwe do przeoczenia, ponieważ zostało tak dokładnie unormowane w literaturze angielskiej, że nie wydaje się już w ogóle „średniowieczne”, zwłaszcza w Oksfordzie, gdzie Chaucer był stale obecny w literaturze przez ponad pięć wieków.

Niektórzy słuchacze w Merton Hall w 1959 roku mogli być jednak zaskoczeni, że Tolkien, najbardziej znany ze swojej pracy nad poezją staroangielską, poświęcił część swojego „Valedictory Address” na zwerbowanie Chaucera do sprawy Język kontra Literatura w debacie wciąż bardzo żywej w umyśle odchodzącego na emeryturę profesora:

Jego zasługi jako głównego poety są zbyt oczywiste, by je przesłonić; choć w rzeczywistości to Język, czyli filologia, wykazał, jak tylko Język mógł, dwie rzeczy o pierwszorzędnym znaczeniu literackim: że nie był on nieudolnym początkującym, lecz mistrzem techniki metrycznej; i że był spadkobiercą, punktem środkowym, a nie „ojcem”. Nie wspominając o wysiłkach Języka w ratowaniu znacznej części jego słownictwa i idiomu przed ignorancją lub niezrozumieniem.

Powtarzając poglądy o Chaucerze z jego listu do Johna Masefielda w 1938 roku, encomium to brzmiałoby zaskakująco tylko dlatego, że nikt nie wiedział o wysiłkach Tolkiena w ratowaniu XIV-wiecznego słownictwa i idiomu podczas jego własnych długich prac nad Selections from Chaucer’s Poetry and Prose.

Podobnie jak niemal wszyscy mediewiści w XX wieku, Tolkien jako młodzieniec wszedł w świat Chaucera i z pewną przyjemnością zauważył, że jego syn John w wieku dwóch lat dodał już do swego słownictwa słowo „Chaucer”. Jego nauczyciel George Brewerton, sam będący mediewistą, wzbudził najwcześniejsze zainteresowanie Tolkiena, recytując Opowieści kanterberyjskie ich klasie w King Edward’s School. W przeciwieństwie jednak do innych mediewistów, takich jak C.S. Lewis, Tolkien upierał się, że literatura angielska kończy się, a nie zaczyna od Chaucera (Biografia, 77). Z XIV-wiecznym poetą rzadko kiedy oddalał się od swoich myśli jako zwieńczeniem wszystkiego, co było wcześniej, nawet jego słynny wykład o Beowulfie otwierał się dowcipną aluzją do Prologu ogólnego (574-5): „to może wydawać się zarozumiałością, że powinienem próbować za pomocą dowcipu lewed mannes naśladować mądrość heep of lerned men” (Essays, 5-6). Zakupione w 1947 r. faksymile Ellesmere było świadectwem jego ciągłego zainteresowania Chaucerem, a w 1951 r., zaproszony przez swojego byłego studenta R.T.O. d’Ardenne’a do wygłoszenia referatu na konferencji w Liège, postanowił zbadać słowo losenger, które przykuło jego uwagę podczas glosowania Legendy o dobrych kobietach prawie trzy dekady wcześniej dla Clarendon Chaucera.

Przez tyle lat Tolkien był postrzegany w swojej karierze naukowej jako utracjusz, który marnował czas na bajki dla dzieci, podczas gdy powinien był nadawać kształt swojej książce o Beowulfie.

Warto zrobić dygresję, by zastanowić się, dlaczego spośród wszystkich słów w języku staro- i średnioangielskim, Tolkien wybrał to słowo losenger jako temat dla tego, co stanie się jednym z ostatnich naukowych opracowań opublikowanych za jego życia. Nie zamieścił on żadnego zapisu tego słowa w swoich Chaucer Notes i być może czuł, że to przeoczenie stanowi niedokończony interes. Ale przy tak wielu innych luźnych punktach tej edycji, musiało być coś innego, co ciążyło mu na sercu. Tutaj zdefiniował słowo w jego oryginalnym Chaucerowskim kontekście jako „oszczercę”, „kłamcę” i „obmawiacza”, związanego ze słowem losel oznaczającym „bezczynnego marnotrawcę”. Być może nie będzie zbyt daleko idącą sugestią, że w tym momencie swojej kariery, po ponad ćwierćwieczu pracy jako profesor Oxfordu, Tolkien z poczuciem winy spoglądał wstecz na wszystkie niedotrzymane obietnice złożone wydawcom i wszystkie oskarżenia kolegów o próżniactwo, i napisał tę pracę jako rodzaj mea culpa. Jego uczeń V.A. Kolve wspominał, jak reflektował się nad tymi niedociągnięciami: „Wyznał mi kiedyś, że niektórzy byli rozczarowani tym, jak niewiele zrobił w sposób akademicki, ale że zamiast tego wybrał badanie własnej wizji rzeczy.”

Już w 1932 roku przyznał się Chapmanowi do ciężaru chauceriańskiego inkuba na sumieniu. Jego wydanie Gawaina, „Chaucer as a Philologist” oraz „The Monsters and the Critics” ukazały się przed II wojną światową. Na tle tego stosunkowo szczupłego życiorysu wyróżniały się niezrealizowane zadania, takie jak wydanie Pearl, książkowe „Beowulf” i krytycy oraz wydanie EETS Ancrene Wisse. Jeśli jego własne ostre uwagi na temat George’a Gordona wstrzymującego wydanie Chaucera nie kwalifikowały go do miana „oszczercy”, to skargi te odsuwały winę od jego roli „próżniaka”, który nie potrafił zredukować swoich przypisów do długości nadającej się do publikacji. W wywiadzie dla gazety w 1968 roku wyznał: „Zawsze byłem niezdolny do wykonywania pracy, którą miałem do wykonania”

Przez wiele lat, krótko mówiąc, w swojej karierze naukowej uchodził za nieudacznika, który marnował czas na bajki dla dzieci, podczas gdy powinien był nadawać kształt swojej książce o Beowulfie. W 1937 roku powiedział swojemu wydawcy, że Oksford doda Hobbita do jego „długiej listy nigdy-nigdy prokrastynacji” (Listy, 18). Pisanie fikcji po prostu nie liczyło się w kategoriach produkcji akademickiej, zwłaszcza po tym, jak Tolkien zmarnował dwuletnie stypendium Leverhulme Research Fellowship. „Władze uniwersytetu – ubolewał, gdy Władca Pierścieni był już w druku – mogłyby uznać za odchylenie starszego profesora filologii pisanie i publikowanie bajek i romansów” (Listy, 219). Wyjaśnił swojemu amerykańskiemu wydawcy ten powszechny pogląd o swoich uchybieniach: „Większość moich kolegów filologów jest zszokowana (cert. za moimi plecami, czasem w twarz) wpadnięciem filologa w 'literaturę trywialną’; i tak wołają: 'teraz wiemy, jak marnowałeś swój czas przez 20 lat'” (Listy, 238). Jego ogromny wysiłek w końcu lat 40. w ciasnej kawalerce bez biurka – „Hobbita i całego Władcę Pierścieni przepisałem dwa razy (a kilka rozdziałów wiele razy) na łóżku na strychu Manor Road” (Listy, 344) – był mało znany, bo się po prostu nie liczył.

W maju 1951 roku, kiedy zmagał się z dostarczeniem Władcy Pierścieni do swojego wydawcy, Dan Davin z OUP zmusił go do oddania wszystkich swoich materiałów Clarendon Chaucer. Nie wydaje się więc zupełnie przypadkowe, że w lipcu tego samego roku, kiedy poproszono go o wygłoszenie jesienią referatu w Liège, jego myśli automatycznie skierowały się ku Chaucerowi – i postanowił prześledzić etymologię losenger jako „kłamcy” z pewną dozą niewypowiedzianego samokrytycyzmu jako uczony, który tak wiele obiecał, a tak mało dostarczył. Wracając do jego uwag na temat Chaucera w „Przemówieniu walidacyjnym”, Tolkien miał rację, przypominając słuchaczom, że czternastowieczny poeta był w równym stopniu spadkobiercą, co wynalazcą. Tak więc był on również pierwszym angielskim pisarzem, który odczuwał swój własny „lęk przed influencją”, wywołany przez wszystkich klasycznych i kontynentalnych poprzedników nieustannie wymienianych w jego dziełach, jak również przez rodzimych angielskich pisarzy, takich jak Langland i poeta Gawain, o których nawet nie wspomniał. Wśród nich znaleźliby się poeci aliteracyjni, którym Chaucer zawdzięczał Kleopatrę i Opowieść rycerską, co Tolkien udokumentował w swoim wstępnym komentarzu.

Jeśli czytelnicy nie wykryli wcześniej Troilusa i Opowieści kanterberyjskich w Śródziemiu Tolkiena, to dlatego, że nikt nie był czujny, by zauważyć te składniki.

Nietzsche opisał punkt zwrotny dla pewnego rodzaju twórczości:

Wielcy ludzie, podobnie jak okresy wielkości, są materiałami wybuchowymi gromadzącymi ogromną energię; historycznie i fizjologicznie rzecz ujmując, ich warunkiem wstępnym jest zawsze to, że są zbierane, gromadzone, zapisywane i zachowywane przez długi okres – aby był długi okres bez wybuchów. Kiedy napięcie w masie staje się zbyt wielkie, wtedy wystarczy najbardziej przypadkowy bodziec, by sprowadzić na świat „geniusz”, „działanie”, wielkie przeznaczenie.

To ładnie opisuje długie terminowanie Chaucera i jego późny start jako poety, jego firmę, Księgę księżnej, napisaną, gdy miał około 30 lat. Opisuje również długi okres czytania, badań i szkicowania niepublikowanych tekstów przez Tolkiena, zanim pojawiła się iskra zapłonu, gdy Stanley Unwin poprosił o drugą książkę o hobbitach – i jego wielkie przeznaczenie jako pisarza geniusza nabrało kształtu. Już wcześniej obładowany tekstami staroangielskimi, staronordyckimi i średnioangielskimi, a także wielkimi autorami, takimi jak Spenser, Szekspir i Milton, literacka wyobraźnia Tolkiena obficie włączyła Chaucera do swojego magazynu materiałów wybuchowych. Czyż nie jest to zatem zupełnie fitetyczne, że Władca Pierścieni powinien zaczynać się od firm Gandalfa?

The Clarendon Chaucer być może znalazł go w 1922 roku, a nie na odwrót, ale kiedy przyjął zlecenie, rozpoznał pisarza o nieoczekiwanych podobieństwach do siebie w gawędziarstwie i kunszcie, nawet w jego profilu biograficznym. Jako Saksonista dostrzegał podobieństwo między sceną, w której Bilbo kradnie złoty puchar ze skarbca Smauga, a epizodem bezimiennego włamywacza kradnącego puchar ze smoczego skarbca w Beowulfie (Listy, 31), ale – jak w przypadku wielu pisarzy tradycji angielskiej – jego kunszt narracyjny był stale i nieuchronnie Chaucerowski. Czasami sam Tolkien odkrywał te podobieństwa dopiero po fakcie, jak podczas wykładu o Opowieści Pardonera w latach pięćdziesiątych, podczas gdy inne paralele wyłaniają się dopiero teraz, gdy wiemy o jego trwających całą karierę związkach z Chaucerem. Jeśli czytelnicy nie wykryli wcześniej Troilusa i Opowieści kanterberyjskich w Śródziemiu Tolkiena, to dlatego, że nikt nie był czujny, by zauważyć te składniki.

__________________________________

tolkienowski zagubiony chaucer

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.