Zainteresowanie Buffetta teatrem muzycznym sięga czasów jego dzieciństwa w Mobile, Alabama. Jego matka, Mary Loraine „Peets” Buffett, zabierała go tam na przedstawienia teatralne, a nawet wystąpił w lokalnej produkcji South Pacific. „Potrafię śpiewać wszystkie te piosenki” – mówi. „Pomyślałem więc: 'Może uda mi się napisać jedną z nich'”. Jeśli przedstawienie jest hitem, udana produkcja teatralna może być również lukratywna, przeradzając się w produkcje objazdowe. „Tak, oczywiście, absolutnie” – mówi Buffett, ale podkreśla, że równie ważna jest motywacja, aby „po prostu to zrobić.”

Około 30 lat temu do Buffetta zwrócił się nieżyjący już broadwayowski impresario James Nederlander w sprawie jednoosobowego show, prekursora tego, co obecnie podejmuje Bruce Springsteen. Buffett zastanawiał się nad tym, ale zdał sobie sprawę, że nie będzie to warte wysiłku finansowego. „Myślałem, że to będzie fajne, że zarobię pieniądze i będę się dobrze bawił,” mówi. „Ale wymagało to ekipy związkowej, a ja powiedziałem: 'Panie Nederlander, zrobiłem liczby i straciłbym tu pieniądze'”. Pierwsza pełnoprawna próba Buffetta w teatrze – musical oparty na powieści autora Hermana Wouka z 1965 roku Don’t Stop the Carnival – zawierała całkowicie nowe piosenki Buffetta. Został on jednak zamknięty po ograniczonej liczbie występów w Miami w 1997 roku.

Po tym, jak zdecydował się zrobić kolejny krok w teatrze muzycznym, zachęcony wpadnięciem na producentów podczas przedstawienia Big Fish w 2014 roku, Buffett i jego współpracownicy (wśród których znajduje się producent filmowy Frank Marshall, który był zaangażowany we wszystkie filmy Indiana Jones i Powrót do przyszłości, między innymi), udali się na poszukiwanie historii. Zatrudniając scenarzystów Grega Garcię (twórcę ulubionego przez Buffetta sitcomu „My Name Is Earl” z Jasonem Lee) i scenarzystę-aktora Mike’a O’Malleya, Buffett dał obu panom kilka podstawowych wytycznych. Przedstawienie musiało zawierać kilkanaście piosenek, których fani domagają się na jego koncertach oraz zespół grający na żywo na scenie. „Powiedziałem: 'Historia musi być o graniu w zespole barowym, a teraz ty się tym zajmij’ – mówi Buffett. Aby mieć pewność, że odtwórca głównej roli, Paul Alexander Nolan, w pełni zrozumie scenariusz, Buffett ostatecznie poleciał z nim do Florida Keys i kazał mu śpiewać i grać w tamtejszym barze.

„Najważniejsze było to, aby nie mieć zbyt wielu nowych piosenek”, mówi Marshall, który pomógł zebrać 15 milionów dolarów potrzebnych do uruchomienia spektaklu, a także sfinansować występy poza miastem przed Broadwayem. „Musisz sprawić, by te najbardziej popularne się sprawdziły”.

Garcia i O’Malley zaczęli grzebać w koncertowych playlistach Buffetta w poszukiwaniu inspiracji. „Usiedliśmy z piosenkami, które znaliśmy, wsłuchaliśmy się w te teksty i powiedzieliśmy: 'OK, chcemy, żeby te piosenki znalazły się tu z jakiegoś powodu – chcemy, żeby były częścią tej historii'”, mówi Garcia. „To była prawdziwa układanka, którą trzeba było poskładać w całość”. Zdali sobie sprawę, że niektóre piosenki, jak „He Went to Paris” i „Son of a Son of a Sailor”, można łatwo zaadaptować do ich historii i jej bohaterów. O’Malley i Garcia wrócili z zarysem historii, która mogłaby być zaczerpnięta wprost z jednej z piosenek lub powieści Buffetta: W podupadłym kurorcie na karaibskiej wyspie, piosenkarz barowy o imieniu Tully, znany z jednotygodniowych schadzek z urlopowiczkami, spotyka i niespodziewanie zakochuje się w Rachel, przyjezdnej pracoholiczce z miasta.

Po drodze, niektóre piosenki, takie jak „Pencil Thin Mustache” i „Fruitcakes”, były brane pod uwagę, ale zrezygnowano z nich, gdy nie pasowały do całości. Ale Garcia i O’Malley znaleźli to, co uważali za idealne miejsce dla „Margaritaville”. „Ta piosenka nie jest celebracją,” mówi Garcia. „Kiedy się jej słucha, to jest to smutna piosenka. Od razu zwróciliśmy na to uwagę, a dla Tully’ego nabrała ona innego tonu.” Buffett zgadza się: „Jest melancholijna strona Key West, ludzi uciekających do niego. Sposób, w jaki zostało to tutaj użyte, odzyskuje piosenkę”.

W przerwach między własnymi występami Buffett latał sam (jest licencjonowanym pilotem) na warsztaty i próby, często pojawiając się w klapkach i chętnie służąc sugestiami. Napisał też kilka nowych piosenek, jak na przykład „Three Chords”, do romantycznej sceny z Tully i Rachel.

Bardziej radykalnie, scenarzyści zapytali Buffetta, czy mógłby podrasować teksty niektórych swoich hitów, aby dopasować je do postaci i fabuły. Powracając do lekcji, którą wyniósł z pracy nad Don’t Stop the Carnival, Buffett z radością przerobił wersy w piosenkach takich jak „Changes in Attitude, Changes in Latitude”, „Havana Daydreamin'” i „Cheeseburger in Paradise”, aby odzwierciedlić konkretne sceny. „Powiedziałem: 'Wszystko, co chcesz zrobić, jestem gotów zrobić'” – wspomina Buffett. „Nie miałem problemu z naginaniem tekstów i było to dla mnie wyzwaniem. To, co powiedziałem Chrisowi i autorom tekstów, to 'Nie możesz pieprzyć się z refrenami. To są haczyki. Muszą zostać.'” (O’Malley zgadza się: „Nie możesz kazać komuś śpiewać 'Turkey Burger in Paradise.'”)

Jimmy Buffett z promocyjnymi piłkami plażowymi w Marquis Theater, gdzie

W ramach własnych badań, reżyser Christopher Ashley, który sterował obecnym broadwayowskim hitem Come From Away, udał się na swoje pierwsze w życiu występy Buffetta. Ashley był świadkiem więzi łączącej oddanych papugogłowych Buffetta z piosenkami, jak również energii, którą wnosili do spektakli, i włączył te spostrzeżenia do Ucieczki do Margaritaville. „W musicalu ludzie muszą siedzieć i koncentrować się, ale my staramy się zapożyczyć ducha zabawy z tych przedstawień” – mówi Ashley. (Nie zdradzając zbyt wielu spoilerów, pojawia się pewna przyśpiewka, podobnie jak piłki plażowe, które kilku pracowników teatru musi nadmuchiwać każdej nocy).

Po czytaniach i warsztatach, pierwsza produkcja Escape to Margaritaville została wystawiona w La Jolla Playhouse w południowej Kalifornii w maju zeszłego roku. Spektakl zebrał dobre recenzje, a po jego wystawieniu odbył się pokaz przed-broadwayowski w Chicago, Houston i Nowym Orleanie. W Chicago, podczas publicznej sesji pytań i odpowiedzi z udziałem Ashleya, Buffetta i innych uczestników przedstawienia, ponownie przypomniano Ashley o intensywności Parrotheads. Na pytanie, czy pewne hity nie znalazły się w show, Ashley odpowiedział, że tak i wymienił jeden, „A Pirate Looks at Forty”. „Publiczność poszła, 'Oooooh,'” wspomina Ashley. „Nie rzucali we mnie niczym, ale nie byli zadowoleni. Dostałem sporo żalu od fanów”. Związek emocjonalny z jego muzyką jest silny.” Ta piosenka jest teraz w musicalu.

Aż do wieczoru otwarcia, spektakl nadal ewoluował. Sześć różnych piosenek Buffetta było branych pod uwagę jako numer otwierający. Kilka innych klasyków, w tym „It’s Five O’Clock Somewhere”, zostało dodanych później. Inna spuścizna po La Jolla będzie żyła dalej na Manhattanie. W Kalifornii, tailgaters imprezowali na parkingu La Jolla Playhouse, co było pierwszym wydarzeniem dla teatru. W tym duchu, Marriott Marquis Theatre, gdzie wystawiana jest Ucieczka do Margaritaville, ustawił krzesła Adirondack i inne miejsca do relaksu na terenie przed wejściem. Podczas wczesnych pokazów przedpremierowych, w barze zabrakło mieszanki do margarity. „Nie mogli uwierzyć, jak bardzo zajęty był bar” – mówi Ashley.

Gotowa produkcja ma spełnić oczekiwania zarówno Parrotheadów, jak i bywalców teatru. Dla tych pierwszych, spektakl zawiera nie tylko hity Buffetta, ale i dowcipy, jak choćby nawiązanie do jego występu w Jurassic World. Ci, którzy wolą tradycyjny teatr, otrzymają co najmniej jeden główny utwór i numer taneczny, a wśród wielu ruchomych części spektaklu znajdą się pojazdy i łodzie, choć choreograf Kelly Devine mówi, że toczyła się wewnętrzna debata na temat tanecznych chmur w spektaklu. (Tak, dobrze przeczytaliście.) „Walczyłam o to, żeby je zachować” – mówi Devine. „Mogą być polaryzujące, ale ja je lubię, a jeśli znasz ducha i poczucie humoru Jimmy’ego, rozumiesz radość z tańczących chmur”.

Buffett ma jeszcze jedną przeszkodę do przeskoczenia w noc otwarcia – krytyków teatralnych. „Człowieku, to jest część tego”, mówi. „Swego czasu byłem krytykiem muzycznym i nie mogłem nikomu wystawić złej recenzji. Wiedziałem, jak trudno jest się tam dostać i to zrobić, dobrze czy źle. Sam wysiłek wymaga tak wiele. Więc nigdy nie czytałem recenzji. Nie obchodziło mnie to – wyprzedawaliśmy się.

„Kto wie, czy publiczność to kupi?” dodaje. „Ale myślę, że jest zrozumienie, że zabawa jest prawdziwą częścią życia i trzeba mieć trochę eskapizmu”

.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.