Trans feministek w naszych przestrzeniach politycznych jest zbyt mało. Jako osoby, które najbardziej skorzystałyby na organizowaniu się w oparciu o płeć, dezorientuje mnie, że jesteśmy tak pozbawione praw po prostu z powodu sposobu, w jaki kształtujemy nasze przestrzenie.
Organizowanie się pod szyldem „non cis male” jest skomplikowane ze względu na gramatyczne i ideologiczne interpretacje, więc chcę je przejrzeć i pokazać, które części argumentu nie przynoszą korzyści kobietom trans. Istnieją dwie główne różnice w odniesieniu do nie-cis-mężczyzn:

  1. Non-cis-mężczyzna: obejmuje wszystkich, którzy nie są cisgender i identyfikują się z mężczyznami.

  2. Non cis-mężczyzna: obejmuje wszystkich z wyjątkiem ludzi, którzy są cisgender-mężczyznami.

Będę mówić głównie o definicji numer dwa, ponieważ uważam, że definicja pierwsza jest skuteczną przestrzenią do organizowania się wokół zdrowia, edukacji i wsparcia mężczyzn trans. Definicja pierwsza jest specyficznym terminem, który pomaga nam poszerzyć zakres spraw, które osoby przypisane do płci żeńskiej przy urodzeniu (AFAB) tradycyjnie naznaczały jako sprawy kobiet – jak aborcja czy opieka zdrowotna. Pomaga również osobom o różnych ciałach, które nie identyfikują się jako cisgender, zebrać się razem, aby celebrować swoje męskie tożsamości bez przeciwstawiania się lub zastępowania potrzeb kobiet.

To druga definicja, która wiąże się z labiryntem problemów.

Terminologia jest myląca dla tych, którzy nie zetknęli się z nią wcześniej, ale również dlatego, że te terminy definiują się przez to, czym nie są, a nie czym są. Ruchy oparte na tożsamości odrzuciły terminy takie jak „nie-biały” czy „pełnosprawny” i zamiast tego starają się używać terminów identyfikacyjnych, aby podkreślić strukturalną władzę i linie opresji.

Ta praktyka jest również sprzeczna z organizacjami LGBTQIA+, które celebrują posiadanie i dumę z identyfikacji lub jej braku. Nawet termin queer i questioning, choć nie określają, kogo obejmują, nie używają negatywów, by definiować się w stosunku do innych kultur.

Największym problemem w tej kategorii organizacyjnej jest jednak podstawa transmisoginii i wymazywania interseksualności. W tych przestrzeniach istnieją konkurencyjne potrzeby pomiędzy różnymi grupami tożsamościowymi, z których każda posiada różny poziom władzy. Zbierając wszystkich w jednym naczyniu, organizatorzy często mają nadzieję znaleźć podobieństwa między grupami w ich wspólnych celach i zmaganiach. Byłby to fantastyczny sposób na kolektywne organizowanie się, gdyby każda grupa tożsamościowa w tej koalicji miała równy poziom władzy.

Wielu ludzi w tych przestrzeniach utrzymuje swój własny poziom władzy poprzez intersekcjonalny ucisk innych. Ten wielki konglomerat tożsamości sprzedaje się jako korzyść dla wszystkich, ale nagradza tylko tych, którzy siedzą na szczycie i zyskują władzę dzięki podziałom transfobii i wymazywaniu interseksualności.

Zauważyłam, że kobiety cis dominują dzięki swojej transfobii, wiele osób transpłciowych używa mizoginii, aby zdystansować się od kobiecości, a obie grupy używają jej, aby zamknąć kobiety trans. To wszystko zanim jeszcze dotkniemy tożsamości, wokół których nie zbudowano przestrzeni, takich jak osoby interseksualne, nie mówiąc już o innych przecięciach, takich jak rasa czy niepełnosprawność.

Transgenderowi mężczyźni, osoby binarne i cis kobiety używają tego stylu organizowania się, aby utrzymać struktury władzy, które uświęcają ich ponad innymi, w ten sam sposób, w jaki mężczyźni i osoby cis robią to w reszcie naszego społeczeństwa. Więź między tymi grupami staje się niewypowiedzianym, wspólnym celem; czerpią one korzyści ze stawania w obronie potrzeb kobiet trans i osób interseksualnych.
Niepokojące jest to, że wiele przestrzeni kobiecych próbuje oddzielić się od kolektywów identyfikujących się z kobietami na rzecz tej diabelskiej hierarchii na szczycie kobiet trans i interseksualnych. Przy tak niewielkim zrozumieniu tego, jak ten model faworyzuje osoby, którym przy urodzeniu przypisano płeć żeńską, zamiast osób identyfikujących się z kobietami, model ten skupia się bardziej wokół esencjalistycznych idei, że ucisk ze względu na płeć jest związany z waginą.

Oczywiście w Australii tampony nadal są towarem luksusowym, a aborcja jest niewiarygodnie niedostępna w poszczególnych stanach, ale to nie jest centrum praw kobiet. Kobiety nie są definiowane przez swoje genitalia, ani przez żadne konkretne genitalia. Poza tym, ucisk kobiet transseksualnych nie jest korzystny dla zakończenia ucisku wobec kobiet lub jakiegokolwiek innego ucisku związanego z płcią – a wręcz przeciwnie.

Utworzenie przestrzeni dla osób innych niż cis-mężczyźni na Uniwersytecie w Sydney miało na celu przeciwdziałanie uciskowi ze względu na płeć w przestrzeni studenckiej, ale zamiast tego wykluczyło i osłabiło wsparcie kobiet transseksualnych w przestrzeni dla kobiet.

Jego wpływ rozszerzył się na zmianę definicji kobiety w kilku instytucjach USyd w celu włączenia osób, które nie identyfikują się jako kobiety, a nawet zastąpienie akcji afirmatywnej dla kobiet akcją afirmatywną dla każdego, kto stoi w obliczu strukturalnej opresji ze względu na płeć.

To oznacza, że teraz jesteśmy skłonni pozwolić transgenderowemu mężczyźnie na takie samo pierwszeństwo jak cisgenderowej kobiecie w akcji afirmatywnej i tych przestrzeniach zbiorowych, ignorując fakt, że kobiety trans były ledwo wspierane w tych instytucjach w pierwszej kolejności.

Transmisoginiczne jest myślenie, że mieszająca płeć pula przestrzeni organizacyjnych kiedykolwiek skupi się na kobietach trans i osobach interseksualnych. Transgenderowe jest myślenie, że poprzez rozszerzenie przestrzeni dla kobiet, aby włączyć ludzi, którzy nie są kobietami, kobiety trans mogą być teraz włączone.

Nie tylko jest to subtelny sposób na błędne przypisanie nam płci, ale działa to na niekorzyść wielu grup, aby spróbować zdobyć przychylność lepiej ugruntowanych i bardziej uprzywilejowanych tożsamości. Osoby transpłciowe, które nie wchodzą w interakcje z terminami identyfikującymi kobiety potrzebują wsparcia, ale nigdy kosztem innych – szczególnie, gdy ci inni mają mniejszą siłę, by wspierać siebie z powodu transmisoginii.

Prawa kobiet i ich samostanowienie nie powinny być ograniczane lub sprzeniewierzane na rzecz praw kogokolwiek innego, zwłaszcza gdy nie zbudowaliśmy jeszcze intersekcjonalnego ruchu feministycznego, który wspiera kobiety transpłciowe w naszych kobiecych przestrzeniach i ruchach.

Sądzenie, że używanie terminu „nie-cis-mężczyzna” przyczynia się do rozwoju tej sprawy, jest po prostu kolejnym wykolejeniem ruchu kobiecego, który tak bardzo potrzebuje powrotu na kurs dla transseksualnych kobiet.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.