Elastyczność cenowa popytu na podręczniki akademickie jest bardzo, bardzo nieelastyczna. Oznacza to, że każda % zmiana ceny podręczników spowoduje tylko bardzo małą (relatywnie) % zmianę ilości żądanych książek.
Pomyśl o tym w ten sposób: Chcesz być inżynierem budownictwa (to tylko przykład, bo osobiście pamiętam, że te podręczniki były dla mnie przestępczo drogie). Cóż, twoja uczelnia wymaga kursu CENG 305 dla tego stopnia. Wymagany podręcznik dla tej klasy kosztuje może kilka dolarów średnio do tworzenia, publikowania i dystrybucji (surowce są w zasadzie tylko papier & tuszu, a książki na ogół nie wymagają specjalnych warunków wysyłki). Wydawca może zażądać 20 dolarów za książkę i nadal realizować przyzwoity zysk w tej cenie. Studenci nie są chomping na bit do major w inżynierii lądowej tylko dlatego, że książki są tanie, chcą zdrowej pensji, która pochodzi z stopnia. Więc wydawca podnosi cenę do 50 dolarów za książkę. Widzi, że jego sprzedaż jest nadal w porządku, trzymając wszystko inne stałe mogą one spadły trochę, ale nie dużo, ponieważ studenci chcą, że stopień inżyniera. Więc zaczyna ładowania 100 dolarów za książkę, sprzedaż spada bardzo mało, a następnie 200 dolarów, sprzedaż spada tylko trochę więcej, ale on jest teraz ładowania 10 razy, co był zadowolony z ładowania przed i nadal realizuje zyski, ponieważ ta sama liczba studentów chce być inżynierami! (Minus juuuust kilka, którzy nie mogli sobie pozwolić na książki w wyższych cenach, ale nigdzie w pobliżu 10 razy jak mało). Jest taki punkt, zwany ceną dławienia popytu, gdzie studenci mówią chrzanić to, nie potrzebuję tej głupiej książki. Ale piękno amerykańskiego systemu szkolnictwa wyższego (i zgaduję, że gdzie indziej też, po prostu nie mam żadnego doświadczenia z innymi krajami) polega na tym, że jeśli naprawdę chcesz tego stopnia, musisz podjąć wymagane kursy. A żeby zaliczyć większość (chyba nie wszystkie) kursów, w których brałem udział, trzeba kupić książkę. Więc cena dławienia popytu, gdzie studenci decydują, że 0 książek jest popytem, jest bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, wysoka. Tak wysoka, że nigdy nie zostanie osiągnięta, ponieważ studenci porzucą szkołę z powodu rosnących kosztów czesnego na długo przed porzuceniem jej z powodu wysokich kosztów podręczników. W praktyce cena dławiąca popyt nie powinna zostać osiągnięta również z innych powodów, ale to już inna dyskusja.
Tak, są miejsca, gdzie można dostać tańsze podręczniki online niż w księgarni na kampusie. Ale nadal są one na śmiesznym narzucie, jak właśnie wyjaśniłem, że koszt krańcowy na książkę nie może być TAK wysoki; ile może kosztować 500 kartek papieru i tuszu?
Są też inne czynniki do rozważenia, jak nowe wydanie wychodzące co roku z dokładnie tymi samymi informacjami, co poprzednie wydanie, może z kilkoma nowymi problemami praktycznymi, więc profesor wymaga nowego wydania, które jest oczywiście droższe niż starsze wydania. To się zdarza w ekonomii przez cały czas. Matematyka też – Calculus jest w dużej mierze taki sam od co najmniej 1700 roku, więc nie widzę potrzeby nowych wydań podręczników do matematyki co 3 lata.
P.S. najwięcej, co mogę sobie przypomnieć płacąc za jeden podręcznik było ~$560, mniej więcej.
Ale przynajmniej moje koszty czesnego były w pełni subsydiowane przez rząd, ponieważ jest to nowoczesny zachodni naród i od najmłodszych lat jesteśmy zmuszani do potrzeby wyższego wykształcenia, więc naturalnie powinno to być opłacane przez rząd federalny……
…..Oh wait.