Jeśli widzieliście tylko późniejsze iteracje mema „jednostka absolutna” na Twitterze, wskazówki kontekstowe powiedzą wam, że jest to sposób na odniesienie się do dużego, okrągłego zwierzęcia lub obiektu – opisowy mem w rodzinie „smolistej fasoli” lub „pięknej bułki cynamonowej”. Jest godny uwagi ze względu na swoje dziwne, a jednocześnie w jakiś sposób sugestywne sformułowanie, które sprawia wrażenie czułości i podziwu.

Jego pochodzenie jest jednak o wiele mniej czyste. Początkowy obraz „jednostki absolutnej” to dyptyk przedstawiający dużego mężczyznę stojącego za królową Anglii, z podpisem: „In awe at the size of this lad. Jednostka absolutna.”

Czy tweet taki jak ten kwalifikuje się jako fatfobiczny lub zawstydzający ciało? Wszystkie znaki wskazują na „tak”, szczególnie biorąc pod uwagę natychmiastowy kolejny tweet:

Te oryginalne tweety mają zupełnie inny ton niż te, które „absolutna jednostka” zainspirowała później. Skupiają się one na wskazywaniu – gapieniu się – na rozmiar prawdziwej osoby, i jak różne, „dziwne” lub niestandardowe jest jego ciało w porównaniu do normy. Nie jest to do końca poziom People of Walmart, bloga stworzonego specjalnie by zawstydzić i upokorzyć grubych, niepełnosprawnych i o niskich dochodach ludzi robiących zakupy w Walmarcie, ale jest on zaprojektowany by wyraźnie wskazać na różnice ciała, które są marginalizowane przez społeczeństwo.

„Jednostka absolutna” prawdopodobnie stała się memem, ponieważ normalnie można by się spodziewać, że tweet zwracający uwagę na grubą osobę będzie krytyczny, jednak podpis – słowo „awe” w połączeniu z nonsensownym (bardzo brytyjskim) zwrotem „jednostka absolutna” – nadaje całości nieoczekiwane zestawienie. W skrócie, to wystartowało, ponieważ było pozornie pozytywne, nawet celebrujące.

Oryginalny tweet jest daleki od najgorszej rzeczy, jaką widziałem w Internecie, jako gruba osoba. Ponieważ memy stają się memami poprzez replikację i iterację, proces ten przekształcił znaczenie „jednostki absolutnej” z „spójrz na bardzo grubego człowieka” na „spójrz na słodką, pyzatą rzecz”. (Prawdopodobnie nie jest przypadkiem, że meme ma linię dehumanizacji w miarę rozwoju, szybko przechodząc od wskazywania i wpatrywania się w ciało grubej osoby do skupiania się na zwierzętach i przedmiotach). W obecnej formie miło jest zobaczyć zdjęcia pyzatych rzeczy opatrzone czułym podpisem. Uwielbiam też pulchne psy i rzeźby; chciałabym tylko, żeby komentatorzy Twittera regularnie okazywali tyle samo współczucia i szacunku dla grubych ludzi. Teraz, gdy jego pierwotne znaczenie jest zasłonięte, meme jest niewinny.

Niestety dla mojej miłości do okrągłych obiektów, tego rodzaju transformacja nie i nie może wymazać oryginalnej genezy meme. Wiedza o jego pochodzeniu rujnuje go tak samo, jak wykorzystanie go w reklamie przez krajową sieć fast foodów w celu zdobycia fajnego, nastoletniego uznania – to całkowicie i koniecznie zmienia sposób, w jaki mogę wejść w interakcję z jakąkolwiek wersją mema. You can’t unring that bell.

Przyzwyczailiśmy się do interakcji z memami, jakby były wolne od detrytusu cięższych, offline’owych momentów kulturowych: meme flash in the pan zazwyczaj nie wytrzymuje zbyt dużej kontroli. Nie znaczy to, że nie wiemy, że memy lub momenty internetowej sławy mogą szybko stać się moralnie naganne, coś, od czego należy trzymać się z daleka. Mamy już nawet na to określenie: „milkshake ducking.”

Gdy meme jest udostępniany w większości bez widocznego oryginalnego kontekstu, jak w przypadku „jednostki absolutnej”, kusząca jest nadzieja, że brak powszechnej wiedzy o pochodzeniu może nas całkowicie zwolnić z konieczności myślenia o nim. Ale ukrywanie się za tą nadzieją może być niebezpieczne – zwłaszcza, gdy rzecz, którą się dzielisz, jest zakorzeniona w bigoterii.

Ta kwestia etyczna nie jest oczywiście zdegradowana do memów. „Zaczęło się źle, czy nadal mogę to lubić?” to pytanie, które musimy sobie zadać w odniesieniu do wielu produktów kulturowych tutaj w Ameryce. Lubisz Myszkę Miki? Niestety, te małe białe rękawiczki mają swoje korzenie w minstrel show, intensywnie rasistowskich wodewilach, których reperkusje są nadal widoczne w dzisiejszych mediach. Nie dalej jak w tym tygodniu usłyszałem, jak ktoś w Los Angeles, stolicy liberalnej elity świata, użył wyrażenia „sprzedać w dół rzeki” z taką bezceremonialnością, która wyraźnie pokazywała, że nie miał pojęcia o strasznej historii i wpływie tego idiomu. Jestem pewien, że większość ludzi nie rozumie rasistowskich korzeni rękawiczek postaci z kreskówek, ale to nie wymazuje sposobu, w jaki te śladowe pozostałości są bezpośrednio związane z rasizmem wciąż głęboko zakorzenionym w naszej kulturze. Nie jest w porządku powiedzieć „cóż, to stało się dawno temu” lub „to tylko fraza” lub „to nie jest już związane”. To pochodzenie jest nadal zakorzenione, nadal informuje większe środowisko kulturowe – kanon kreskówek, stajnię zwrotów – z którymi angażujemy się w naszym codziennym życiu.

Ignorancja pochodzenia nie zwalnia nas od krzywdy uczestnictwa. Dotyczy to również każdego innego rodzaju artefaktu kulturowego. Na przykład sprawcy zawłaszczania kulturowego często nie rozumieją, że poniżają cudzą kulturę – ponieważ nie znają jej pochodzenia, sposób, w jaki obcują z piórami, nakryciami głowy czy fryzurami, jest dla nich poniżający. Ale niewiedza nie łagodzi wpływu.

Jest to łatwiejsze do zrozumienia, gdy granica między pochodzeniem a obecną iteracją jest wyraźniejsza. Kiedy dzieło sztuki jest tworzone przez artystę, istnieje znacznie bliższy związek między osobą a produktem – innymi słowy, o wiele łatwiej jest wiedzieć, kogo winić w przypadku artysty, niż w przypadku memów (które często wykraczają poza swoich niejasnych twórców i nabierają własnego życia). Ruch #MeToo zwrócił ostatnio większą uwagę na problematycznego artystę, który zadaje pytanie o to, w jaki sposób angażujemy się w dzieło kultury, gdy jego twórcy są okropnymi potworami. Kiedy usłyszysz, że R. Kelly rzekomo prowadzi kult seksualny, na przykład, jest o wiele trudniej cieszyć się seksualnie naładowanym hymnem karaoke białych ludzi, „Ignition (Remix).”

Nawet odtworzenia Spotify wysyłają gotówkę prosto do kieszeni R. Kelly’ego. Jest on intymnie i w oczywisty sposób związany i opleciony swoją muzyką. To jego głos, jego twórczość, jego produkt. Memy są bardziej bezosobowymi tworami. Nie ma sposobu, aby pociągnąć do odpowiedzialności przypadkowego brytyjskiego użytkownika Twittera za stworzenie mema o absolutnej jednostce, ani nie jest jasne, co „odpowiedzialność” miałaby oznaczać w tym kontekście.

Jako twórca mema, nie możesz go posiadać, gdy wymknie się spod kontroli, nawet gdybyś chciał. Nie ma żadnych praw własności intelektualnej na tweety; technicznie rzecz biorąc, wszystko, co publikujesz na Twitterze, jest własnością Twittera. I tak jak w przypadku, powiedzmy, Pepe the Frog – postaci z kreskówki wyrwanej z kontekstu i ostatecznie przekształconej w ogromny, rasistowski, alt-right meme – tworzenie memów również nie oznacza posiadania dużej kontroli nad tym, jak się rozwijają. Ale Matt Urie wciąż stworzył Pepe the Frog, dlatego jest tak przerażony jego ewolucją: jako twórca, wciąż jest związany z późniejszymi iteracjami, nawet gdy stają się coraz bardziej okropne.

Dla wielu twórców memów, zwłaszcza młodych czarnoskórych ludzi, którzy stworzyli wiele z najpopularniejszych treści Vine i Twittera w ciągu ostatnich kilku lat, sposób, w jaki memy rozprzestrzeniają się poza ich kontrolą i własnością, jest sam w sobie problemem. Doreen St. Félix pisała o tym zjawisku dla The Fader w 2015 roku, śledząc łuk niemal wszechobecnej frazy roku, „on fleek”. Wywodzące się z Vine’a zamieszczonego przez Kaylę Newman, która nazwała swoje brwi „on fleek”, stało się tak wszechobecne, że w końcu zostało wykorzystane do reklamowania plastikowych kubków. „W takich momentach produkcja internetowa czarnych nastolatków staje się środkiem komunikacji i rozrywki” – pisze St. „Ich nazwiska jako twórców są trudniejsze do znalezienia.”

Newman nie widziała żadnych zysków z tej popularności ani z komercjalizacji swojej frazy (choć później założyła linię kosmetyków). Nadal jest niezaprzeczalnie twórcą frazy, a to ważne – choćby z tego powodu, że pochodzenie ma znaczenie, ponieważ inni mogą czerpać zyski z twojej pracy. Twórcy białych memów mają ten szacunek; Chewbacca Mom dostała pełne stypendia na studia i prezenty pieniężne w talk-show po tym, jak jej filmik na Facebooku, na którym śmieje się w masce Chewbaccy w samochodzie, rozszedł się po sieci. Znajomość pochodzenia memów, zwracanie większej uwagi na ludzi, którzy je tworzą i ich punkt widzenia, byłoby krokiem w kierunku zapobiegania tego rodzaju rasowym dysproporcjom w kredytach i zyskach.

Najbardziej skrajne argumenty za lepszą świadomością pochodzenia są na terytorium prawa Godwina. Jak zauważa Jason Koebler z Motherboard, wiele memów pochodzi z internetowych szamb opanowanych przez białych supremacjonistów, takich jak Discord czy 4chan board /b/; innymi słowy, dość niewinne memy – jak LOLcats, na przykład – pochodzą z tego samego miejsca, co bardziej nienawistne. Podobnie jak „jednostka absolutna”, wiele z tych bardziej problematycznych memów staje się niewinnie wyglądającymi, gdy normalizują się w szerszym internecie: mem „Left Exit 12 Off Ramp”, na przykład, stał się zabawnym memem o ucieczce od czegoś, czego nie lubisz, ale zaczął się jako anty-imigracyjny żart atakujący „masową niekontrolowaną migrację z krajów trzeciego świata”. Przeciętny internauta wzdrygnąłby się na myśl o udostępnieniu mema o nazistowskich korzeniach, bez względu na jego treść. Świadomość, że LOLcaty pochodzą z miejsca, gdzie naziści swobodnie się poruszają, nie jest dobra.

Meme zostaje uwolnione od swojej przeszłości, gdy wystarczająco dużo ludzi nie pamięta, skąd pochodzi, ale tylko do pewnego stopnia. W „absolutnej jednostce” okoliczności, im dalej meme dostaje od oryginalnego tweeta, tym mniej ludzi wie o oryginalnym tweecie, tym mniej smród fat-shaming wisi wokół cute fat dog memes. To pochodzenie, jednak, jest nadal tam.

Nikt nie chce zrezygnować z czegoś, co wydaje się w dobrej zabawy. To tylko żart, prawda? Ale memy, tak jak wszystko inne w internecie, nie istnieją w próżni. Są osadzone, jak każdy żart, w naszym kontekście kulturowym.

„Memy przykuwają i utrzymują uwagę ludzi w danym momencie, ponieważ coś w tym momencie zapewnia kontekst, który czyni ten mem atrakcyjnym” – pisze Lauren Michele Jackson z The Atlantic, badając, w jaki sposób memy umierają. Memy są zabawne, innymi słowy, tylko wtedy, gdy kontekst kulturowy nadaje temu komentarzowi lub żartowi komiczną moc. Absurdalny charakter memów nie odbiera im udziału w szalejącej pustce; ten styl humoru sam w sobie jest odpowiedzią na obecne środowisko kulturowe. Memy zależą od rozpoznania wzorca, od świadomości istnienia mema, od momentu „o, rozumiem”. Remiksowanie destabilizuje, decentralizuje, oddala nas od oryginału – ale wciąż starając się skomentować oryginał i kontekst.

Wiemy to nawet wtedy, gdy nie chcemy się do tego przyznać. Było wiele tweetów reagujących na niedawny mikro-mem „jodłującego chłopca”, czekających tylko na to, by „doić kaczkę”. (Jego rodzice, jak się w końcu okazało, głosowali na Trumpa). Te tweety sugerują, że kiedy już poznamy cringe-y-y prawdę kryjącą się za słodkim lub zabawnym momentem, większą historię tego wszystkiego, nagle staje się niemożliwe, by cieszyć się, dzielić lub wspierać meme, cieszyć się nim jako pozbawionym kontekstu już więcej.

Więc podczas gdy nie jest to bezpośrednio krzywdzące dla Kayli Newman, żebym retweetował coś, czego ona może nigdy nie zobaczyć, jeśli zdecydowałem się podzielić memem „on fleek”, niezaprzeczalnie przyczyniam się do wymazywania czarnych twórców i większego rasizmu w amerykańskiej kulturze. Podobnie, nawet jeśli ktoś, kto udostępnia mema o „absolutnej jednostce”, chce, by był on pozytywny dla ciała, jako osoba otyła nie mogę być pewna, że jest naprawdę przychylnie nastawiony do wszystkich rodzajów dużych, okrągłych ciał. Bardziej prawdopodobne wydaje się, że retweetujący może myśleć o tym, jak zabawne jest wskazywanie i śmianie się z grubych ludzi, albo przynajmniej rozumienie mema w tym kontekście, co oznacza, że w ten czy inny sposób przyczynia się on do fatfobicznej kultury. Nawet jeśli „jednostka absolutna” jest używana czule, żart nadal polega na tym, że zabawnie jest zachowywać się czule w stosunku do grubych rzeczy i ludzi. (Jakie to śmieszne, kochać coś grubego! Ten grubas za królową na pewno był duży.)

Zachodnia fatfobia jest kontekstem, którego nie da się zignorować. Grubi ludzie mają mniejsze szanse na zdobycie pracy lub otrzymanie odpowiedniej opieki medycznej z powodu marginalizacji społecznej, a żarty o ludziach grubych aktywnie się do tego przyczyniają. Memy nazywające grube kobiety „przynętą na harpun” są zdecydowanie złe. Dotyczy to wszystkich „-izmów”; mem „wyśmiewający Spongeboba” został skrytykowany za swój ableizm; mem „Ugandan Knuckles” jest rasistowskim śmieciem. Te memy są toksyczne w swojej istocie, ponieważ są nieodwracalnie związane z tymi kwestiami – ich dehumanizująca natura to żart. Oryginalny tweet „Absolute Unit” należy do tej kategorii, a jego smród utrzymuje się przez późniejsze iteracje.

Mamy obowiązek poznać i zrozumieć sposoby, w jakie tworzony jest nasz krajobraz kulturowy, zwłaszcza gdy rzeczy, które kochamy, mogą być w rzeczywistości szkodliwe. Niemożliwe jest istnienie na świecie bez uczestnictwa w systemach, które są problematyczne, ale powinniśmy minimalizować nasz szkodliwy wpływ, kiedy tylko jest to możliwe. Również w sieci – zwłaszcza w sieci – wiedza o pochodzeniu tego, czym się dzielimy, to minimum, jakie możemy zrobić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.